Nikola Grbić, odkąd objął w ubiegłym roku reprezentację Polski, już kilka razy zaskoczył swoimi decyzjami. Zaczął choćby od szeroko komentowanego niepowołania rozgrywającego Fabiana Drzyzgi. W sobotnim meczu z Francją w Memoriale Huberta Wagnera zaskoczył innym ruchem – od trzeciego seta na boisku nie było nominalnego atakującego. W tej roli szkoleniowiec testował przyjmującego Aleksandra Śliwkę. Eksperyment zdał egzamin – Biało-Czerwoni wygrali z mistrzami olimpijskimi z Tokio 3:1. Czy Serb skorzysta z tego wariantu choćby w zbliżających się mistrzostwach Europy lub olimpijskim turnieju kwalifikacyjnym? Sam zapewnia, że to wariant z myślą o nagłym wypadku. A jego zawodnicy nie mają nic przeciwko.
Grbić przygotowuje się na nagłe wypadku. “Mam nadzieję, że nie będę musiał korzystać z tego wariantu”
O tym, jak ważny dla reprezentacji Polski jest obecnie Śliwka, nie trzeba nikogo przekonywać. Dotychczas był ostoją na przyjęciu, ale w sobotę pokazał, że sprawdzi się także jako awaryjny atakujący. Polacy bardzo dobrze zaczęli sobotni mecz, ale w końcówce seta otwarcia zaliczyli wpadkę, roztrwaniając kilkupunktową przewagę. Gdy po drugiej partii wyraźnie zasygnalizowali wyciągnięcie wniosków, to Grbić zdecydował się na wspomniany niespodziewany ruch. Na boisku było równocześnie trzech nominalnych przyjmujących – Śliwka, Kamil Semeniuk i Wilfredo Leon, a atakujący Bartosz Kurek, Łukasz Kaczmarek i Bartłomiej Bołądź oglądali poczynania kolegów z boku boiska. Zadania ostatniej trójki przejął wtedy kapitan Zaksy Kędzierzyn-Koźle.
Od dawna wiadomo, że Grbić największy kłopot bogactwa ma właśnie na przyjęciu i ma dylemat, którego z graczy na tej pozycji odrzucić przed ME i kwalifikacjami do igrzysk. W ostatnich tygodniach zaś przerwę od gry z powodu kłopotów zdrowotnych zaliczył Kurek. Szkoleniowiec jednak zapewnia, że wspomniana sobotnia decyzja nie jest wariantem, z którego zamierza regularnie korzystać.
– Chodziło o to, że jeśli “Zwierzu” (Kaczmarek – red.) lub Bartek Kurek będą mieli problemy natury fizycznej lub gdyby obaj grali naprawdę źle, to musimy się dostosować. To kwestia nagłego wypadku. Zwykle dochodzi do tego, kiedy najmniej się tego spodziewasz. To była dobra okazja, by spróbować i przygotować Olka. Przećwiczyć to, oswoić go ze specyfiką ataku, zapewnić mu takie doświadczenie – tłumaczył dziennikarzom.
Gdy spytałam go, kiedy wpadł na ten pomysł, to odparł, że pod koniec drugiego seta. Przyznał jednak, że o szukaniu alternatywy zaczął myśleć już nieco wcześniej.
– Nie wiem, czy “Zwierzu” będzie w stanie grać w niedzielę. W piątek miał kłopoty z kolanem. To nic poważnego, ale zobaczymy jak będzie się czuł przed meczem z Włochami. Bartek Kurek nie grał całego meczu. Dopiero niedawno wznowił treningi. Mam nadzieję, że nie będę musiał korzystać z tego wariantu, ale jak mówiłem, chodzi o nagły wypadek – zastrzegł trener wicemistrzów świata.
Dodał też, że zdecydował się na to po drugim secie, bo jego drużyna zaczęła wówczas lepiej grać. Miała stabilne przyjęcie i dobrze funkcjonował system blok-obrona. Wyjaśnił też, dlaczego postawił właśnie na Śliwkę.
– Olek i tak gra z tyłu jako leworęczny. Jego zaletą jest właśnie atak z drugiej linii. Do tego daje nam dużo w bloku. Znam też go i wiem, na co go stać. Wiem, że potrafi się przystosować. Pracowaliśmy wcześniej razem dwa lata w klubie i już taki wariant testowaliśmy raz. Atakujący nam wtedy szwankował. Ostatecznie przegraliśmy tamto spotkanie, ale z Olkiem na tej pozycji doprowadziliśmy do tie-breaka ze stanu 0:2. To był pierwszy raz. Nigdy wcześniej tego nie próbowaliśmy – wspominał.
Serb podkreślił też otwartość Śliwki na takie rozwiązanie. – Podszedłem wtedy do niego i powiedziałem “Słuchaj, chcę zrobić coś takiego. Co o tym myślisz?”. A on na to “Kiedy mam zacząć?” – relacjonował szkoleniowiec.
Śliwka wskazuje największą trudność w grze na ataku. “Tak samo jak jesteś na autostradzie i samochód już nie ma paliwa
Grbić podkreślił też kilkakrotnie, że nie jest to żaden innowacyjny pomysł z jego strony. Przypomniał, że Amerykanin Matthew Anderson zaczynał na przyjęciu, potem przeniósł się na atak, ale czasem – w razie potrzeby pomaga przy odbiorze zagrywki. Tę samą drogę przeszedł kilka lat temu Kurek, który jednak od tego czasu skupia się na roli atakującego. Jak on podchodzi do sobotniego pomysłu szkoleniowca?
– Ciekawa alternatywa. Mamy jak widać jeszcze więcej wariantów, które możemy używać. W sobotę używaliśmy takiego przeciwko mistrzom olimpijskim i widać, że funkcjonuje. I dobrze – skwitował krótko kapitan Polaków.
Śliwka zwrócił uwagę, że takim eksperymentom sprzyjają właśnie mecze towarzyskie. – Możemy tu próbować innych ustawień, zmian. Rzeczy, których nie sprawdzimy w ważnych meczach np. podczas ME – wskazał.
Przyznał też, że w przeszłości zdarzało mu się już występować na ataku nieraz, więc przestawienie się w sobotę nie było dla niego wielkim problemem.
– Grywałem na tej pozycji w Zaksie i w reprezentacji za czasów juniorskich. Nie pamiętam, ile tych meczów było, ale powiedzmy, że ta pozycja nie jest mi obca. Ustawienia mniej więcej znam. Atakuję z prawego skrzydła chyba całkiem dobrze. Może zostaje kwestia dogrania piłki – prędkości, szerokości wystawy na drugą linię. Tu mogą być największe problemy, bo tego nie ćwiczyłem wcześniej. Ale wyszło chyba całkiem nieźle, bo udało się pokonać Francję 3:1 – podsumował.
Jednocześnie powtórzył za Grbiciem, że to alternatywne ustawienie na nagły wypadek. – Mam nadzieję, że się nie będzie takiej potrzeby, ale w razie czego jestem gotowy – zadeklarował.
Przygotowanie do gry na innej niż swoja nominalna pozycja rozumieją też inni kadrowicze. – Trzeba być gotowym na każdą ewentualność. Cokolwiek trzeba zrobić na boisku, to jesteśmy gotowi. Tak samo jak jesteś na autostradzie i samochód już nie ma paliwa. Wtedy po prostu trochę wolniej się jedzie – wyjaśnił obrazowo z uśmiechem Leon.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS