A A+ A++

Gdy napisaliśmy o sytuacji, do której doszło 13 listopada w sklepie Biedronki przy ul. Antoniukowskiej w Białymstoku, postępowaniem funkcjonariuszy zainteresował się rzecznik praw obywatelskich. Bada, jaka była podstawa prawna interwencji policji, dlaczego zastosowano takie środki przymusu bezpośredniego jak kajdanki założone na ręce trzymane z tyłu, jak policjanci zachowywali się wobec ucznia i dyrektora szkoły. Z pytaniami o wyjaśnienia zwrócił się do komendanta miejskiego policji w Białymstoku.

Białystok. 16-latek zakuty w kajdanki za “oszustwo” w Biedronce. Na 2,12 zł

Ten odpowiedział najpierw, że prowadzone jest wewnętrzne postępowanie dyscyplinarne, a dokładnie czynności wyjaśniające w trybie ustawy o Policji i przepisu dotyczącego postępowania dyscyplinarnego w przedmiocie odpowiedzialności funkcjonariusza lub funkcjonariuszy policji. A teraz, po jego zakończeniu, odpisał, że mowy nie ma o uchybieniach.

Policja. „Nieletni sprawca oszustwa” na 2,12 zł

Z pisma podpisanego przez insp. Macieja Wesołowskiego, komendanta miejskiego policji w Białymstoku, dowiadujemy się, że „zaistniało uzasadnione podejrzenie popełnienia przez nieletniego czynu karalnego”.

Dalej konsekwentnie policjanci nazywają 16-latka „nieletnim sprawcą”. Dodajmy, że chodzi o pomyłkę przy kasie samoobsługowej – chłopak zapłacił za dwie tańsze bułki, podczas gdy w rzeczywistości były one droższe. Różnicę – 2,12 zł – wyrównał. To ważne.

Mimo tego „został ujęty przez pracownika ochrony, a następnie niezwłocznie przekazany policji”. Patrol z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku wylegitymował ucznia, wypytał ochroniarza i zabezpieczył nagrania z kamer monitoringu. A po tym „funkcjonariusze zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, kierując się dobrem nieletniego podjęli decyzję o jego przekazaniu wychowawcy Internatu, w którym aktualnie przebywa” – czytamy w piśmie z komendy do rzecznika.

I dalej: „Wobec ujętego nieletniego zastosowano prewencyjne środki przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek, na ręce trzymane z tyłu w celu zapobieżenia ucieczce osoby doprowadzanej”.

Policja: Kajdanki założone prawidłowo i zasadnie

Białostocki komendant uznał, że „zastosowanie kajdanek nastąpiło zgodnie z przypadkami użycia środków przymusu bezpośredniego oraz ich zasadami określonymi w ustawie (…) o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej”. Policja stoi na stanowisku, że stosowane prewencyjnie środki przymusu bezpośredniego mają na celu zapobiec, czyli nie dopuścić do zaistnienia ucieczki, czy objawów agresji/autoagresji, a nie być zastosowane dopiero po realizacji znamion tychże zachowań. A więc policjant podejmując decyzję o ich zastosowaniu działał zgodnie z przepisami i zasadami etyki zawodowej.

Nie stwierdzono również nieprawidłowości w zakresie nałożenia kajdanek na ręce trzymane z tyłu. Bo zgodnie z ustawą w przypadku prewencyjnego użycia kajdanek “można” założyć je na ręce “trzymane z przodu”, co tym samym wskazuje na “fakultatywność” działań, więc można je założyć zarówno na ręce trzymane z przodu, jak i z tyłu – to stanowisko Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.

„Zgromadzony w toku czynności wyjaśniających materiał dowodowy nie potwierdził, aby doszło do jakichkolwiek uchybień czy nieprawidłowości w zakresie użycia środków przymusu bezpośredniego, a tym samym zaistnienia przewinienia dyscyplinarnego w związku z opisywanym wydarzeniem” – podsumowano.

Bo do prób oszustwa dochodziło często

Policjanci podkreślają też w piśmie, że ustalili, że „nieletni dopuścił się w okresie od 26 października do dnia zdarzenia łącznie aż 11 czynów karalnych oszustwa, których dokonał w podobny sposób, które zgodnie z właściwością miejscową z uwagi na adres zamieszkania nieletniego zostały przesłane do III Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego w Legionowie”.

Podobnie tłumaczy się sieć Jeronimo Martins Polska: „Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że do prób nabywania produktów po zaniżonych cenach dochodziło w tym sklepie często, stąd czujność ochrony. Zasadność działań potwierdziła interwencja policji”.

Katarzyna Zarzecka z KMP w Białymstoku dodawała, że policja nie dokonuje gradacji „przestępstwa”, że nie ma znaczenia, na jaką kwotę zostało popełnione oszustwo.

Sprawa skończy się w sądzie

Za nastolatkiem wstawił się jedynie dr Cezary Wysocki, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Technicznych, gdzie chłopak się uczy. Gdy tylko zobaczył swego ucznia przywiezionego przez policję w kajdankach, pobiegł do Biedronki, by wyjaśnić sprawę. Zażądał przeprosin dla ucznia i dla szkoły – i od kierownictwa placówki handlowej, i od policji.

Policja znalazła paragraf i na niego. Funkcjonariusze uważają, że pedagog „wszczął awanturę” w sklepie. Zaproponowali mu przyjęcie mandatu, co w ich opinii „zakończyłoby sprawę”. Dyrektor Wysocki przyjęcia mandatu odmówił, a policja zapowiedziała skierowanie do sądu wniosku o ukaranie.

Sprawa skończy się w sądzie także dlatego, że rodzice nastolatka wynajęli adwokata, w celu ochrony dóbr osobistych pokrzywdzonego chłopca i jego rodziny.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzpital Miejski: 1 zgon i 84 pacjentów zakażonych koronawirusem
Następny artykułAzerbejdżan rozpoczął komercyjne dostawy gazu do Europy z wykorzystaniem TAP