A A+ A++

Na jakiej zasadzie sędzia Igor Tuleya, który wyłącznie z powodów politycznych lekceważy prawo – to mało powiedziane, bo w istocie od dawna je łamie – żąda, aby mógł osądzać innych ludzi w imieniu i z nadania Rzeczpospolitej? W podróżach po kraju i pogadankach ze zwolennikami opozycji buduje sobie pomnik niezłomnego obrońcy praworządności. Ofiary pisowskiego reżimu. Już dawno mieszał ze sobą dwa odrębne porządki. Wydając wyroki, salę sądową traktował jako miejsce uprawiania politycznej krucjaty.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ NEWS. Sędzia Tuleya nie zostanie dopuszczony do orzekania! W tle nieudana ustawka „kasty” z TSUE

Pod słowem praworządność – jak większość przeciwników reformy sądownictwa – Igor Tuleya rozumie zapewne przywileje i nietykalność, jakie środowisko sędziowskie przeniosło żywcem do wolnej Polski z czasów PRL. Środowisko niewzruszone żadnymi zmianami od epoki Polski Ludowej, przesiąknięte w olbrzymiej części patologiami z czasów komunistycznych, świetnie zakonserwowanych od początku lat 90 przez kolejne ćwierćwiecze.

Za kogo Igor Tuleya się uważa, że potępia działania parlamentu i nie chce podporządkować się uchwalonym przez Sejm i Senat regułom, w jakich władza sądownicza winna funkcjonować? Co go uprawnia do tego, żeby siebie oraz kilkuset, a może kilku dziesięciu podobnych mu sędziów uważać za jedyne uprawnione osoby w państwie do kształtowania struktury wymiaru sprawiedliwości? Jak chce sądzić innych i ferować wyroki, występując w roli emanacji państwa, jakim jest sąd, podważając wraz z innymi przedstawicielami zbuntowanej grupy sędziów, uprawnienia prezydenta państwa do mianowania na stanowisko sędziego? Ignorując jednocześnie decyzje prezydenta państwa nadającego status sędziego, poprzez demonstracyjne dyskwalifikowanie innych sędziów. Odmawianie z nimi współpracy, nazywając ich neo-sędziami. A więc sędziami skażonymi, trędowatymi tylko dlatego, że zostali rekomendowani przez zespół – Krajową Radę Sądownictwa – składający się w ponad 1/3 z sędziów sądów najniższego szczebla, czyli z sądów rejonowych. A to do 2017 roku było nie do pomyślenia. KRS to było gremium, stanowiące elitę środowiska sędziowskiego, wywodzącą się z wysokich szczebli struktury wymiaru sprawiedliwości. Sędzia Tuleya należy do największych bojowników przeciwnych reformie sądownictwa, która doprowadziła do anarchii. Oto jacyś sędziowie z marginesu trafili do KRS. Z małych miejscowości. Na przykład z takiego Biłgoraju. Kto to słyszał, żeby w KRS zasiadali sędziowie z Biłgoraju albo innej Wieliczki? Zamiast z Warszawy, Krakowa, Poznania i znanego wszystkim z wysokich standardów sędziowskich Gdańska?

Krótko mówiąc, jest przedstawicielem sporej grupy ludzi, którzy na ustach mają frazesy o praworządności, będący w praktyce jej zaprzeczeniem. Czyż nie byłoby prościej, gdyby oficjalnie przyjął rolę polityka?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWspominamy Mistrzów – 1 kwietnia w Wielickiej Mediatece
Następny artykułJoanna Moro gorzko o Rosji. “Tam czas się zatrzymał”