Ostatnia europejska edycja Seeds for the Future w Rzymie przyniosła wiele powodów do radości fanom polskiej nauki. Zespół rodzimych studentów znalazł się w topowej 10 konkursu, zwracając uwagę jury swoim projektem. A tak się składa, że miałem okazję zadać im kilka pytań.
Podczas finałów Seeds for the Future 2024 w Rzymie nasz kraj reprezentowały dwie drużyny. Pierwsza grupa o nazwie Sie-ma przygotowała aplikację, której celem ma być zadbanie o nasz dobrostan psychiczny. Program ma wykorzystywać elementy rodem ze świata gier, aby w ciekawy sposób angażować nas do codziennego analizowania i rozumienia emocji. To szalenie istotne zwłaszcza w obecnych czasach, gdy problemy tej natury stają się niestety coraz powszechniejsze.
Druga grupa polskich studentów to Beelivers, czyli pomysł mający za zadanie ratować pszczoły. W dużym skrócie chodzi o walkę z pasożytem powodującym u owadów śmiertelną chorobę, mogącą doprowadzić do zagłady całego ula. Ta ekipa znalazła się w TOP 10 grup podczas finału Seeds for the Future i miałem okazję zadać im kilka pytań.
Seeds for the Future to świetna okazja do zaprezentowania swojej osoby i idei szerokiej publiczności i światu biznesu oraz technologii. Jaki był wasz plan na konkurs, jaki problem i w jaki sposób postanowiliście rozwiązać?
Hubert Orlicki – student Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki oraz Akademii WSB – Seeds for the Future to niezapomniane wydarzenie, które daje nam okazję networkingu i pracy nad problemami ludzkości z użyciem technologii. Konceptem naszego zespołu było rozwiązanie techniczne do zaimplementowania w ulach, które umożliwiłoby automatyczne wykrywanie i zwalczanie pasożytów varoa. Naszym celem było zabezpieczenie uli i zaoszczędzenie czasu i pieniędzy pszczelarzy. Ponadto dodatkowymi celami było ułatwienie młodym niedoświadczonym pszczelarzom wejścia w ten świat i ochrona pszczół.
Maja Maćkowiak – studentka Politechniki Poznańskiej oraz Uniwersytety Adama Mickiewicza w Poznaniu – Naszym projektem chcieliśmy rozwiązać problem śmiertelności pszczół spowodowanej chorobą – warrozą. Warroza rozpoczyna się od małych roztoczy, które “przyczepiają” się do pszczół i mogą wywoływać u nich choroby i deformacje. Aktualne rozwiązania opierają się na manualnej pracy pszczelarza, co zabiera bardzo dużo czasu i nie gwarantuje wykrycia choroby na czas. Nasze rozwiązanie ma zautomatyzować proces wykrywania roztocza i aplikowania remedium – tutaj postawiliśmy na konwencjonalne rozwiązanie oparte na dymie.
Jak oceniacie swój projekt na tle konkurencji, która grupa zrobiła na was największe wrażenie i jakie elementy od konkurencji chętnie wprowadzilibyście w swoim pomyśle?
Hubert Orlicki – Nie mogę sobie wyobrazić jak trudne zadanie stało po stronie jury. Wszystkie projekty i idee były niesamowite i wyjątkowe, wybór tylko dwóch finalistów spośród dwudziestu-trzech projektów musiało być niewyobrażalnie trudnym zadaniem. Wierzę, że nasz projekt wypadł dobrze co zagwarantowało nam miejsce w finałowej 10 najlepszych projektów w Europie, co cieszy mnie tym bardziej że reprezentowaliśmy wtedy Polskę na arenie międzynarodowej. Z innych grup a dokładnie zwycięzców chętnie zaciągnąłbym dobre podejście do samego biznesplanu i stworzenia timeline w tak krótkim czasie o wysokim współczynniku prawdopodobieństwa do realizacji, z uwzględnieniem wielu ewentualnych problemów i przeszkód.
Maja Maćkowiak – Konkurencja była mocna, ale uważamy, że nasz projekt nie odstępował od nich poziomem. Jednym z ciekawszych projektów był Poseidon AI, system wykrywania powodzi zaproponowany przez grupę Słoweńsko-Serbską. Byliśmy naprawdę zaskoczeni, że ten projekt nie przeszedł do kolejnego etapu. Patrząc z perspektywy czasu, z pewnością dodalibyśmy elementy, które jeszcze bardziej podkreślają globalną naturę rozwiązywanego problemu.
Jaka była najmocniejsza (waszym zdaniem) strona zespołu Beelivers? Co odróżniało was od konkurencji i na czym chcieliście zbudować mocną pozycję względem reszty pomysłów?
Hubert Orlicki – Na dobrze przemyślanym rozwiązaniu technologicznym. Byliśmy gotowi na pytania techniczne o urządzenia, technologie czy architekturę, którą będziemy chcieli użyć – uwzględniliśmy w projekcie te wszystkie aspekty i odpowiednio je dobraliśmy. Gdyby było więcej czasu, to bylibyśmy w stanie nawet stworzyć fizyczny projekt i przedstawić go w fazie prototypu, zdecydowanie mieliśmy projekt praktyczny.
Maja Maćkowiak – Nie tylko zidentyfikowaliśmy i skoncentrowaliśmy się na głównym problemie, jakim jest warroza, ale również zaproponowaliśmy zautomatyzowane i innowacyjne rozwiązanie, które mogłoby znacząco zredukować czas i wysiłek wymagany od pszczelarzy – i to stanowi nasz mocny punkt. Nasza strategia polegała na połączeniu nowoczesnej technologii z tradycyjnymi metodami, co pozwoliło nam stworzyć praktyczne i efektywne rozwiązanie.
Wśród osób niezaznajomionych z zawiłościami ekosystemu może pojawić się pytanie, dlaczego akurat taka technologia miałaby zostać wdrożona dla pszczół. Jak w prostych słowach przekonacie szeroką publikę, że taki projekt jest kluczowy również w makro skali?
Hubert Orlicki – Jeśli stracimy ul to musimy poświęcić kilka miesięcy na jego odbudowę, poza tym pasożyt ten stanowi największe zagrożenie i jego automatyczna likwidacja oszczędziła by czasu. Poza ochroną pszczół, dbanie o pszczelarzy to również kwestia lokalnej gospodarki i produktów przez nich produkowanych.
Maja Maćkowiak – Pszczoły zapylają znaczącą większość upraw, które spożywamy. Bez pszczół wiele z tych upraw by wyginęło, co miałoby katastrofalne skutki dla produkcji żywności na całym świecie. Szacuje się, że bez pszczół ludzkość przeżyje tylko cztery lata. Nasza technologia automatyzacji wykrywania i leczenia warrozy może zwiększyć przeżywalność pszczół, co przekłada się na stabilność naszego systemu żywnościowego. W prostych słowach, chroniąc pszczoły, chronimy nasze źródła żywności i dbamy o przyszłość naszej planety.
Już po wynikach – gdybyście mieli ponownie wystartować z takim samym projektem, jakie zmiany i na jakich polach chcielibyście wprowadzić?
Hubert Orlicki – Odpuszczenie tak zaplanowanego technologicznie produktu kosztem większej ilości planów biznesowych. Jury zdecydowanie bardziej doceniło plany na ewentualny rozwój produktu niż jego faktyczną koncepcję.
Maja Maćkowiak – Jeśli mielibyśmy ponownie wystartować z takim samym projektem, z pewnością zainwestowalibyśmy więcej czasu w badania nad jeszcze bardziej zaawansowanymi metodami wykrywania roztoczy. Rozważylibyśmy także integrację większej liczby czujników i bardziej zaawansowanych algorytmów do analizy danych w czasie rzeczywistym. Zwiększylibyśmy też nasze działania marketingowe, aby lepiej przedstawić globalne znaczenie naszego projektu.
Na koniec – co było najważniejsze i najciekawsze podczas projektu Seeds for the Future poza samym tworzeniem pomysłu? Czy udało się zdobyć cenną wiedzę lub doświadczenia?
Hubert Orlicki – Ludzie, networking w czasie trwania i każda chwila spędzona z osobami z 23 krajów to przeżycie niezapomniane i cenne pod każdym względem. Poza wspaniałymi wspomnieniami i doskonale spędzonym czasem była to dla mnie cenna lekcja i nauka. Poznałem masę niesamowitych ludzi, idei i pięknych marzeń.
Maja Maćkowiak – Najcen … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS