Na miesiąc przed pierwszym meczem eliminacji mistrzostw Europy 2024 rozsypała się obrona reprezentacji Polski. Gra tylko jeden zawodnik.
Mateusz Skwierawski
Newspix
/ PIOTR KUCZA/FOTOPYK / NEWSPIX.PL
/ Na zdjęciu opatrywany przez lekarzy reprezentacji Polski Kamil Glik w meczu ze Słowenią
Niepokojąco wygląda sytuacja w naszej kadrze. 24 marca drużyna Fernando Santosa rozpoczyna kwalifikacje do Euro 2024 wyjazdowym meczem z Czechami. Trzy dni później Polacy podejmują u siebie Albanię. Będą to dwa kluczowe spotkania w grupie eliminacyjnej. Pozostali rywale – Mołdawia i Wyspy Owcze – będą dostarczycielami punktów.
Na miesiąc przed debiutem nowego selekcjonera zrobiła się bardzo nieciekawa sytuacja z obrońcami naszej drużyny. Na dziś tylko Matty Cash pojawia się na boisku w miarę regularnie, choć i jego pozycja nie jest pewna. Piłkarz Aston Villi rozegrał w weekend dopiero drugi mecz w pierwszym składzie od mundialu (miał asystę z Arsenalem). W momencie, gdy Cash wyjechał na mistrzostwa świata w Aston Villi zmienił się trener. Unai Emery długo wolał stawiać na doświadczonego Ashley’a Younga. Ale być może ostatni występ z liderem Premier League poprawi sytuację bocznego obrońcy reprezentacji Polski.
Czy Glik zdąży?
Dalej jest jednak jeszcze gorzej. Od ponad miesiąca pauzuje Kamil Glik. Jeżeli ten piłkarz decyduje się na operację to jest to sygnał, że sytuacja jest poważna. Glikowi odezwały się problemy z kolanem. Zawodnik przekazał nam, że zabieg się udał, ale nie jest w stanie określić, kiedy wróci na boisko i czy zdąży do najbliższego zgrupowania.
Można mówić, że Glik jest już wiekowy (35 lat) i nie tak zwrotny, jak kiedyś, ale to dalej ważna postać drużyny narodowej. Piłkarz posiada ogromne doświadczenie, rozegrał dla polskiej kadry 103 mecze i uczestniczył w czterech dużych turniejach (Euro 2016 i 2020 oraz MŚ 2018 i 2022).
Przy Gliku rośli zawsze inni obrońcy: Łukasz Szukała, Michał Pazdan, Jan Bednarek czy Jakub Kiwior. Zawodnik Benevento zawsze był gwarantem dużej solidności i ciągle jest potrzebny reprezentacji.
Mistrzowscy rezerwowi
Piękne chwile przeżyli po mundialu Bartosz Bereszyński i Jakub Kiwior. “Bereś” trafił na wypożyczenie do Napoli i najpewniej zapisze się w historii. Napoli jest pierwsze w lidze, ma piętnaście punktów przewagi nad Interem i już chyba nic nie zatrzyma drużyny przed wywalczeniem pierwszego mistrzostwa kraju od 33 lat.
W podobnej sytuacji jest Jakub Kiwior. Zimą przeniósł się ze Spezi do Arsenalu za 25 milionów euro, a “Kanonierzy” są w tym sezonie niesamowici i też mają duże szanse na mistrzowski tytuł.
Tylko jest jedno “ale”. Bereszyński i Kiwior są jedynie obserwatorami głównych bohaterów. Polacy są rezerwowymi i jeżeli ich bezpośredni rywale do gry w pierwszym składzie nie zostaną wykluczeni przez kontuzję lub kartki, praktycznie nie mają szans na występy.
Obaj zagrali od mistrzostw świata (czyli od 4 grudnia 2022 r.) jedynie po dwa mecze.
Same kłopoty
Rezerwowi też nie są w formie, a mianowicie Jan Bednarek, po którym jeszcze niedawno moglibyśmy spodziewać się, że wejdzie do składu kadry z marszu. Tak pewnie byłoby rok temu. Teraz Bednarek to piłkarz, który stracił pierwszą część sezonu w Aston Villi, przestał grać w reprezentacji, a w Southampton też szuka formy.
Niepokojąco wygląda również sytuacja Tomasza Kędziory. Wydawało się, że wypożyczenie z Dynama Kijów do PAOK-u Saloniki pozwoli zawodnikowi częściej pojawiać się na boisku, tymczasem Kędziora rozegrał tylko dwie minuty w nowych barwach.
On akurat mocno by się w kadrze przydał zwłaszcza teraz – przy problemach innych zawodników. Niestety, Kędziora najpierw stracił miejsce w składzie Dynama, a teraz podobnie wiedzie mu się w Grecji.
Polska obrona nie istnieje
W głębszej rezerwie jest między innymi Paweł Dawidowicz, choć jego w kadrze nie było od kadencji Paulo Sousy i przegranego meczu z Węgrami (1:2). Dalej? Mateusz Wieteska i Robert Gumny byli dotąd uzupełnieniem kadry. Sebastian Walukiewicz nie gra w Empoli, Michał Karbownik ma kontuzję. Artur Jędrzejczyk jest zdrowy i występuje w Legii, ale pytanie, czy jego czas już nie minął.
W ostatnim czasie dużo mówi się o Przemysławie Wiśniewskim w kontekście “świeżej krwi” w reprezentacji. Tylko były zawodnik Górnika Zabrze dotąd występował w drugiej lidze włoskiej, a na poziomie tamtejszej ekstraklasy ma raptem dwa spotkania. Trudno spodziewać się, by z miejsca stał się zbawcą i to drużyny narodowej.
Na razie polska obrona nie istnieje. Biorąc pod uwagę mistrzostwa świata i zestawienie naszej obrony we wszystkich meczach turnieju (Cash, Glik, Kiwior, Bereszyński), obecnie kontakt z boiskiem ma tylko jeden piłkarz – Matty Cash. I nie wiadomo, na jak długo.
“Kłamstwem tego nie nazwę, ale nie jest to prawda”. Mielcarski odpowiada PZPN
Zgłoś błąd
Piłka nożna
Eliminacje Euro 2024
Reprezentacja Polski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Komentarze (3)