Polityk “dobrej zmiany” do dziennikarzy gazety przejętej przez Orlen: “Plujecie, nie dziwcie się zwolnieniom”

Dziennikarz „Dziennika Zachodniego” napisał, że Obajtek jest „złotym dzieckiem z pierwszego pokolenia rewolucji klasowej, na błędach którego uczyć się będzie kolejna generacja aspirantów”. „Te błędy to najczęściej – że tak powiem – brak umiaru w łączeniu wrodzonej przedsiębiorczości z dobrodziejstwami władzy” – podsumował prezesa Orlenu Zasada.

Dziennikarze powinni uważać, co piszą

Petrosowi Tovmasyanowi ten komentarz bardzo się nie spodobał. Jasno dał do zrozumienia, że dziennikarze przejętego przez Orlen Polska „Dziennika Zachodniego” powinni uważać, co piszą. A już czymś niedopuszczalnym jest pisanie krytycznie o Danielu Obajtku, którego spółka wykupiła właśnie wiele gazet regionalnych, wśród nich „Dziennik Zachodni”. Kto tego nie rozumie, ten wyleci z roboty i sam sobie będzie winien. Dziennikarz powinien pamiętać, że ma właściciela.

Dobrze, że Petros Tovmasyan nie ukrywa swoich poglądów. Wiemy już, jak według partyjnego czynownika mają wyglądać zorlenizowane media. Swoim wpisem wyraził marzenia wielu admiratorów „dobrej zmiany” wobec kształtu mediów. Mają być pokorne, nie pytać, nie krytykować, szczerze i z zapałem chwalić. Koniecznie też powinny zgadywać myśli właściciela i pisać tak, by teksty przypadły mu do gustu.

Pomylił rolę dziennikarza i admiratora

Petros Tovmasyan nawet nie zauważył, że pomylił rolę mediów z rolą admiratora „dobrej zmiany”. Ale pewnie inaczej nie potrafi. Albo ma setki tysięcy ważnych powodów, by na rządach PiS-u nie pojawiał się najmniejszy cień.