A A+ A++

Magdalena Nowak trafiła kilka lat temu do Turcji, bo podpisała dwumiesięczną umowę z agencją modelingową. Postanowiła zostać dłużej, przecież żyło się tak tanio. To czas przeszły. Mimo dobrej pracy kilka miesięcy temu podjęła decyzję, że musi zacząć dorabiać, aby nie liczyć każdego wydanego lira. Wszystko przez inflację, która według oficjalnych informacji wynosi w Turcji już ponad 79 proc., choć nieoficjalnie mówi się, że może być nawet dwukrotnie wyższa. Za zakupy spożywcze na tydzień jeszcze niedawno Magdalena płaciła 500 lir, teraz za taką kwotę może kupić produkty na dwa dni. Jej znajomy Turek przyznaje: – Moje życie kompletnie się zmieniło. Mężczyzna rozważa wyjazd z kraju.

Kiedy rozmawiamy, obok Magdaleny Nowak jest jej kilkuletni syn. – Moja niania zrezygnowała z pracy. Chciała zarabiać więcej, a ja, ze względu na obecną sytuację nie mogłam spełnić jej oczekiwań finansowych – przyznaje kobieta.

Magdalena do Turcji przeprowadziła się cztery lata temu. Dostała w Stambule pracę jako modelka, podpisała kontrakt na dwa miesiące. Poznała mężczyznę, została na rok. Nic nie stało na przeszkodzie, bo, jak podkreśla, bardzo tanio się w Turcji żyło.

– Tak było wygodnie. Kiedy przyjechałam na święta do Polski w 2018 roku, okazało się, że jestem w ciąży. Zamieszkaliśmy więc w Polsce, ja i tata mojego syna. Po roku dostaliśmy oboje ofertę pracy w Turcji, postanowiliśmy wrócić – opowiada Magdalena. Zadbała o to, by w umowie pojawił się zapis o stałych zarobkach, niezależnie od tego, jaka jest sytuacja – czy ceny rosną czy nie. W lutym zeszłego roku rozstała się z agencją, jak i z tatą jej synka.

Otworzyła ze znajomym Turkiem agencję modelingową w Stambule i pracuje jako scout. W wolnym czasie dorabia jako modelka. – Dwa miesiące temu zdecydowałam, że muszę robić to częściej. Moja pensja nie wystarcza na to, by żyć, nie martwiąc się i nie licząc każdego wydanego lira – przyznaje Magdalena.

Ceny najmu znacznie wzrosły

Po rozstaniu z partnerem musiała wynająć mieszkanie dla siebie i syna. Jak opowiada, było to dużym wyzwaniem. – Szukałam cztery miesiące – zdradza kobieta. To też dlatego, że ceny najmu są w Turcji znacznie wzrosły. I trzeba mieć odłożoną sporą sumę na start.

– Wymaga się płatności za mieszkanie za cały rok od tych, którzy nie są miejscowi, albo podwójnego depozytu i miesięcznego czynszu plus prowizji dla agencji, bo tylko przez agencję można wynająć mieszkanie. Ja zapłaciłam z góry 30 tys. lir, czyli około 8 tys. złotych, a wybrałam drugą opcję. Płacę za mieszkanie 7,5 tysiąca lir za miesiąc bez rachunków. A mieszkanie nie jest wcale ekskluzywne, mamy dwie sypialnie, salon, kuchnię i łazienkę w naprawdę średnim standardzie – opowiada Magdalena. Co istotne, mieszkania zazwyczaj są puste i trzeba je dodatkowo wyposażyć.

Jej chłopak kilka lat temu wynajął mieszkanie za 4 tys. lir. – Sprawdzaliśmy, jakie są ceny obecnie w tym budynku, i jest to koszt 22 tys. lir – podaje nasza rozmówczyni.

– Rachunki też są wysokie, szczególnie prąd – podkreśla Magdalena. Opowiada: – Jak wynajęłam mieszkanie, miałam palnik gazowy i nie chciałam go używać przy dziecku. Kupiłam wolnostojącą płytę indukcyjną. Właścicielka nie pozwoliła mi zamontować jej na stałe, bo w jej ocenie następna osoba wynajmująca może nie mieć takich pieniędzy, żeby pozwolić sobie na kuchenkę na prąd i będzie chciała używać gazu.

Magdalena oblicza szybko, że rachunki wyniosą ją około 3-4 tys. lir, co oznacza, że za samo mieszkanie za miesiąc będzie płacić 10 tys. lir.

Nawet sześciokrotny wzrost cen produktów spożywczych

Magdalena podkreśla: – Gdybym pracowała w korporacji na etacie, nie byłabym w stanie takiego mieszkania opłacić. W ogóle nie wiem, jak bym sobie poradziła.

W tym momencie minimalna płaca w Turcji to 5 tys. lir. I to już po podwyżce, która, zdaniem Magdy, jest kompletnie nieproporcjonalna do rosnących cen produktów i usług.

Zauważyła, że z każdym dniem, będąc w sklepie i mając konkretną kwotę, na zakupy spożywcze produktów w koszyku ma coraz mniej. Jak ocenia, ceny wzrosły nawet pięcio-, sześciokrotnie. – Rok temu robiłam zakupy na tydzień za 500 lir, w tym momencie tyle płacę za zakupy na dwa dni. I to są podstawowe rzeczy, chleb, jajka, ser, mleko, sok, pierś z kurczaka, warzywa, papier toaletowy i pasta do zębów.

Pokazała nam rachunek za ostatnie zakupy:

A także zdjęcia kilku produktów i ich cen.

Kilka dni temu była też u lekarza. Za wizytę prywatną zapłaciła 1200 lir. – Byłam przerażona. Rok temu płaciłam za tę samą wizytę 350- … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWielkopolska: Ostrzeżenie drugiego stopnia przed upałem. W całym regionie!
Następny artykułZ Tychów w góry – dokąd się wybrać