Wzrost płacy minimalnej. Rząd zapewnia, iż dba o sytuację Polaków
Od 1 stycznia 2023 roku płaca minimalna ma wzrosnąć w naszym kraju do 3490 zł brutto miesięcznie (obecnie wynosi 3010 zł), z kolei od 1 lipca – do 3600 zł brutto. W ten sposób latem przyszłego roku minimalna pensja będzie o 590 zł brutto wyższa niż takie wynagrodzenie w 2022 roku.
Podniesiona ma też być minimalna stawka godzinowa, która od 1 stycznia 2023 ni będzie mogła być niższa niż 22,80 zł, a od lipca – 23,50 zł.
Jak chwali się rząd na swojej stronie Gov.pl, planowane podwyżki są większe, niż wcześniej proponowano – tak, aby zapewnić bezpieczeństwo finansowe Polaków i odpowiednio reagować na “inflację spowodowaną agresją Rosji na Ukrainę”.
– Wzrost płacy minimalnej zapewni bezpieczeństwo finansowe Polakom, nie dopuścimy do sytuacji, kiedy wypłata nie wystarcza na podstawowe potrzeby. Podwyżka jest naszą odpowiedzią na oczekiwania pracowników – mówiła minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg.
Podwyżka czy obniżka? Inflacja galopuje, a zapowiadane ceny energii przerażają
Jednak ta podwyżka w rzeczywistości może być… obniżką. Dlaczego?
Prawdą jest, że podniesienie pensji minimalnej oznacza, iż od początku przyszłego roku osoby otrzymujące takie wynagrodzenie dostaną o 15,9 proc. więcej pieniędzy, niż w 2022 roku. Jednak galopująca inflacja może spowodować, iż koszty życia będą rosły dużo szybciej, niż pensje Polaków. Inflacja jest już obecnie najwyższa w naszym kraju od 25 lat. Według oficjalnych danych GUS wynosi 17,2 proc.
Od początku 2023 roku w życie wejdą też nowe ceny prądu i gazu. Polski rząd postanowił ograniczyć problem, wprowadzając maksymalne stawki za energię, jednak są one wyższe od tych z 2022 roku o nawet kilkaset procent.
– Obawiam się, że na wiosnę mogą być wyższe wzrosty cen żywności, szczególnie z uwagi na wzrost cen nośników energii – mówił profesor Waldemar Rogowski ze Szkoły Głównej Handlowej w rozmowie z TOK FM.
Analitycy bankowi: szczyt inflacji czeka nas w lutym 2023
Ceny skoczą w górę już tej zimy, zapowiadają eksperci. Jak informują cytowani przez Business Insider ekonomiści Credit Agricole “inflacja ogółem osiągnie swoje maksimum lokalne na poziomie 18,4 proc. rok do roku w grudniu”. Analitycy ING najgorszego spodziewają się z kolei w lutym 2023 roku – wtedy wskaźnik inflacji ogłaszany przez GUS może według nich sięgnąć 20 proc. Galopującą inflację ze szczytem w lutym przyszłego roku przewidują też eksperci z Santandera, mBank oraz Pekao.
Według Business Insider na tej podstawie można założyć, że w styczniu ceny będą rosły szybciej niż 15,9 proc. – a więc tyle, o ile wzrośnie minimalna pensja w Polsce. Oznacza to, że Polacy, zamiast się wzbogacić, zbiednieją.
Czy grozi nam fala bezdomności? Polacy coraz częściej sięgają po oszczędności
Co drugi Polak posiadający oszczędności musiał po nie sięgnąć w ostatnim półroczu, żeby sfinansować podstawowe wydatki – tak wynika z badania rejestru dłużników BIG InfoMonitor. Jak dowiedziało się Radio TOK FM, według niego prawie 1/3 Polaków nie ma w tym momencie żadnych dodatkowych środków, a co szósta osoba zalegała z jakimiś płatnościami w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.
Zdaniem Adriany Porowskiej z think tanku Strategie 2050 – obecna inflacja i ubożenie Polaków może doprowadzić do fali bezdomności w Polsce.
– Wzrost liczby osób bezdomnych będziemy obserwowali za kilka miesięcy, za kilka lat – dlatego, że te wszystkie długi, które w tej chwili powstają, czyli to nieopłacanie czynszu czy rat kredytu, upadłości też poszczególnych firm, będą powodowały, że będziemy mieli moim zdaniem falę bezdomności, bo nie zauważyłam, żeby ktokolwiek prowadził programy prewencyjne dla tych ludzi – mówiła ekspertka w rozmowie z TOK FM.
Adriana Porowska dodała, że kryzys wpływa nie tylko na portfele Polaków.
– Bardzo często to pociąga za sobą skutki zdrowotne, bo to będą nerwice, to będą depresje i to będzie bardzo dużo rzeczy, które będą wpływały na kondycję psychiczną tych ludzi. No i problemy z dźwignięciem się – powiedziała.
Inflacja. Rośnie liczba Polaków zmuszonych do korzystania z banków żywności
Jak dowiedzieli się dziennikarze Radia TOK FM, w kraju rośnie liczba osób, które są zmuszone do korzystania z banków żywności. Kierownictwo federacji 32 krajowych organizacji tego typu zauważa, że przybywa osób szybko ubożejących, a organizacje pomocowe osiągają kres swoich możliwości.
Jak powiedział Norbert Konarzewski, dyrektor biura Federacji Polskich Banków Żywności w rozmowie z TOK FM, Polacy przestają mieć już z czego oszczędzać.
– Dwa dni temu miałem telefon z jednego z banków żywności z południa Polski. Prosił o dodatkową żywność, Niestety, ale jej nie miałem – powiedział, dodając że sytuacja jest trudna, bo do 1,5 mln potrzebujących z kraju dołączyło ok. 300 tysięcy uchodźców z Ukrainy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS