Polska awansowała do ćwierćfinału mistrzostw Europy po raz pierwszy od 1997 roku. Wówczas w walce o półfinał uległa w Barcelonie Grecji 62:72. Teraz w Berlinie na jej drodze do najlepszej czwórki stanie obrońca tytuły Słowenia z gwiazdą NBA Luką Doncicem.
Polacy zrewanżowali się rywalom za porażkę w spotkaniu towarzyskim w Stambule 60:88. W Berlinie spotkanie było niezwykle wyrównane, walka trwała przez 40 minut, a kilkupunktową przewagę podopieczni trenera Igora Milicica osiągnęli dopiero w ostatnich czterech minutach.
Trener Igor Milicic rozpoczął mecz stałą turniejową piątką z dwoma doświadczonymi 35-latkami, Aaronem Celem i A.J. Slaughterem oraz kapitanem Mateuszem Ponitką, Michałem Sokołowskim i Aleksandrem Balcerowskim.
THE SCENES IN BERLIN, AS POLAND 🇵🇱 TAKE THE DRAMATIC WIN! 😱#EuroBasket x #BringTheNoise pic.twitter.com/GGfd8bmHT6
— #EuroBasket 2022 (@EuroBasket) 11 września 2022
Po pierwszych akcjach biało-czerwoni prowadzili 5:0, ale rywale doprowadzili do remisu 7:7. Znakomicie dysponowany Slaughter w rzutach z dystansu (w pierwszej kwarcie trafił trzy razy) oraz aktywny Balcerowski trzymali na swoich barkach ofensywę, zaś w defensywie walczyli jak zwykle Ponitka i Sokołowski, który utrudniał skutecznie grę liderowi Ukraińców Swiatosławowi Mychajlukowi – mający średnio w meczach Eurobasketu 18 punktów koszykarz Toronto Raptors do przerwy zdobył tylko dwa punkty.
Po kolejnym rzucie Slaughtera Polska miała najwyższą przewagę 22:16, ale podopieczni trenera Ainarsa Bagatskisa, który jako zawodnik grał w polskiej lidze w Bytomiu i Pruszkowie (ma dwa brązowe medale MP), nie zrażeni takim obrotem sprawy realizowali swój plan. Twardo bronili na obwodzie i pilnowali Ponitki. Kapitan reprezentacji w pierwszej połowie trafił tylko jeden z ośmiu rzutów z gry i nawet po minięciu obrońców i wejściu pod kosz piłka wykręcała się pechowo z obręczy.
Zobacz też:
W drugiej części rywale zyskali przewagę dzięki kontratakom, a także rzutom z dystansu – w tym elemencie szczególnie groźny był Wiaczesław Bobrow, który trafił trzykrotnie zza linii 6,75 m. Po jego akcji Ukraina objęła najwyższe w spotkaniu prowadzenie 44:37 na dwie i pół minuty przed końcem tej kwarty. Kolejna “trójka” naturalizowanego amerykańskiego rozgrywającego pozwoliła na zmniejszenie strat do przerwy – Ukraina prowadziła tylko 45:42.
Po przerwie Polacy ograniczyli kontrataki rywali, ale nadal mieli kłopoty pod koszem, gdzie wysocy zawodnicy trenera Bagatskisa – Łeń, Artem Pustowyj i Herun stanowili istotne zagrożenie. W 25. minucie Ukraina ponownie miała siedem punktów więcej od Polski (59:52).
Biało-czerwoni nie rezygnowali jednak z agresywnej defensywy, także na obwodzie, czym ograniczyli rzuty z dystansu rywali. Kapitan Ponitka raz za razem nie bał się wchodzić pod kosz między silnych fizycznie Ukraińców i nawet jeśli piłka wykręcała się z kosza, to na straży byli jego koledzy, m.in. 21-letni Balcerowski, którzy dobili kilka rzutów. Do remisu 59:59 doprowadził Sokołowski rzutem zza linii 6,75 m, chwilę później Aleksander Dziewa zdobył trzy punkty (akcja dwa plus jeden) i Polska prowadziła 62:59.
Zobacz też:
Po 30 minutach przewaga zespołu trenera Milicica wynosiła dwa punkty (69:67) i o wszystkim decydowała czwarta kwarta. W niej biało-czerwoni zagrali twardo w obronie, wydzierali piłki Ukraińcom, którzy nie mieli pomysłu na zmianę takiego obrotu spraw na parkiecie.
Polakom, tak jak na początku spotkania, zaczęły też wpadać rzuty zza linii 6,75 m. Po takich trafieniach Sokołowskiego i Ponitki Polska uzyskała najwyższe prowadzenie w meczu 87:79 na 3 minuty i 49 sekund przed końcem czwartej kwarty.
W kolejnych minutach biało-czerwoni stracili jednak – na szczęście na moment – zimną krew. Piąty faul i to w ofensywie popełnił Balcerowski. Polacy długo rozgrywali akcje, dużo kozłowali i pod naciskiem Ukraińców w ostatnich sekundach oddawali niecelne rzuty. Na 90 sekund przed końcem rywale zmniejszyli straty do trzech punktów 84:87 i trener Milicic musiał wziąć czas, by ustawić ostatnie akcje, a przede wszystkim ostudzić głowy i obniżyć emocje swoich zawodników.
Na 68 sekund przed końcową syreną Mychajluk trafił obydwa wolne i biało-czerwoni prowadzili tylko 88:86. Ukraińcy szybko chcieli doprowadzić do remisu, ale ich rzuty z dystansu były niecelne. Polacy, także każdy z rezerwowych wchodzący na parkiet, walczyli o każdą piłkę i metr parkietu, poświęcając swoje łokcie, kolana, a nawet głowy (Sokołowski zderzył się właśnie głową z rywalem).
Slaughter nie pomylił się przy rzutach wolnych, a Sokołowski miał kluczową zbiórkę, po której był faulowany. Wykorzystał jeden z dwóch wolnych i na 21 sekund Polska prowadziła 91:86. Sokołowski zdobył jeszcze punkty z kontrataku i dołożył rzut wolny, czym przypieczętował sukces zespołu trenera Milicica. Koszykarze cieszyli się szaleńczo na środku boiska, a polscy kibice fetowali sukces na trybunach.
Polacy wygrali zbiórki 42:38, w czym największa zasługa Ponitki – kapitan miał dziewięć zebranych piłek (drugi w tej klasyfikacji był Dziewa – siedem), sześć asyst i 22 punkty. Slaughter do 24 pkt dołożył pięć zbiórek i cztery asysty.
Polska – Ukraina 94:86 (24:21, 18:24, 27:22, 25:19)
Polska: A.J. Slaughter 24, Mateusz Ponitka 22, Aleksander Balcerowski 14, Michał Sokołowski 13, Jakub Garbacz 6, Aleksander Dziewa 5, Michał Michalak 4, Aaron Cel 4, Jakub Schenk 2, Dominik Olejniczak 0, Jarosław Zyskowski 0, Łukasz Kolenda 0;
Ukraina: Ukraina: Wiaczesław Bobrow 15, Artem Pustowyj 13, Issuf Sanon 13, Swiatosław Mychajluk 13, Iwan Tkaczenko 10, Ołeksij Łeń 9, Bogdan Blizniuk 7, Wołodymyr Herun 3, Denys Łukaszow 2, Ilja Sidorow 2, Witali Zotow 0;
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS