Anna Jastrzębska: Jak się zostaje tropicielem wilków?
Adam Gełdon: Na pewno nie ma specjalistycznych studiów z tej dziedziny. W moim przypadku to właśnie ujrzenie na własne oczy tropów tych drapieżników, a także innych śladów bytowania wilków, spowodowało, że pasja się narodziła. Nie mogłem przejść obojętnie obok nieznanych odbić zwierzęcych łap i zwykła ciekawość pchnęła mnie już na studiach leśnych do zgłębiania wiedzy na temat rozpoznawania tropów zwierząt.
Dużo dają też rady osób bardziej doświadczonych i oczywiście praca w terenie, więc warto podczas śnieżnej zimy odwiedzać las i szlifować swoje umiejętności.
Swoje pierwsze “tropicielskie” kroki stawiałem na studenckim obozie naukowym “Wolf Expedition” w Bieszczadach, organizowanym przez Koło Naukowe Leśników SGGW. Z pewnością później, już po studiach, praca leśnika pomaga w rozwoju tego rodzaju pasji, gdyż z racji częstego przebywania służbowo w lesie, można również patrzeć na otaczającą przyrodę pod kątem znalezienia ciekawych śladów życia zwierząt.
Powiedział pan kiedyś: “Wilczy chór to najpiękniejszy odgłos polskiej przyrody”. Co jeszcze fascynuje pana w tych zwierzętach?
Usłyszenie wilczego wycia robi wrażenie i na długo, albo na zawsze pozostaje w pamięci. Kiedy widzę po śladach na śniegu, w jaki sposób wilki poruszają się po lesie, które miejsca wybierają na odpoczynek, jak polują i dbają o swoje terytorium, to budzi to we mnie głęboki szacunek dla tych zwierząt. Niesamowity jest dla mnie chociażby sposób, w jaki razem wędrują, stawiając często łapa w łapą w ślad pierwszego wilka, co utrudnia tropicielowi ocenę liczebności takiej grupy. Dlatego tropienie wilków w oczekiwaniu na miejsce, w którym się rozdzielą, co umożliwi ich policzenie, jest bardzo satysfakcjonujące. Ale to nie znaczy, że nie ma innych fascynujących zwierząt w naszych lasach, więc każdy może znaleźć coś dla siebie. Mnie znalazły wilki…
Gdybym oglądała świat oczami wilka, to co bym zobaczyła?
Oczami pewnie niewiele, bo wilki szczególnie w dzień widzą gorzej od człowieka, są daltonistami. Bardziej kierują się zmysłem węchu i słuchu. Ale ogólnie świat oczami wilka byłby zbliżony do każdego innego zwierzęcia, które musi zdobyć pokarm, schronienie, dbać o swoje terytorium i członków rodziny. Z pewnością by się zobaczyło regularne znakowanie swojego rewiru i nieustające poszukiwania jedzenia. Ale świat wilka to również przestrzeń do okazywania sobie nawzajem czułości, dbałości o potomstwo i zabawy.
W filmach nagrywanych m.in. dla Lasów Państwowych opowiada pan o tym, że czas ich miłosnych uniesień przypada na okolice Walentynek i że za pomocą wycia wilki porozumiewają się tak jak my przez telefony komórkowe.
Dokładnie, wilki muszą w jakiś sposób skontaktować się z pozostałymi członkami rodziny. Przez wycie mogą łatwo się zlokalizować i spotkać w jednym miejscu.
A o czym wyją wilki?
Do końca wycie wilków nie jest poznane, to wciąż jedna z wielkich tajemnic wilczego świata. Nie wiadomo, czy wilk wyjący w danej chwili przedstawia się innym wilkom, czy recytuje jakąś konkretną pieśń, czy woła o pomoc, albo wyje dla zabawy. Pewnie dużo zależy od danej sytuacji. Szczeniaki uczące się wyć, pewnie robią to też dla zabawy, jak to u dzieci bywa. Znamy również wiele przypadków znalezienia wilków we wnykach, które również wyły będąc w niewoli, dzięki czemu ludzie je odnajdywali i możliwe było udzielenie pomocy. Być może było to wycie właśnie wołające o pomoc.
Tłumaczy pan, że wilki wcale nie wyją do księżyca. Jakie jeszcze mity dotyczące tych zwierząt warto obalić?
Skoro wilki wyją głównie po to, aby zwołać się z resztą watahy, to mityczne wycie do księżyca świadczyło by o chęci skomunikowania się wilka z księżycem, tylko po co? Warto również podkreślić, że wilki są zwierzętami rodzinnymi i tzw. wataha to nic innego jak rodzina złożona z rodziców i ich potomstwa. Popularnie o parze rodzicielskiej mówi się “alfa”, co jest błędnym określeniem, gdyż ustalanie przywództwa w wilczej grupie nie opiera się na ciągłej walce i agresji, a raczej funkcjonuje naturalnie, kierowane przez najstarsze i najbardziej doświadczone osobniki – rodziców. Czyż w rodzinie ludzkiej nie jest podobnie? Określenie “alfa” powstało przez obserwacje spokrewnionych wilków w kojcach w zoo i nijak ma się do zwierząt żyjących w warunkach naturalnych. No i oczywiście wilki nie polują na babcie i czerwone kapturki…
No właśnie… “Powiem ci w słowach kilku, co myślę o tym wilku: gdyby nie był na obrazku, zaraz by cię zjadł, głuptasku” – to jedna z moich ulubionych rymowanek z dzieciństwa. Tak jak wiele innych przekazów niestety buduje/utrwala obraz wilka jako zagrażającego człowiekowi. Pan jednak przekonuje, że nie musimy się obawiać wilków.
Czy idąc do lasu, drżymy na myśl o potencjalnym spotkaniu z dzikiem? Przecież ataków dzików, zarówno matek broniących młodych, jak i zaskoczonych odyńców, było stwierdzonych całkiem sporo, a mimo wszystko w naszej świadomości nie postrzegamy dzików jako śmiertelnego zagrożenia dla człowieka. Podobnie jest z innymi gatunkami zwierząt, jak np. niedźwiedzie, żmije, jelenie. A wilki w ludzkiej świadomości dalej, mimo dostępnej wiedzy naukowej, są traktowane jako zwierzęta zdolne polować na ludzi.
Oczywiście, wilki mają kły i są drapieżnikami, ale na ludzi nie polują, bo żywią się głównie ssakami kopytnymi. Udokumentowano jedyne dwa młode osobniki w naszym kraju, które pogryzły ludzi w 2018 r. i jak się okazało, miały najprawdopodobniej wcześniej kontakt z człowiekiem, bądź były przez ludzi wychowywane i dokarmiane. Takich przypadków ataków wilków na ludzi na całym świecie jest niewiele i każdy przypadek należy traktować indywidualnie.
Zdecydowanie większym problemem w naszych lasach są wałęsające się, zarówno zdziczałe, jak i na co dzień mające swych opiekunów, psy. Oczywiście niezależnie od gatunku dziko żyjącego zwierzęcia, zawsze musimy zachować dystans, nie próbować podchodzić, dokarmiać, głaskać, ani sami podejmować akcji ratunkowych, gdyż możemy bardziej zwierzęciu zaszkodzić, niż pomóc. Ale przede wszystkim nie wolno zwierząt dziko żyjących oswajać i traktować jak domowych pluszaków. To zawsze źle się kończy i dla zwierzęcia i dla człowieka.
Przeczytałam w jednym z wywiadów, że pan – tropiciel wilków – tylko dwa razy spotkał wilki w naturze. Czy to oznacza, że dla zwykłej Ani Jastrzębskiej takie spotkanie graniczy z cudem?
Tych spotkań jest obecnie na moim koncie trochę więcej, ale wciąż można je policzyć na palcach jednej ręki. Ale też nie dążę do spotkania wilka. Wręcz odwrotnie, nie chcę wilków płoszyć, a tropienie ma na celu zarejestrowanie naturalnej, niezakłóconej przez obecność człowieka trasy ich wędrówki po terytorium.
Zdecydowanie wolę go w lesie usłyszeć po zmroku. Ujrzenie wilka w naturze nie jest częstym zjawiskiem wśród turystów, z uwagi na to, że te drapieżniki unikają obecności człowieka. Jak tylko wcześniej wyczują obecność ludzi, to oddalają się w bezpieczne, ustronne miejsce.
Najwięcej obecnie nagrań wilków, które krążą w mediach, pochodzą z fotopułapek, albo często są to zdjęcia/filmy robione z okna domu czy samochodu, z których wilki ludzi nie dostrzegają i nie wyczuwają, gdyż maszyna czy budynek inaczej wygląda i pachnie. Żeby zobaczyć wilka w lesie, trzeba mieć ogromne szczęście, ale przede wszystkim trzeba często w lesie przebywać i się odpowiednio w nim zachowywać. Wówczas prawdopodobieństwo takiego spotkania jest większe.
Gdybym miała to niebywałe szczęście i spotkała jednego z 2,5 tys. wilków, które żyją w Polsce, to co mam robić, a czego pod żadnym pozorem nie próbować?
Przede wszystkim należy spokojnie obserwować, starać się zapamiętać szczegóły wyglądu, zachowania i miejsca spotkania. Można spróbować zrobić zdjęcie lub nagrać film telefonem, ale dyskretnie, by wilka nie spłoszyć. Takim spotkaniem warto się później podzielić z miejscowym nadleśnictwem bądź instytucją naukową zajmującą się monitoringiem dużych drapieżników w naszym kraju.
Często wilki, które widzimy z odległości 50-100 m nie uciekają, ale budzą w nas niepotrzebne obawy. Tak naprawdę wilki z tej odległości mogą nas wciąż nie widzieć, bo jak mówiliśmy wcześniej, mają słaby wzrok, a polegają głównie na węchu i słuchu. Również młode, ciekawskie wilki, zachowując dla nich bezpieczny dystans, mogą się nam nieco dłużej przyglądać, po czym spokojnie odejdą w swoją stronę. Dopiero kiedy wilk nie ucieka lub sam podchodzi wielokrotnie na odległość mniejszą niż 30 m, wówczas jest to sytuacja wymagająca naszej uwagi. Z tej odległości każdy wilk, mimo słabego wzroku, powinien rozpoznać człowieka, więc jeśli nie ucieka, czy pozwala do siebie podejść, może to oznaczać silne oswojenie na skutek np. wcześniejszego, nienaturalnego i dłuższego kontaktu z człowiekiem lub dokarmiania.
Taki osobnik może być nieprzewidywalny w zachowaniu, dlatego nie należy go głaskać czy karmić, a jedynie wycofać się i zgłosić ten fakt Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która podejmie dalsze odpowiednie działania.
Gdzie jest największe prawdopodobieństwo spotkania albo przynajmniej usłyszenia wilka w Polsce?
Trzon krajowej populacji wilka znajduje się w Polsce północno-wschodniej oraz w pasie Karpat. Wilki obecnie rekolonizują inne obszary, na których dawniej występowały, a zostały wytępione. Dlatego możemy je dziś spotkać również na zachodzie i w centrum kraju. Warto odwiedzić stronę internetową Atlasu Ssaków Polski Instytutu Ochrony PAN w Krakowie i zobaczyć na mapie występowania gatunku, czy był stwierdzony w naszej okolicy. Jeśli tak, to nie pozostaje nic innego dla tropiciela, jak ruszyć do lasu w poszukiwaniu śladów wilczego bytowania.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS