A A+ A++

Projekt Parlamentu Europejskiego zakłada ograniczenie stosowania pestycydów o 80 proc. do 2030 roku. Sama Komisja Europejska zakłada, że odpowiednie byłoby obniżenie do tego czasu choć o 50 proc. Natomiast Polska, jak i część krajów europejskich, się odnosi krytycznie i do poziomów i do daty. 

Polska pestycydami stoi i nie chce ich unijnego ograniczenia
fot. Eugene Liashchevskyi / / Pexels

Prace nad uzgodnieniem nowych przepisów już trwają. Punktem wyjścia jest przedstawiony jeszcze w ubiegłym roku przez Komisję Europejską projekt, który trafił do europarlamentu i Rady (państw członkowskich). KE zaproponowała, aby do 2030 r. ograniczyć o 50 proc. stosowanie niektórych pestycydów, jak również wprowadzić całkowity zakaz ich używania na obszarach „wrażliwych”.

W Parlamencie Europejskim sprawa została skierowana do Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego (ENVI), w której austriacka europosłanka Sarah Wiener (Zieloni) przygotowała projekt sprawozdania. Wiener proponuje podniesienie na szczeblu UE celu redukcji stosowania niektórych pestycydów do 80 proc. do 2030 r.

Projekt nowych przepisów od momentu ogłoszenia przez KE wzbudza bardzo duże kontrowersje w Brukseli, ale także w stolicach państw członkowskich, jak również wśród europejskich rolników i producentów żywności.

Z nieoficjalnych źródeł PAP wynika, że Polska jest przeciwna zapisom zawartym w projekcie Wiener, podobnie jak we wniosku KE. Problematyką zajmuje się Ministerstwo Rolnictwa. To Polska, która jest liderem grupy państw UE sprzyjających produkcji roślinnej, wnosiła ten punkt na posiedzenie Rady UE w Brukseli.

Jeden z najważniejszych zarzutów dotyczy oceny skutków nowych przepisów. W grudniu ub.r. Rada Europejska zwróciła się do KE o przygotowanie takiej dodatkowej oceny w kontekście wojny na Ukrainie. Komisja jak dotąd nie poinformowała, czy zamierza takiej oceny dokonać.

Tymczasem zdaniem części państw UE, w tym Polski, zanim nowe przepisy zostaną uchwalone potrzebne są dane dotyczące ich wpływu na produkcję rolno-spożywczą, wzrost cen żywności, import, obciążenie małych i średnich przedsiębiorstw oraz ochronę lasów.

Mimo apeli płynących z różnych grup politycznych i krajów, Wiener postanowiła przygotować projekt bez czekania na udostępnienie tych danych ze strony KE.

Zdaniem Polski, sprawozdanie pomija też potrzebę ochrony upraw i lasów przed chorobami i szkodnikami, które pojawiają się wraz z postępującymi zmianami klimatycznymi i rozprzestrzenianiem się organizmów inwazyjnych.

Z informacji PAP wynika, że Polska sprzeciwia się też zapisom, które mówią o pełniej zastępowalności chemicznych środków ochrony roślin środkami biologicznymi. Jej zdaniem takie podejście nie ma postaw w badaniach naukowych.

Inny zarzut to pojawiające się w sprawozdaniu założenia, że ochrona biologiczna zawsze jest rozwiązaniem korzystniejszym od ochrony chemicznej, co zdaniem ekspertów jest niebezpiecznym uproszczeniem.

Wątpliwość części krajów UE, w tym Polski, budzą też obowiązkowe krajowe cele redukcji pestycydów oraz zakaz ich stosowania na tzw. obszarach wrażliwych. Ich zdaniem te obszary zostały określone w taki sposób, że w przypadku wielu chodzi o 100 proc. obszarów rolniczych na terytorium dane państwa.

Z Brukseli Łukasz Osiński

luo/ adj/

Źródło:PAP
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPeridot AND, iOS
Następny artykułKobieca twarz małopolskiej policji. Te policjantki dbają o nasze bezpieczeństwo [ZDJĘCIA]