Źródło pojawienia się koronawirusa na lotniskowcu nie jest jeszcze znane. Wykonujący misję na Atlantyku okręt nie miał od 16 marca kontaktu z czynnikami zewnętrznymi i po zaistnieniu związanych z koronawirusem podejrzeń poinformował 8 kwietnia o skierowaniu się w rejs powrotny do Francji.
Zarówno rzecznik francuskiej marynarki wojennej w czwartek, jaki i minister Parly w piątek zaprzeczyli formalnie twierdzeniom marynarza, zgodnie z którymi dowódca lotniskowca zaproponował przerwanie misji po trzydniowym postoju w Breście na północnym zachodzie Francji w połowie marca. Według marynarza propozycja ta została odrzucona.
Parly oceniła również, że na tym etapie niemożliwe jest potwierdzenie, czy wirus był na pokładzie lotniskowca przed postojem w Breście.
Według agencji Reutera marynarka broni swoich decyzji związanych z rozprzestrzenianiem się wirusa na pokładzie lotniskowca.
„Jesteśmy i będziemy transparentni” – oświadczyła dyrektor wojskowych służb medycznych (SSA), dr Marilyne Gygax Genero, cytowana w komunikacie komisji francuskiego senatu. „Zakażenie na lotniskowcu jest absolutnie ważnym wydarzeniem (…). Pod koniec tego kryzysu bez wątpienia będą wyciągnięte konsekwencje” – podkreśliła.
Przewodniczący komisji senatu, Christian Cambon, zapowiedział, że poprosi minister sił zbrojnych o systematyczne badanie żołnierzy przed rozpoczęciem misji.
„Nie jest zrozumiałe, że wojskowi nie korzystają z testów przed udaniem się na misje ze względu na bezpieczeństwo, ale także wydajność operacyjną” – zaznaczył.
Zgodnie z komunikatem prasowym Genero uznała, że obecnie nie jest możliwe poddanie testom wszystkich francuskich jednostek wojskowych ani nakazanie noszenia maseczek.
Wcielony do służby w 2001 roku Charles de Gaulle jest okrętem flagowym francuskiej marynarki wojennej i jedynym atomowym lotniskowcem zbudowanym przez państwo inne niż USA.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS