A A+ A++

“Oddaję głos tym, którzy codziennie siadają za sterami. Oni mi to powiedzieli. Zmieniam ich imiona, nie podaję nazw linii. Dzięki temu, że pozostają anonimowi, mogą szczerze opowiedzieć o tym, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami ich kabin” – pisze we wstępie autor książki “Lecę. Piloci mi to powiedzieli”, dostępnej do posłuchania formie audiobooka w serwisie Audioteka.com.

Jan Pelczar, dziennikarz związany m.in. radiem RAM, “Gazetą Wyborczą”, “Przekrojem” czy “Kinem”, w zbiorze reportaży “Lecę. Piloci mi to powiedzieli” dzieli się swoją pasją do awiacji. Jednocześnie obalając mit, “że aby przewozić ludzi w maszynie oderwanej od ziemi, trzeba mieć nadzwyczajne cechy”.

“Przydają się – jak w wielu innych zawodach – uważność, umiejętność rozpoznawania priorytetów, dar dobrej komunikacji z innymi, dostosowany do różnorodnych typów osobowości, z którymi człowiek może zetknąć się w każdej firmie” – pisze Pelczar.

Dziennikarz odczarowuje mit pilota, którego praca przypomina niekończące się wakacje albo sceny z filmu “Złap mnie, jeśli potrafisz” Stevena Spielberga. To tona papierkowej roboty, ciasne kabiny, użeranie się z ludźmi i rutyna. Jednak, jak przyznają jego rozmówcy, zdarzają się sytuacje, które zapadają w pamięć.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jakby pić na Giewoncie

W poszczególnych rozdziałach Pelczar porusza całe spektrum tematów związanych z lataniem. Tak np. poznajemy historię Staszka, który zdecydował się zdobyć licencję w Kanadzie, bo kalkulowało się to bardziej niż w Polsce.

Dowiadujemy się też, co piloci myślą o przyszłości bezzałogowego lotnictwa czy przyczynach katastrofy w Smoleńsku, jakie emocje towarzyszą im przed startem albo co znajduje się w kopercie, którą odbierają z briefing roomu, kiedy pasażerowie szukają swojego okienka z odprawą.

W rozmowach pojawiają się też bardziej prozaiczne sprawy. Np. co zrobić, jeśli z powodu niedyspozycji pilot nie może stawić się w pracy.

– Przyczyną może być zwykła infekcja. Jeśli rano wstaję zatkany, nie polecę z zawalonymi zatokami, bo na dwa tygodnie się załatwię. I nie jest to bezpieczne dla pasażerów, kiedy leci tylko ćwierć pilota, a trzy czwarte próbuje sobie przepchać zatoki. Dzwonisz wtedy do kontroli załóg i zgłaszasz nieobecność. Zastępstwo przyjedzie z dyżuru. Lotniskowego albo domowego – mówi pilot Maciej.

A jak wygląda ta sama sytuacja z perspektywy zastępcy? On musi być gotowy dosłownie na każdą ewentualność.

– Masz być pod telefonem od 8 do 20. Jak zadzwonią, w godzinę na lotnisku. W dyżurnej walizce mam wszystko – od czegoś równie ciepłego jak skóra niedźwiedzia, bo może polecę do Moskwy, po płetwy i rurkę, bo może polecę na Seszele – dodaje Jerzy.

Oczywiście nie mogło zabraknąć wątku pasażerów, nieszczęsnego klaskania i problemów związanego z przewozem ludzi. Mówi Maciej:

– A ludzie i tak palą, próbują oszukać czujniki w toaletach. Poza tym piją. Przy mniejszym poziomie tlenu niż na lądzie wyłącza się myślenie. Człowiek w samolocie upija się szybciej, bo to tak, jakby pić na Giewoncie.

I dodaje:

– Wlewa się 200 osób, które jeszcze są w stanie chodzić. A potem się zaczyna. Usiądzie, wstanie. Usiądzie, wstanie. Zdejmie kurtkę, schowa. Usiądzie i się zapnie. Odepnie się, wstanie. Wyjmie bagaż, poszuka telefonu. Naoglądałem się, osiem lat jako steward. Teraz nie muszę na to patrzeć, w tym czasie śpię, dłubię w nosie lub siedzę na Facebooku. Czekam na załadunek. Dowiadujemy się, czy są jakieś niebezpieczne materiały.

Kurczaki, amunicja i migranci

Autorowi udało się też porozmawiać z Robertem i Krzysztofem, którzy latają czarterowo, przewożąc najróżniejsze ładunki, niekoniecznie turystów. Obaj zgodnie podkreślają, że loty czarterowe ratują ich od nudy i rutyny.

– Panuje większa różnorodność, nie robimy non stop tego samego. Raz polecimy do Rzymu, raz do Aten. Raz do Moskwy, potem do Paryża, a stamtąd do jakiejś francuskiej pipidówy, gdzie nic się nie dzieje. Robertowi zdarzyło się, bez zmiany pracy, lądować na stu pięćdziesięciu różnych lotniskach w ciągu jednego roku – mówi Krzysztof.

Kiedyś zdarzyło się im wieźć 10 tys. pasażerów. Były to jednodniowe kurczaki.

– To nie są tanie kurczaczki, jeden taki mały kosztuje osiem euro. Są szczególne i wozi się je w specjalnych pudełkach. Wyglądają jak kartony po pizzy, ale mają nieco większe rozmiary. Przy układaniu rozdziela się je separatorami. W całej kabinie tylko kurczaki, cały samolot jednodniowego drobiu – mówi jeden z pilotów.

Ale Robert i Krzysztof mają w zanadrzu też mniej wesołe anegdoty. Piloci opowiadają, że zdarzały im się też loty deportacyjne.

– Dzwonią rano, w dniu, w którym nie miałem zaplanowanego żadnego lotu. Są trzy odcinki do zrobienia. Pierwszy i ostatni na pusto. Polecieliśmy do Austrii, zabraliśmy 200 pasażerów, odwieźliśmy ich do Turcji. Tam ich wyładowaliśmy, bo trudno byłoby to nazwać wysadzaniem; na obu lotniskach odbywało się to w asyście umundurowanych mężczyzn z długą bronią. Wróciliśmy. Austria za własne pieniądze pozbyła się 2000 migrantów. W mediach nikt o tym nie mówił.

Okazuje się, że takich lotów jest całkiem dużo i są dla rozmówców Jana Pelczera niestety standardem. Jeden z nich zauważa, że kiedy uchodźcy dostają się do Europ, jest o tym głośno. Ale kiedy są z niej wywożeni, nikt o tym nie mówi.

– Lecimy do Szwecji z Polski. Na pusto. Tam nam ładują 2-3 uchodźców. Do tego wsiada na pokład 15 policjantów. Wieziemy ich wszystkich do Wiednia. Tam jednocześnie przylatuje z innych miejsc Szwecji wiele mniejszych samolotów. Policjanci przeładowują uchodźców do większej maszyny, która leci do jakiegoś miejsca docelowego deportacji. My zabieramy swoich policjantów z powrotem do Szwecji i lecimy stamtąd znów do Polski, na pusto. Wydatki są ogromne. Uchodźcy dostają się tu mniejszym kosztem, a za ich wywiezienie płaci się ogromne pieniądze – tłumaczy Krzysztof.

W najnowszym odcinku podcastu “Clickbait” sprawdzamy, jak bardzo Netflix zmasakrował “Znachora”, radzimy, dlaczego niektórych seriali lepiej nie oglądać w Pendolino oraz żegnamy się z “Sex Education”, bo chyba najwyższy już czas, nie? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPoszukiwania Grzegorza Borysa. Nieprzytomny nurek trafił do szpitala
Następny artykułUkrainka wjechała BMW w płot