Minął już ponad miesiąc od niebezpiecznych wydarzeń na parkingu między blokami przy ulicy Sierakowskiego w Przemyślu, gdzie uszkodzonych zostało m.in. kilka samochodów. Ich właściciele do tej pory nie mogą się doprosić od przemyskiej policji jakiegokolwiek potwierdzenia o zgłoszeniu i prowadzonych czynnościach. A to jest podstawą do wypłaty odszkodowania przez firmy ubezpieczeniowe.
Był późny czwartkowy wieczór, 27 lipca br. Godzina 22.54. Na parking usytuowany pod jednym z bloków przy ul. Sierakowskiego, łączącej ulice Słowackiego i Łukasińskiego, podjechał samochód. Ciągle zapalone światła świadczyły, że prowadzący go nie wyłączył silnika.
Kilka sekund później od strony ulicy Łukasińskiego nadjechał drugi pojazd, z którego wysiadł kierowca. Zatrzymał się tuż obok. Najpierw były krzyki, potem padło sześć strzałów. Po kilku sekundach pierwszy pojazd z piskiem opon odjechał w kierunku ulicy Łukasińskiego. Najwyraźniej uciekał. Ale czy jako sprawca, czy ofiara strzelaniny, nie wiadomo. Nie wiadomo bowiem…
Płatny dostęp do treści
Przeczytałeś tylko fragment tekstu.
Chcesz przeczytać całość i inne artykuły premium?
Nieograniczony dostęp do pełnych tekstów od 19 groszy dziennie!
Masz już wykupiony dostęp? Zaloguj się
Pozostało 83% tekstu do przeczytania.
Wykup dostęp
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS