Lando Norris, poproszony przez zespół o to, by zwrócić Oscarowi Piastriemu prowadzenie w GP Węgier, nie był skłonny natychmiast oddać pierwszego miejsca swojemu australijskiemu koledze i zwlekał z tą decyzją prawie do samego końca wyścigu.
Teraz kiedy sezon wchodzi w decydującą fazę można się zastanawiać, czy Brytyjczyk goniący w punktacji Maxa Verstappena dobrze zrobił wykonując polecenie zespołu jednocześnie tracąc bezpowrotnie szanse na większą ilość punktów.
Jeśli Norris nie wpuściłby przed siebie Piastriego, wygrałby swoje drugie Grand Prix i pozbawiłby młodszego kolegę z zespołu pierwszego tryumfu. Zmniejszyłby jednak tym samym stratę do Maxa Verstappena o siedem punktów i przed przerwą letnią przegrywałby z Holendrem 71 punktami zamiast 78.
Korzyść punktowa byłaby oczywiście wymierna, ale taka decyzja z pewnością zniszczyłaby zaufanie jakie Norris zbudował w zespole przez ostatnie pięć lat i zaszkodziłoby jego relacjom z Piastrim. Dlatego w dłuższej perspektywie te dwa czynniki mogłyby go kosztować znacznie więcej niż te siedem straconych punktów.
W klasyfikacji mistrzostw świata kierowców po GB Belgii niewiele się zmieniło. Verstappen nadal ma sporą przewagę, a nawet ją powiększył po wyścigu na torze Spa-Francorchamps. Wydaje się mało prawdopodobne, że Norris nagle zacznie dominować tak jak Verstappen na początku 2024 roku i nagle odmieni losy mistrzostw.
McLaren jednak wciąż jest zespołem, który ma szansę wygrać mistrzostwa i dotyczy to również kierowców.
Norris popełnił ostatnio sporo niewymuszonych błędów, do których się przyznał, ale pokazał też, że jest prawdziwym diamentem, który jeszcze wymaga oszlifowania.
Piastri wydaje się być zawodnikiem bardziej wyrachowanym niż Norris. Choć brakuje mu doświadczenia, to jego imponujący poziom występów w zaledwie drugim sezonie w F1 każe postawić pytanie, jak wysoko będzie w stanie zajść.
W tej chwili McLaren stara się skupić na wyeliminowaniu błędów, ulepszeniu samochodów i pomocy zarówno Norrisowi, jak i Piastriemu w staniu się najlepszymi kierowcami. Zespół jednak nie dokona tego stawiając w hierarchii jednego nad drugim.
Jeszcze w tym sezonie okaże się, czy zespół kierując się polityką równości między zawodnikami będzie w stanie „udźwignąć” dwóch równych kierowców aspirujących do największych sukcesów w F1. To nie jest jednak czas, aby się poddać, a zbyt szybka rezygnacja z jednego z kierowców może przynieść nieodwracalne skutki.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS