A A+ A++

Poczucie wartości to coś innego niż obiektywna ocena, ono nie podlega kontroli jakości. Jest to uczucie, jakiś rodzaj sekretu, który się ma wobec siebie. Wiele kobiet skarży się, że mają małe poczucie wartości albo „za małe”, lub że w ogóle „nie mają poczucia wartości”.

I co pani im mówi?

– Zaczynamy przyglądać się ich życiu.

Na przykład kobieta żyje bez pary i z tego wyciąga wniosek, że jest nic nie poczucie warta, a okazuje się, że pomaga rodzinie, ma wykształcenie, życiowo sobie radzi. Brak męża sprawia jednak, że uważa się za „starą pannę”, używając tego staroświeckiego określenia. Wciąż jest ono obecne w świadomości wielu kobiet, które boją się, czy kiedykolwiek założą rodzinę. Zaczynają myśleć, że są samotne, ponieważ nie są warte miłości, nie są dla mężczyzn interesujące.

Czyli Polki wciąż czują się wartościowe dopiero, kiedy spełnią się w roli żony i matki?

– Bardzo często tak, nawet te które miały dobre dzieciństwo i zrównoważone życie.

Poczucie wartości dotyczy tego, co się myśli na swój temat. Wymaga dostrzegania i doceniania w swoim życiu czegoś, z czego można czerpać zadowolenie, satysfakcję, nawet dumę. Warto od razu podkreślić, że każdy człowiek znajdzie w sobie coś takiego, tylko trzeba to zauważyć, umieć rozpoznać swoje dobre strony i je docenić. Właśnie z taką intencją napisałam książkę „Droga do siebie. O poczuciu wartości”.

Ostatnio bywam dość często zapraszana na publiczne spotkania z wykładami o szczęściu: na uczelniach, w szkołach, bibliotekach czy klubach seniorów. Przygotowując się do tych wystąpień, sama coraz lepiej zrozumiałam, że szczęście to suma dobrych doświadczeń w życiu człowieka połączona z bardzo szczególną umiejętnością. W tych wykładach o szczęściu proponuję, abyśmy przedefiniowali pojmowanie szczęścia jako chwilowego euforycznego uniesienia na trwałą radość z tego, co mamy, zamiast martwienia tym, czego się nie mamy.

Dlaczego właściwie zeszliśmy na temat szczęścia?

– Bo poczucie wartości to szczęście bycia sobą! Czyli zadowolenie z tego, co w nas dobre.

W jakie pułapki wpadają osoby, które nie mają tego szczęścia, czyli poczucia własnej wartości?

– Tych jest wiele: nałogi, perfekcjonizm, brak wiary w siebie, upór, bierność, nieufność, pracoholizm… Wprawdzie dotyczy to także niektórych mężczyzn, ale więcej jest kobiet, które mogłyby się znaleźć na okładce „Vogue’a”, podczas gdy w głębi duszy czują się wrakami człowieka. Bardzo często problemy z poczuciem wartości przybierają pozory doskonałości, nieskazitelności, tylko że niestety towarzyszy temu ciągły wstyd i niepokój, czy uda się sprostać fałszywemu ideałowi.

To zacznijmy od perfekcjonizmu.

– Perfekcjonizm napędza do odnoszenia sukcesów, ale odbiera radość i satysfakcję z ich osiągnięcia. Bo zawsze mogłoby być jeszcze lepiej, więc… Takie osoby nigdy nie świętują, nie celebrują sukcesu, bo natychmiast myślą: czy będą w stanie następnym razem powtórzyć podobny wyczyn.

Jedną z pożywek, na jakich rozwija się perfekcjonizm, jest porównywanie z innymi.

Dotyka zwłaszcza osób, wobec których stosowano tę niefortunną metodę wychowawczą często połączoną jeszcze z zawstydzaniem. Kiedy rodzic mówi, do córki: no Małgosiu, dlaczego nie jesteś tak pilna jak Jasio, to co ona ma powiedzieć? Że nie jestem Jasiem? Jeżeli dziecko wystarczająco wiele razy odbierze taki sygnał, to nauczy się też stosować go wobec siebie i będzie uporczywie zastanawiać się, kto jest lepszy? Kiedy to utrwali się jako nawykowe myślenie o sobie, to już zawsze ktoś będzie lepszy albo wyda się lepszy. Taka osoba nie będzie o sobie myśleć z uznaniem i akceptacją. Smutne życie.

Ale cały współczesny świat polega na porównywaniu się. To paliwo dla wszechobecnych mediów społecznościowych, w których ciągle się obserwujemy: kto pojechał na egzotyczne wakacje, ma lepszą stylizację na wieczór, celniejszy komentarz…

– Też uważam, że współczesny świat mediów społecznościowych może niektórym odbierać pewność siebie. Ale np. Facebook sama bardzo lubię. Widzę w nim źródło wielu pozytywnych procesów. Jest z nim jak dyskoteką: ma swoje dobre strony (można się wytańczyć, poznać nowych ludzi), ale ma też minusy (nie wysypiasz się, jest głośno). Człowiek dojrzały psychicznie, który ma solidne podstawy poczucia wartości, nie załamie się widząc na Facebooku innych ludzi w lepszych samochodach, ubraniach czy kurortach. Nie odczuje tego jako zagrożenie.

Bliską kuzynką porównywania jest krytykanctwo?

– Zwykle mamy do czynienia z dwoma odmianami: jedno pod szyldem zatroskanego dobroczyńcy, który krytykuje jedynie „dla twojego dobra”. I drugie pod hasłem zirytowanego naprawiacza świata, które brzmi: „bo nie mogę znieść, gdy ktoś coś źle robi/ mówi/myśli”.

No dobrze, to jak się kształtuje poczucie wartości?

– Kluczowe są doświadczenia wyniesione z dzieciństwa. Gdy na przykład ktoś niecierpliwym ruchem zmienia niemowlakowi pampersa i szorstko mówi „o matko znowu ryczy”, to dziecko, wprawdzie słów jeszcze nie rozumie, ale wyczuwa, że zrobiło coś złego, sprawia kłopot. W tym momencie może zalęgnąć się w nim ziarenko obawy, że przeszkadza, że go nie lubią, słowem — nie jest takie, jakie powinno być.

A potem, kiedy podrasta i zaczyna mówić, a słyszy ciągle od dorosłych: „Bądź wreszcie cicho, Boże, bez przerwy gadasz”, to może nabrać przekonania, że swoich bliskich raczej męczy, niż cieszy.

W książce nie ukrywa pani, że wychowanie katolickie nie sprzyja budowaniu poczucia wartości.

– Praktyka spowiedzi odgrywa wielką rolę, ponieważ bardzo wcześnie kieruje uwagę na to, co grzeszne, czyli złe w człowieku. Problemem osób o niskim poczuciu wartości jest to, że przyuczone zostały do widzenia w sobie tego, co złe, a nie tego, co dobre. Nic dziwnego, że osoby takie siebie nie lubią. A do tego, w naszej kulturze ludzie biją się w pierś podczas każdej mszy, powtarzając „Panie, nie jestem godna/ godzien…” Przecież powtarzanie tego musi stłamsić poczucie wartości, zwłaszcza, że do tego wyznania zmusza kościelny autorytet, dla wielu absolutnie niepodważalny.

Kobiety, które same siebie nie doceniają, łatwiej godzą się na byle jakie traktowanie: w związkach, relacjach towarzyskich czy służbowych, zwłaszcza jako podwładne?

– Osoba o niskiej samoocenie i niepewna siebie często spotyka się z wykorzystywaniem. Co więcej, skłonna jest uwierzyć, że gdy odczuwa niezadowolenie, sama jest temu winna. Przyzwolenie na mobbing w polskich firmach może być związane z potulnym przyzwalaniem na nadużycia wszelkiej władzy przez osoby o niskim poczuciu wartości. Łatwiej wchodzą one w rolę ofiary, z uległością poddają się opresji i nie potrafią stanąć w swojej obronie.

Inną pułapką jest bierność, czyli zrezygnowane z ambitnych dążeń?

– Taka postawa poza oczywistymi minusami (brak satysfakcji, dokonań, dumy) ma też plusy. Osoby bierne unikają rywalizacji, a więc nigdy nie przegrywają; nie ponoszą za nic odpowiedzialności, nie podejmują się trudniejszych zadań i mają możność obwiniania innych, przez których czują się skrzywdzone, wykorzystane lub niedoceniane. Ten ostatni aspekt zapewnia paradoksalne poczucie wyższości.

To wtedy słyszy pani: „Jestem taka biedna przez nich”, „Wszystkiemu winni są oni”, „Gdyby nie oni, pokazałabym, co potrafię”.

– Tak, komfort bycia ofiarą jest bardzo kuszący.

Bardzo często kobiety o zaniżonym poczuci wartości mają wielki problem z okazywaniem złości, ponieważ nie dają sobie do niej prawa i odczuwają tę emocję jako coś negatywnego. A złość sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła. Jest tak samo naturalna jak radość czy pragnienie. Kłopot polega na tym, że złość tłumiona i niewyrażana ma tendencję do nasilania się, i gdy nie jest wyrażona wprost, prowadzi do agresji, która może przerodzić się w przemoc. Wtedy gniewne uczucie przestaje nim być i przybiera postać wyzwisk, rękoczynów, mobbingu itp.

Poczucie wartości to swoisty termostat, który albo dodaje mi temperatury gdy tego potrzebuję, albo jej trochę odejmuje. Zasadniczo pomaga wyregulować emocje na takim poziomie, żebym czuła wewnętrzny spokój, coś w rodzaju wspomnianej wyżej pogody ducha. To zgoda na siebie, ale daleka megalomanii i samooszukiwania się, jakobym była lepsza od innych lub wręcz najlepsza na świecie. Poczucie wartości to świadomość, że jestem taka, jak wszyscy, ani lepsza, ani gorsza. W dodatku, jak zechcę, to mogę stawać się coraz bardziej taka, jaka chcę być. Bardzo obiecująca, pozytywna perspektywa, czyż nie?

*Ewa Woydyłło-Osiatyńska – doktor psychologii i terapeuta uzależnień. Autorka książek m.in. „Wybieram wolność, czyli rzecz o wyzwalaniu się z uzależnień”, „Zaproszenie do życia”, „Sekrety kobiet”, „My – rodzice dorosłych dzieci” czy „Droga do siebie. O poczuciu wartości”, która właśnie się ukaże się 26. stycznia.

Czytaj też: Samotne Polki po 30-stce. „Rozjazd z facetami z każdym rokiem się powiększa”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOmikron w Polsce. Ministerstwo Zdrowia ujawnia najnowsze dane
Następny artykułBogucice zyskają nowoczesną świetlicę wiejską