A A+ A++

Beata Kulig, doradca ds. rzecznictwa w Stowarzyszeniu „SOS Wioski Dziecięce w Polsce”, reprezentuje Stowarzyszenie w Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej.

Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Czytam, że Polacy zgłaszają chęć adoptowania dzieci z Ukrainy. Do państwa też docierają takie zgłoszenia, zapytania. Ale czy taka adopcja w ogóle byłaby możliwa? Oczywiście przy założeniu, że mówimy o dzieciach, których rodzice nie żyją albo zostali pozbawieni władzy rodzicielskiej.

Beata Kulig: Nie. Z prostej przyczyny – Polska nie ma umowy z Ukrainą dotyczącej adopcji dzieci. Warto wspomnieć także, że Ukraina nie jest stroną tzw. konwencji haskiej, czyli Konwencji o ochronie dzieci i współpracy w dziedzinie przysposobienia międzynarodowego. Co prawda Polska podpisała z Ukrainą w 1993 r. umowę o pomocy prawnej i stosunkach prawnych w sprawach cywilnych i karnych, w której do pewnego stopnia są regulowane kwestie adopcji, ale należy pamiętać, że już od 1995 roku UNHCR, czyli Wysoki Komisarz ds. Uchodźców przy ONZ zabronił adopcji dzieci z krajów objętych wojną.

To może od początku. Jak w ogóle działa adopcja międzynarodowa?

W kraju, z którego pochodzą kandydaci na rodziców, muszą oni przejść szereg procedur. Najpierw kwalifikację, że w ogóle spełniają kryteria umożliwiające przystąpienie do kursu przygotowującego do roli rodzica adopcyjnego, następnie muszą przejść kurs i otrzymać kwalifikację do pełnienia roli rodzica adopcyjnego. W Polsce taka kwalifikacja prowadzona jest w ośrodku adopcyjnym.

Jeśli ten wymóg zostanie spełniony i podjęta zostanie decyzja, że ludzie ci mogą adoptować dziecko cudzoziemskie, rozpoczyna się procedura szukania takiego dziecka. Oczywiście w kraju, z którym kraj rodziców ma podpisaną umowę, bądź – jeśli kraj jest sygnatariuszem wspomnianej konwencji haskiej – to w kraju-stronie konwencji.

Chciałabym wyjaśnić jeszcze jedną sprawę. Gdy mówimy o dzieciach z Ukrainy, tych, które z różnych placówek do nas przyjechały, to najczęściej nie mówimy o „sierotach”. W ukraińskiej pieczy zastępczej 92 proc. dzieci, to dzieci, które mają przynajmniej jednego rodzica.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Wydarzenia z El Clasico to profanacja stadionu Santiago Bernabeu”
Następny artykułPożar samochodu osobowego na drodze krajowej 42 [zdjęcia]