Dostępne są już pierwsze 3 odcinki “Sukcesji”, niekwestionowanego hitu HBO, w którym od lat jedną z ról gra Dagmara Domińczyk. To właśnie kreowana przez nią postać Karoliny niejednokrotnie ratowała głównych bohaterów, rodzinę Royów, z kryzysowych sytuacji. Zwróciliście uwagę, że bohaterowie serialu zawsze zwracają się do niej per “Karolina”, a nie “Caroline”? Nie jest to bez znaczenia.
W Karolinę wciela się już trzeci sezon Dagmara Domińczyk. Polka, która jako dziecko trafiła z rodziną do USA. Jej historia to gotowy materiał na kolejny serial albo film. W tym scenariuszu byłby ojciec-działacz Solidarności, Kielce lat 90., życie na emigracji, wakacje w idyllicznej Polsce, kariera w Hollywood i mąż gwiazdor, którego kojarzy każdy kinomaniak. – Nigdy nie wstydziłam się tego, skąd pochodzę – mówi Domińczyk.
Bilet w jedną stronę
Miała 7 lat, gdy razem z rodziną musiała opuścić Polskę. Ojciec Dagmary – Mirosław Domińczyk – był działaczem opozycyjnym. Należał do Solidarności, był przewodniczącym związku regionu świętokrzyskiego. 13 grudnia 1981 r. Mirosława internowano i przerzucano do kilku zakładów karnych. Częściowo go zwolniono w październiku 1982 r., by na początku 1983 r. zmusić go do emigracji z Polski. Rodzina Domińczyków trafiła najpierw do RFN, a potem do USA.
– Rodzice dostali bilet w jedną stronę. Z jedną małą walizeczką trafiliśmy do Nowego Jorku – wspominała Dagmara w filmie dokumentalnym “Światowe kariery Polaków. Udacznicy II”.
O tym punkcie zwrotnym w życiu rodziny “New York Times” pisał tak: “świetność ojca szybko się skończyła. W środku nocy 13 grudnia 1981 r. policja wdarła się do ich domu, a 5-letnia wtedy Dagmara oglądała, jak ojca pakują do białego vana i wywożą do więzienia. Jedenaście miesięcy później rodzinę wygnano z kraju, trafili do Glenwood Houses na Brooklynie. Matka, Aleksandra, sprzątała domy. Mirosław dorabiał jako taksówkarz, a potem jako nadzorca budynku”.
Życie rodziny trzeba było poukładać na nowo. Sztuka pojawiła się przez przypadek. Dagmara miała 13 lat i w ślad za koleżanką postanowiła zdawać do prestiżowej szkoły muzycznej i teatralnej LaGuardia (znanej z filmu “Fame”). Startowało 8 tys. dzieci. Było 50 miejsc. – Cudem się dostałam – powie po latach.
“Jestem córką uchodźcy”
O tym, jak wyglądały początki życia na emigracji i o potężnym sentymencie do Polski Dagmara opowiada w książce “Kołysanki polskich dziewcząt”. Wydana w 2013 r. książka opowiada teoretycznie fikcyjną historię trzech przyjaciółek z Kielc, których drogi rozeszły się, by znów odzyskać kontakt po morderstwie męża jednej z nich. Justyna została wdową, natomiast Kamila i Anna to donoszące mniejsze i większe sukcesy kobiety na emigracji.
Historia Anny w wielu wątkach pokrywa się z tym, co przeżyła Dagmara. Książkowa Anna jest córką działacza politycznego, którego sytuacja zmusiła do ucieczki do USA.
Książkowa Anna idealizuje ojca. “He is a true bohater, a hero of Solidarność” – podkreśla. Książka napisana jest po angielsku, nie istnieje wciąż polskie tłumaczenie, a styl Domińczyk jest wyjątkowo ciekawy, bo niemal w każdym zdaniu wtrącone jest jakieś polskie słowo czy wyrażenie.
Anna z “Kołysanki” dzięki szczęściu i talentowi została aktorką. Zagrała w przełomowym dla niej filmie “D’Artagnan” – swojej pierwszej wysokobudżetowej produkcji, kręconej za granicą. Za główną rolę kobiecą zarobiła 200 tys. dolarów. Wszystkie pieniądze wydała na mieszkanie dla siebie i rodziny, resztę rozdała lub wydała na drobne rzeczy. Potem w jej karierze nastąpił przestój. Jest w książce fragment, w którym opisuje, jak agenci namawiali ją do tego, by schudła 10 kg, bo inaczej nie dostanie roli w serialu.
Anna nie wstydzi się swojego pochodzenia. Już na samym początku historii pada: “Jestem córką uchodźcy. Komuniści pozbyli się mojego taty, gdy miałam 7 lat”.
Postać Anny jest żywo inspirowana tym, co przeszła Dagmara. Zgadza się wiek, zgadza się historia ojca i początki kariery w świecie filmu. Domińczyk po 5 miesiącach po prestiżowej szkole filmowej Carnegie Mellon w Pittsburghu dostała pracę dublerki na Broadwayu. Pech i szczęście jednocześnie chciały, że główna aktorka zachorowała, więc na 2 tyg. jej rolę przejęła Domińczyk. Po tych występach dzwonili agenci z propozycjami współpracy, zaczęto zapraszać ją na castingi. Spełniał się “american dream”, o którym w ogóle nie myślała.
Prawdziwym przełomem w jej karierze był udział w filmie “Hrabia Monte Christo” z 2002 r. Tak jak książkowa Anna – za główną rolę kobiecą zarobiła 200 tys. dol. – Czułam się jak księżniczka w bajce – komentowała po latach.
Za zarobione pieniądze razem z siostrą Mariką, która zajmowała się modelingiem, wynajęła apartament w dzielnicy Greenpoint, a z tego, co jej zostało, wypisywała czeki dla rodziny. Niemal z dnia na dzień dziewczyna na emigracji wkroczyła w świat gwiazd Hollywood, imprezując z Leonardo DiCaprio i kumplując się z Edwardem Nortonem.
Domińczyk w przeciwieństwie do książkowej Anny nie miała zbytnich problemów ze znalezieniem kolejnych ról. Przynajmniej nie widać tego po jej filmowej biografii. Grała u boku Jona Voighta w filmie “Pięć osób, które spotykamy w niebie”, w “Kwestii zaufania” z główną rolą Davida Duchovny’ego, w “Samotnych sercach” z Johnem Travoltą i Salmą Hayek. Grała przyjaciółkę Very Farmigi w jej reżyserskim debiucie – “Przełamując wiarę”. Panie przyjaźnią się także poza planem zdjęciowym. Farmiga gra też w lubianej przez widzów serii “Obecność”, gdzie wciela się w… żonę postaci granej przez Patricka Wilsona. Hollywood potrafi nieźle mieszać, prawda?
“Sukcesja”
Od kilku lat Domińczyk rzadziej pojawia się na ekranach. Przyznaje w wywiadach, że znacznie bardziej kręci ją pisanie. Na szczęście możemy ją cały czas oglądać w “Sukcesji”. Jej polsko brzmiącego nazwiska nie da się przeoczyć. I dobrze.
Historia Domińczyk to przykład pięknej kariery za granicą, która nie sprawiła nagle, że zapomniała o swoich korzeniach. Aktorka w “Kołysance polskich dziewczynek” złożyła najlepszy hołd swojemu dzieciństwu. Pisze o Polsce z niezwykłą czułością. Ma sentyment do jedzenia (w szczególności do kiełbasy, którą wspomina 10-krotnie), do trzepaków, do Kielc, do kolegów i koleżanek. Pisze też pięknie o swojej rodzinie, której daleko do tej z “Sukcesji”.
– Tata wychował dumne patriotki. Ameryka to kraj, który jest mieszaniną ras, narodów, języków. Jestem zdania, że trzeba być dumnym ze swoich korzeni. Włoch jest dumny z tego, że jest z Włoch. Irlandczyk jest dumny. A dlaczego Polak nie? Jako kobieta, żona, matka chcę, żeby moje dzieci wiedziały, skąd pochodzę. Żeby wiedziały, co znaczy polska kultura, literatura. To dla mnie bardzo ważne i się tego nie wstydzę. Nigdy się nie wstydziłam – powiedziała kilka lat temu w rozmowie z Martą Kustek.
– Gdy zostałam mamą, najważniejsze były dla mnie dwie rzeczy: by kształcić dzieci w kreatywny sposób, rozwijać ich wyobraźnię. Po drugie: utrzymanie polskości w moim domu – mówiła przy okazji wydarzenia w jednej z polskich szkół, do której przyjechała razem z mężem, by czytać dzieciakom bajki w dwóch językach.
Może sukces “Sukcesji” sprawi, że książka Domińczyk doczeka się przekładu lub chociaż trafi do polskich księgarni? Oby. Domińczyk daje przykład tego, że można zyskać wiele w Hollywood, nie być bohaterką tabloidów, pamiętać o swoich korzeniach i pielęgnować polskość w swoich dzieciach.
“Do wszystkich chłopaków z Polski, którzy złamali mi serce i vice versa. Do wszystkich dziewczyn z Polski, które znałam, które miały swoje marzenia i które mnie inspirowały. Do mojej rodziny z Polski: zobaczymy się za rok. Zawsze tak było i zawsze tak będzie. (…) Dziękuję mojej mamie, która miała odwagę opuścić dom, by zacząć nowe życie. I ojcu, za to, że nauczył mnie poświęceń i zrobił wszystko, by dawać mi co roku Polskę. Bez tego, nie byłoby niczego…” – pisze Dagmara w dedykacji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS