A A+ A++

Pamiętam zadymę z 13 czerwca 1982 roku na wrocławskim placu Pereca. Zaczęło się jak zwykle – msza za ojczyznę w miesięcznicę stanu wojennego, ludzie wychodzą z kwiatami, idą pod Zajezdnię (gdzie zaczęła się wrocławska Solidarność w 1980 roku), ZOMO blokuje. Prosty przepis na zadymę. Ja tam robiłem za dziennikarza, nagrywałem dźwięczki z ulicy, by potem zrobić reportaż z zamieszek.

“Sowieckie psy”

A zadyma zrobiła się straszna. Plac Pereca to zbieg kilku uliczek z poniemieckimi kamienicami, ustawionymi w szereg, pełno bram, podwórek i przejść. Na dachach zrujnowane kominy, z których z łatwością zdejmowało się cegły i rzucało w dół. Na ZOMO. I nagle słyszę skandowanie tłumu. A to nie takie łatwe zrozumieć co krzyczy tłum. Mi wychodziło, że z tysięcy gardeł dobiega okrzyk „Powiedzcie czy”. Nie bardzo rozumiałem o co chodzi, czy to jakaś zaczepka, ale się przyłączyłem. W końcu jestem z Wrocławia, a to było kiedyś (wtedy szczególnie) miasto odjazdu, które na przykład wydało z siebie Pomarańczową Alternatywę i Majora. A więc krzyczymy razem. Po zadymie (była to pierwsze, formacyjne starcie dla Wrocławia, które zaowocowało +50.000 ludźmi walczącymi na ulicach miasta 31 sierpnia 1982 r.) zebraliśmy się w konspirze, by podsumować i się jednak pytam, co to z tym skandowaniem. Zostałem uświadomiony, że tłum nie krzyczał „powiedzcie czy”, tylko „sowieckie psy”.

Tak to było z milicją w stanie wojennym. Niżej nie można było już upaść. Bycie milicjantem skazywało cię na ostracyzm rodzinny i środowiskowy, co miało ten skutek, że wtłaczało cię w getto takich samych jak ty, bo gdzie indziej ziała przepaść dystansu. I gdy się to gibnęło w 1989 roku to myślałem sobie, co się stanie z tym dennym etosem milicji, jaka będzie nowa władza i czy da się to odbudować, a właściwie wybudować od nowa?

W skrócie – na początku była to „strategia literki”. Czyli zamieniono M w „milicja” na P jak „policja”. Te same nyski, te same twarze. Trochę przetrzepani, ale głównie esbecy. Reszta została, co prawda ciut spokorniała, że naród odpuścił i nie wiesza pomocników siepaczy (o co przy Okrągłym Stole zadbała reprezentacja tychże). Ale powolutku zaczynało się budowanie etosu policji jako instytucji może nie zaraz przyjaznej, ale już nie tak bardzo opresyjnej. Naród, biorąc pod uwagę niski poziom startu z image policji, miał tu dość umiarkowane oczekiwania. I tak, jakoś noga za nogą, dojechaliśmy na tym minimalu do kowida.

Policja w czasach pandemii

Na początku to nie bardzo było wiadomo jak z tą policją jest. Niepewne przepisy i procedury, wszyscy pozamykani, nie było weryfikacji nowych postaw w kontakcie bezpośrednim. Potem było w miarę lajtowo, ale jak się zaczęło doginanie obciążeń to się wszystko zmieniło. Co prawda, jak się ogląda obrazki z zatrzymania rok temu, to jest luzik. Gościu na filmiku recytuje przepisy interweniującym policjantom, ci zaś słuchają tego jak świnia grzmotu i się… wycofują. No dziś to by miał glebę po pierwszym czytaniu. Chłopaki się już nie szczypią. Rok temu jeszcze nie wiedzieli, że będzie im wszystko wolno. Teraz wiedzą.

To powoduje, że policja wylądowała na dnie społecznego odbioru. Z politykami, celebrytami, nauczycielami czy lekarzami. Ja wiem, że są badania, które pokazują, że jedni ufają tym grupom, zaś drudzy nie. Ale liczy się rozziew, a nie stuprocentowe zaufanie. Ludzie np. ufają lekarzom, ale rośnie do tej pory niewielka grupa nie tyle ich nielubiących, co wręcz ich nienawidzących. W wielu przypadkach ci drudzy, to ci, którzy się zderzyli z realiami polskiej służby zdrowia w wersji kowidowej. Z policją jest trochę inaczej. Nienawistników ma coraz więcej, cały dorobek 30 lat III RP legł w gruzach w ciągu kilku miesięcy. Ale po drugiej stronie – zaufania i akceptacji – nie przybywa. No, bo trudno pewnie odnaleźć kogoś, dla którego policjant pałujący jakąś dziewuchę ratuje obserwatora, lojalnego obywatela, przed zakażeniem. Nie ma tu łatwego, bezpośredniego połączenia.

Narzędzie kształtowania polityki

Do tej pory mieliśmy sprawdziany policji na zlotach typu Marsz Niepodległości. Przypomnę, że PiS przed kowidem traktował je ulgowo, po kowidzie – ostro, wysyłając wręcz przebierańców w tłum, by ci eskalowali jego środki wyrazu. W końcu chodziło o to, by wykazać radykalizm prawicy ulicznej. PiS ma mieć po prawej tylko ścianę, a więc sam ją sobie tam stawia. Z pał. Odwrotnie było z lewicą – policja puszczała marsze z błyskawicą swobodnie, bo znowu – chcieli podeskalować korzystny dla siebie konflikt lewica-obywatel, a więc sprawę bezpieczeństwa mieli załatwić sami rodacy. Bez pomocy policji, która stała biernie. Ale to wszystko jeszcze dodatkowo psuje, i tak już nadwątlony, wizerunek policji. Bo ta staje się ulicznym i widomym narzędziem kształtowania polityki, i to nie tylko zadymno-ulicznej, ale tej obostrzeniowej, głupawo-mandatowej.

Dziś policja będzie schodzić z celownika suwerena. W tempie znoszenia obostrzeń nie będzie tylu powodów do mandatowania, zobaczymy, jak będzie z ulicą. Ale koszary nie śpią. Moim zdaniem będzie „czwarta fala” (widział kto pierwszą? o tym napiszę za parę dni). I wtedy, kto będzie zaganiał rozochoconego odpuszczeniem suwerena do domów, zamykał knajpy, czy egzekwował powtórkę z maseczkowania? Na pierwszy ogień pójdą „chłopcy malowani”. I to na nich skupi się znowu niechęć rosnącego tłumu. No, bo w takich terminach lud skupia się na mieczu, a nie na ręce, która go trzyma.

Czy stargany wizerunek policji to wytrzyma? Powiedzcie czy?

Jerzy Karwelis

Więcej wpisów na blogu Dziennik zarazy.

Czytaj też:
Samolot, czyli kosztowna polityka wschodnia

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł150 kapłanów modliło się w sanktuarium w Sokółce [FOTO]
Następny artykułFizjoterapia pocovidowa ze wsparciem samorządu województwa mazowieckiego