Bartosz Kurek miażdżył w ataku i na zagrywce, Marcin Janusz bawił się dogrywaniem piłek jemu oraz przyjmującym Aleksandrowi Śliwce i Kamilowi Semeniukowi, a także środkowym Mateuszowi Bieńkowi i Jakubowi Kochanowskiemu. Natomiast Paweł Zatorski, gdyby tylko chciał, mógłby to wszystko oklaskiwać, bo jego ręce nie były zbyt mocno zajęte obronami. A to dlatego, że Bułgarzy niewiele potrafili zdziałać przeciw Polsce, która kompletnie ich zablokowała.
Koncert, drugi najlepszy set w XXI wieku!
Mecz zaczęliśmy od dwóch bloków Bieńka. Po asie Kurka prowadziliśmy 12:5, a pełną bezradność Bułgarów zobaczyliśmy w akcji na 20:8. Odrzuceni od siatki rywale próbowali zdobyć punkt kilkoma atakami, które cały czas blokowaliśmy. Nie przebili się, nie mieli szans. Wynik końcowy tej partii to 25:12. To drugi najwyżej wygrany przez Polskę set na MŚ w XXI wieku.
To był set-koncert. 89 proc. skuteczności w przyjęciu, 75 proc. w ataku, cztery asy i pięć punktowych bloków! To liczby zespołu. A indywidualnie Semeniuk był absolutnie bezbłędny (sześć pozytywnych przyjęć na sześć prób i 5/5 w ataku), potężnie wyglądali Kurek, Kochanowski i Bieniek, wszystko po naszej stronie grało aż miło. Mistrzostwa zaczęliśmy tak, że Bułgarom po prostu drżały ręce. W pewnym momencie Martin Atanasov zaserwował tak, że piłka wylądowała 15 metrów za boiskiem. – Rekord hali! – skomentował wymownie spiker.
127 km/h – Kurek jak Leon. A Semeniuk jeszcze lepszy!
Prawie rekordowo wygrany pierwszy set tak napędził Polaków i polskich kibiców, że Bułgarzy musieliby dokonać cudu, żeby ten mecz odwrócić. W drugim secie próbowali trzymać się rozpędzonej ekipy Nikoli Grbicia. Ale im bliżej było końca, tym bardziej odpadali. Znów zagrywką niszczył Kurek – po jednej z nich piłka pędziła z prędkością 127 km/h, a to są wartości w siatkówce rzadko spotykane, generowane regularnie chyba tylko przez wielkiego nieobecnego w naszej kadrze Wilfredo Leona i przez Holendra Nimira.
Do tego znów pewnością imponował Semeniuk. Przy stanie 10:10 w trzecim secie ubiegłoroczny debiutant poszedł na zagrywkę i zaserwował cztery asy z rzędu! CZTERY!
Bułgarzy próbowali się uspokoić, jeszcze doprowadzili do stanu 15:15. Ale nie jest ich winą, że nie umieli utrzymać poziomu, który pozwoliłby im z Polakami realnie rywalizować.
Polska jak mistrz wagi ciężkiej
W pierwszej kolejce MŚ spotkaliśmy przeciwnika, który po prostu nie ma takiego potencjału, jak my. Świetnie, że zapędziliśmy go do narożnika i bezlitośnie, efektownie wypunktowaliśmy. Zrobiliśmy to tak, jak przystało na wielkiego mistrza.
W sobotę mistrzowie świata z 2014 i 2018 roku będą mieli dzień wolny od gry. W niedzielę o godzinie 20.30 zmierzą się z najsłabszym w grupie Meksykiem, który w piątek przegrał z USA 0:3 (18:25, 20:25, 12:25).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS