Dziś Lasy Państwowe mogą zamieniać się gruntami, kiedy służy to gospodarce leśnej. I ta żelazna zasada miała się zmienić. 30 posłów PiS wniosło o zmianę prawa, które umożliwiałoby zamianę gruntów z przyczyn uzasadnionych „polityką państwa związaną ze wspieraniem rozwoju i wdrażaniem projektów dotyczących energii lub transportu służących upowszechnianiu nowych technologii oraz poprawie jakości powietrza”. Do tego nie byłoby dopłat w przypadku różnicy wartości zamienianych gruntów.
Chcesz dostawać e-mailem serwis z najważniejszymi informacjami z Zielonej Góry? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.
Według polskich organizacji zielonych i ekologów oraz prawników i politycznej opozycji zmiana otwierałaby pole do nadużyć, groziła środowisku i narażałoby państwo na straty finansowe. „W praktyce – czytamy na Wyborcza.pl – kawałek lasu mógłby być zamieniony na zwykłe klepisko albo zdegradowany teren poprzemysłowy. I to bez konieczności dopłat, grunty musiałyby być jedynie odpowiedniej wielkości”.
Opozycja pomysł ludzi Kaczyńskiego PiS nazywa „prywatyzacją lasów według PiS”. Prawica pierwsze starcie o leśne ziemie przegrała. Nie wystarczyło posłom PiS głosów, by przeforsować leśne prawo w komisjach środowiska i gospodarki. Po porażce parlamentarzyści PiS wycofali z Sejmu swój projekt zmian w ustawie o lasach.
– Ale wrócą z tym, sami tego nie ukrywają. Potrzebują tylko czasy na parę poprawek – zapowiada Krystyna Sibińska, lubuska posłanka Koalicji Obywatelskiej. – To bardzo szkodliwy dla środowiska projekt. Pod pozorem inwestycji proekologicznych oddawać będziemy lasy. Taki Obajtek upatrzy sobie sobie jakiś las, a w zamian odda zdegradowany teren przemysłowy. To równie niebezpieczne prawo jak słynne lex Szyszko.
– I Lasy Państwowe nie będą miały nic do powiedzenia. Co ciekawe, regulacje zaproponowane przez PiS są tak niejasne, że Lasom nawet drewno nie będzie przysługiwać – dodaje prawniczka i posłanka Katarzyna Osos. – Lasy są naszym dobrem wspólnym i możemy stracić najcenniejsze tereny.
Według Waldemara Sługockiego, posła i szefa lubuskiej PO, PiS kolejny raz zaserwował tzw. projekt poselski. To tryb, który pozwala uniknąć długotrwałych procedur i przygotowania ekspertyz. – Tak naprawdę te szkodliwe pomysły powstają w ministerstwach i przepychają to rękami posłów, omijając przewidziane prawem konsultacje. PiS robi to notorycznie. Cel w tym wypadku jest jeden. Bezkarnie wyrzynać lasy.
CZYTAJ TAKŻE: Nowa koalicja w sejmiku lubuskim. “Tu nie było żadnej targowicy”
CZYTAJ TAKŻE: Życzkowski redaktorem naczelnym “Gazety Lubuskiej”. “Przywracanie siły polskim mediom”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS