A A+ A++

Zakaz sprzedaży smakowych nowatorskich wyrobów tytoniowych do podgrzewania wejdzie w Polsce w życie dopiero pod koniec bieżącego roku. To efekt opóźnień legislacyjnych po polskiej stronie.

Polska zajmuje czołowe miejsce w Europie w spożywania wyrobów tytoniowych, które odpowiadają za aż 2/3 wszystkich zgonów spowodowanych nowotworami. Tymczasem regulacje unijne, mające poprawić tę sytuację – wprowadzając m.in. zakaz sprzedaży smakowych nowatorskich wyrobów tytoniowych do podgrzewania – wciąż czekają na implementację. Chodzi o dyrektywę unijną 2022/2100 wprowadzoną już w większości krajów Unii Europejskiej. Jak ostrzegają organizacje prozdrowotne, konsekwencją tych zaniedbań będzie nie tylko brak poprawy sytuacji zdrowotnej Polaków, ale także ryzyko nałożenia wysokich kar finansowych na polski rząd za nieprzestrzeganie prawa unijnego.

– Opóźnienie we wprowadzeniu regulacji jest ogromne, bo zgodnie z przyjętym jeszcze przez poprzedni rząd harmonogramem powinny być one zaimplementowane do lipca 2023 roku. Tymczasem przedstawiony 15 maja br. w projekcie ustawy 30-dniowy okres konsultacji oraz 3-miesięczne vacatio legis spowodują, że nowe przepisy najwcześniej zaczną obowiązywać najwcześniej pod koniec 2024 r. – ostrzega dr n. społ. Magdalena Ankiersztejn-Bartczak, Prezeska Fundacji Edukacji Społecznej.

Ważna profilaktyka zdrowotna Polaków

Jak dodaje, warty docenienia jest fakt, że ustawa w końcu trafiła do konsultacji, bo to sprawa ważna z punktu widzenia profilaktyki zdrowotnej Polaków.

Fundacja Edukacji Społecznej, zaniepokojona wpływem tego opóźnienia na zdrowie Polaków, w tym także dzieci i młodzieży szkolnej, która sięga po smakowe podgrzewacze coraz chętniej, już w lutym br. w liście ministerstwa zdrowia alarmowała o konsekwencjach wynikających z opóźnienia wdrożenia dyrektywy. Od tego czasu nasze działania wsparło kilka organizacji pacjenckich, takich jak choćby Polskie Towarzystwo Alergologiczne czy Fundacja Chorób Mózgu.

Fundacja Edukacji Społecznej apeluje o sprawne wdrożenie dyrektywy zakazującej aromatyzowanych podgrzewaczy

W podobnym tonie wypowiada się Łukasz Balwicki, Kierownik Zakładu Zdrowia Publicznego i Medycyny Społecznej, Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. 

Rząd z ponadpółrocznym opóźnieniem skierował nowelizację prawa wdrażającą unijny zakaz wprowadzania do handlu tytoniu do podgrzewania o aromacie charakterystycznym. W nowelizacji nie znalazły się żadne postulowane przez  MZ zapisy o jednorazowych e-papierosach. Nie zaproponowano również uregulowania statusu zalewających rynek saszetek nikotynowych, które obecnie można legalnie sprzedawać dzieciom. Nie ma również śladu innych uregulowań postulowanych od dawna przez środowisko antynikotynowe, w tym przez Komitet Zdrowia Publicznego Polskiej Akademii Nauk sformułowanych w postaci rekomendacji dla rządzących. Przeczyniłyby się one do skutecznej ochrony nieletnich przed inicjacją nikotynową – mówi Ł. Balwicki.

Powyższa sytuacja pokazuje niemoc polityczną poprzedniego i obecnego obozu rządzących w zakresie przejęcia kontroli na rynkiem wyrobów tytoniowych. Wydaję się, że politycy bardziej cenią wolny rynek i zyski z opodatkowania wyrobów niż zdrowie Polaków. To smutne – dodaje Ł. Balwicki. 

Z kolei zdaniem dr n. med. Artura Drobniaka, Prezesa Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie, niespełnienie przez Polskę na czas wdrożenia dyrektywy unijnej w sprawie mającej fundamentalne znaczenie dla zdrowia ludzi wskazuje, że mimo upływu czasu firmy tytoniowe pozostają wpływowe i silne.

Palenie wyrobów tytoniowych to nie tylko problem z uzależnieniem oraz karcinogenami prowadzącymi do chorób nowotworowych , ale też z procesami uszkadzającymi śródbłonek naczyniowy prowadzącymi m.in. do chorob naczyń krwionośnych i chorób serca. Często wskazuje się, że wyroby smakowe uchodzą zdaniem pacjentów za produkty znacząco łagodniejsze i przez to bardziej akceptowalne i częściej używane niż wyroby tytoniowe niezapachowe. Niestety pozostają niemal równie groźne dla zdrowia człowieka jak te standardowe, o charakterystycznym brzydkim zapachu i ciemnym kolorze dymu. Wierzę, że Polska wprowadzi w życie ww. dyrektywę w niedalekiej przyszłości – dodaje A. Drobniak.

Jakie kary za opóźnienia zapłaci Polska?

21 marca 2024 r., podczas posiedzenia Sejmowej Komisji do Spraw Unii Europejskiej, wiceminister zdrowia Katarzyna Kacperczyk przyznała, że nie wdrożono ww. dyrektywy, a Komisja Europejska rozpoczęła postępowanie naruszeniowe.

– To oznacza, że poza konsekwencjami zdrowotnymi, poniesiemy finansowe. A mowa nawet o sumach rzędu kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu tysiącach euro dziennie – dodaje dr n. społ. Magdalena Ankiersztejn-Bartczak.

Przepisy unijne zakazują stosowania aromatów charakterystycznych, w tym smakowych i mentolowych, w nowatorskich wyrobach tytoniowych (w tzw. podgrzewaczach tytoniu). Stanowią one część Europejskiego Planu Walki z Rakiem, którego celem jest zmniejszenie do 2040 r. liczby osób używających tytoniu w UE do poziomu poniżej 5%. Obowiązują od 3 listopada 2022 roku na mocy dyrektywy delegowanej Komisji Europejskiej 2022/2100 z dnia 29 czerwca 2022 r.

Decyzją Komisji Europejskiej kraje członkowskie powinny dokonać transpozycji przedmiotowych przepisów najpóźniej do 23 lipca 2023 roku i zacząć je stosować od 23 października 2023 roku. I choć jeszcze we wrześniu 2023 r. roku aż 17 krajów UE nie wypełniło tego obowiązku, to po upomnieniu ze strony Komisji Europejskiej, w większości z nich przepisy zostały wdrożone. W Polsce regulacji wciąż nie wprowadzono.

– Przepisy implementujące dyrektywę są gotowe od dawna i tak naprawdę nie ma żadnych powodów, aby mogły zostać wprowadzone w przyjętym pierwotnie terminie, czyli w II kwartale 2024 roku – tłumaczy ekspertka.

Z Raportu „Konsumpcja nikotyny. Raport z badań ilościowych dla Biura do spraw Substancji Chemicznych, Edycja IV” wynika, że po wprowadzeniu zakazu papierosów aromatyzowanych blisko co dziesiąty palacz przestawił się podgrzewane wyroby tytoniowe.

– Dane te nie pokazują wszystkiego, bowiem w grupie 18-24 lata było to już blisko 24%, a w przedziale wiekowym 25-34 lata niemal 14%. To pokazuje, że tylko dalsze zwlekanie z implementacją unijnej dyrektywy będzie miało katastrofalny wpływ przede wszystkim na ludzi młodych – podsumowuje Magdalena Ankiersztejn-Bartczak.

 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŁóżka dla rodziców małych pacjentów szpitala w Kole [FOTO]
Następny artykułCzy zrównoważone zarządzanie odpadami jest możliwe w dzisiejszych miastach?