A A+ A++

Jego zdaniem, przez to miasto i region, zamieszkały także przez polską mniejszość, przechodzą transporty zachodniej broni dla walczących Ukraińców, które Polska zgodziła się przepuszczać przez swoje terytorium.

Ataki Fideszu na Polskę

Minister Orbana, zgodnie z logiką populistycznej Europy plemion (totalnie egoistycznych, walczących ze sobą i sprzedających się wzajemnie wrogom Zachodu), która ma zastąpić Europę Ojczyzn (współpracujących ze sobą w ramach UE), pochwalił się tym, że rząd węgierski, „w przeciwieństwie do Polski”, ani nie dostarcza broniącej się Ukrainie sprzętu wojskowego, ani nie przepuszcza transportów NATO-wskiej broni przez swoje terytorium. W ten sposób „broni mieszkających na Ukrainie Węgrów przed podobnym ryzykiem”.

Nie jest to pierwszy atak polityków Fideszu na Polskę. Wcześniej sam Orban skrytykował polską politykę wschodnią, mówiąc, że „Polacy, zgodnie ze swoją błędną koncepcją, chcą przesunąć granicę Zachodu aż do granic Rosji, dlatego tak gorąco popierają członkostwo Ukrainy w NATO”. Podczas gdy on sam chce Ukrainy, której neutralność będzie gwarantować m.in. Rosja. A w zamian za to oczekuje od Kremla dalszej pomocy gospodarczej i militarnej.

Morawiecki (ani jego szef MSZ-u) nie odpowiedział na atak węgierskiego ministra spraw zagranicznych. Wcześniej również nie zareagował na zarzuty Orbana. Jedynym polskim politykiem, który się w tej sprawie odezwał jest Paweł Kowal, poseł opozycyjnej Koalicji Obywatelskiej. Powiedział wprost to, co powinien był powiedzieć premier, że rządzący Węgrami Fidesz nie tylko usprawiedliwia zbrodnie Rosjan (również te we Lwowie) polityką Polski, ale także szczuje na Polskę, wskazuje ją palcem, usprawiedliwiając możliwe ataki Putina na nasz kraj.

Prezes PiS nie wierzy w rosyjskie zagrożenie?

Dlaczego Morawiecki połknął własny język? To jak zwykle nie jest jego wybór, ale wybór Kaczyńskiego, który nawet teraz, kiedy na Lwów padają rosyjskie rakiety, uważa Brukselę za większe zagrożenie, niż Kreml. Orban po swoim niedawnym zwycięstwie wyborczym złożył bardzo ważną publiczną deklarację. Stwierdził, że „Polska (rządzona przez PiS) pozostanie strategicznym partnerem Węgier” (rządzonych przez Fidesz). Skoro nie ma tego partnerstwa w kwestii Ukrainy, może ono istnieć wyłącznie w obszarze wspólnego atakowania, osłabiania i rozbijania Unii Europejskiej. Z tego samego powodu Kaczyński i Morawiecki do samego końca wspierają Marine Le Pen, a PiS-owska propaganda w Polsce, jako „kolaboranta Putina” przedstawia Macrona (który posyła na Ukrainę francuską broń, przyjmuje ukraińskich uchodźców i lojalnie współpracuje w ramach NATO), podczas gdy Marine Le Pen (która nawet po ataku Rosji na Ukrainę zapowiada wystąpienie Francji z wojskowych struktur Paktu Północnoatlantyckiego), jest przez prawicowe media w Polsce przedstawiana jako „nasza sojuszniczka”.

Skąd u Kaczyńskiego taki wybór priorytetów? Otóż prezes PiS nie wierzy w rosyjskie zagrożenie dla Polski. Używa tego tematu do legitymizowania własnej władzy, ale uważa, że z tym zagrożeniem rozprawią się za nas Amerykanie i NATO. Tymczasem Unia Europejska utrudnia mu życie – nie przestaje recenzować niszczenia przez PiS demokracji i praworządności w Polsce i wciąż nie daje Morawieckiemu miliardów z Funduszu Odbudowy.

Bruksela jest dla PiS-u wrogiem, a Orban, Szijjarto czy Le Pen, mimo że realnie pracują dla Moskwy, w dalszym ciągu są dla Kaczyńskiego (i Morawieckiego) strategicznymi partnerami w osłabianiu Unii.

Czytaj także: Polityczna schizofrenia PiS. Rząd liczy na to, że w obliczu wojny Bruksela „pęknie”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDzień Flagi świętować będziemy na Rynku
Następny artykułKarolina Pisarek w neonowej stylizacji. Te kolory to hit wiosny!