Łukasz Kubot swoją karierę tenisową rozpoczął tradycyjnie od singla. Był 41. zawodnikiem na świecie i doszedł do ćwierćfinału Wimbledonu, w którym przegrał z Jerzym Janowiczem. Równolegle pielęgnował swoją dyspozycję deblową. Najpierw w parze z Oliverem Marachem, z którym wygrał pięć turniejów rangi ATP Tour i dwukrotnie docierał do ATP Finals, ale w 2014 roku świętował z Robertem Lindstedt świętował swój wówczas największy sukces w karierze. Polsko-szwedzki duet wygrał Australian Open.
Polski mistrz wielkoszlemowy zniknął z zawodowego tenisa. “Mój status jest dalej aktywny”
W 2016 roku tenisista z Bolesławca zagrał swój ostatni mecz singlowy i skupił się wyłącznie na deblu, co było świetną decyzją, gdyż już rok później na zawsze zapisał się w historii tenisa, wygrywając Wimbledon w parze z Marcelo Melo. Kilka miesięcy później został także światową jedynką w grze podwójnej. W sumie z Brazylijczykiem świętował aż 15 tytułów. W 2018 roku dotarli także do finału US Open, ale w nim musieli uznać wyższość Mike Bryana i Jacka Socka.
Łukasz Kubot od czasów młodości miał spore problemy z plecami. Gdy był już w zaawansowanym wieku, to nie siadał na ławce podczas przerw. Miał się, że mógłby już nie wstać. W rozmowie na youtubowym kanale “Break Point” u Marka Furjana i Dawida Celta zdradził, że miał specjalny materac, z którym podróżował na turnieje. – Będąc w podróży, zmienialiśmy hotele, wiązało się to też ze zmianą materaca. Ja, mając już od młodego chłopaka, czyli tam 14-15 lat, miałem bardzo poważne problemy z kręgosłupem. Było to też związane z tym, że mogłem w ogóle nie występować, nie grać. Wiemy, z czym się kojarzy tenis – z dużym ruchem w rotacjach. Pewnego dnia po prostu wraz z jednym z moich fizjoterapeutów, chiropraktykiem, który często mnie nastawiał między turniejami, wpadliśmy na taki pomysł, że powiedział do mnie: “Słuchaj, Łukasz, przynieś mi wymiary walizki, ja stworzę dla ciebie taki materac, taką powiedzmy karimatę, którą będziesz mógł ze sobą wziąć”. Śmiałem się, bo ta walizka zaczarowana. Mówiłem tak: lepiej czasami niech mi nie przyjdą rakiety, bo będę mógł od kogoś pożyczyć, ale walizka musi przyjść, bo ja muszę spać tak samo – zdradził 41-latek.
Polski tenisista jest nieaktywny zawodowo od września. W ubiegłym roku zagrał raptem sześć meczów – wszystkie na poziomie Challengerów – z czego wygrał tylko jeden i nie jest już sklasyfikowany w rankingu ATP, choć oficjalnie nie zakończył jeszcze kariery. – Mój status jest dalej aktywny, nie zakończyłem jeszcze profesjonalnej kariery, mimo tego, że nie zagrałem w ubiegłym roku dużo turniejów, ale mam jakiś projekt, o którym nie chciałbym za dużo mówić. Wierzę, że zdrowie mi na to pozwoli i będę miał szanse rywalizacji na kortach w tym roku, np. w Polsce. Także z decyzją się jeszcze wstrzymałem, ale w najbliższej przyszłości będzie podjęta decyzja – przyznał Łukasz Kubot na kanale “Break Point”. – Teraz jestem w okresie przygotowania do sezonu letniego. Mam pewien projekt z tym związany i liczę, że to się uda. A jak nie pozwoli mi na to zdrowie, to zakończę moją przygodę z profesjonalnym tenisem – podsumował.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS