Po silnych spadkach każdy rynek odbije – mniej, lub więcej. Kluczowe jest natomiast to, czy oceniać to w ramach jakiegoś większego przesilenia, czy czy też krótkotrwałej reakcji. Problem w tym, że każdy ruch (nawet wynikający z czysto technicznych aspektów widocznych na wykresie) próbuje się natychmiast tłumaczyć szeregiem różnych tez, co może skwitować, jako dorabianie ideologii. Czy jeżeli Ukraina szybko się podda, to będzie korzystne, gdyż szybko zobaczymy nowy “porządek”, który paradoksalnie zadowoli rynki?
EURUSD – odbicie, które wiele nie zmienia
Jeżeli mierzyć sentyment wokół euro tym, czy Zachód odetnie Rosję od systemu SWIFT, to wczorajsze wieczorne odbicie dobrze się w ten scenariusz wpisuje. Duża ekspozycja niemieckich, ale i też włoskich banków w Rosji sprawia, że kraje te traktują “SWIFT-OFF” jako ostateczną opcję atomową. To jednak tylko opóźnia problem, który i tak zaistnieje. Jeżeli USA i Wielka Brytania wyrzuciły największe rosyjskie banki z globalnego systemu finansowania, to kryzys bankowo-gospodarczy w Rosji jest kwestią najbliższych miesięcy i uderzy on we wspomniane interesy Niemiec i Włoch. I nie tylko – wzrost gospodarczy strefy euro będzie niższy (też za sprawą większej wrażliwości na ceny surowców), co już skłania niektórych przedstawicieli ECB do stawiania “ostrożnych” tez, że być może trzeba będzie opóźnić plany szybszej normalizacji polityki monetarnej. W tym kontekście warte uwagi może być dzisiejsze wystąpienie Lagarde o godz. 12:15, chociaż na obecną chwilę decydenci w bankach centralnych nie widzą nic – sytuacja jest nazbyt dynamiczna, aby mogła zostać uwzględniona przez modele analityczne.
Technicznie nowy tegoroczny dołek przy 1,11 stał się faktem. Późniejsze odbicie w rejon 1,1230 jest tylko ruchem powrotnym. Dalsze eskalowanie sytuacji geopolitycznej może sprowadzić rynki ponownie na wczorajsze minima. To dolar, a nie euro jest w średnim terminie bardziej interesującą alternatywą z wielu względów.
Sytuacja na rynkach 25 lutego
Na rynkach widać próbę odreagowania wczorajszej paniki, ale może być ona krótkotrwała. Niewątpliwie w odbiciu pomogło wczorajsze zachowanie się indeksów na Wall Street, które zakończyły handel na plusach. Rynek zaczyna pisać korzystną dla siebie narrację zakładającą, że decydenci w bankach centralnych będą zmuszeni do złagodzenia swojego podejścia, co do podwyżek stóp procentowych. Wsparli ich też przemawiający wczoraj członkowie FED (Waller, Mester, Barkin), którzy dali do zrozumienia, że ruch o 50 p.b. w marcu wydaje się być mało prawdopodobny (nawet jastrzębi Waller stwierdził wprawdzie, że do wakacji skala zacieśnienia powinna wynieść 100 p.b. biorąc pod uwagę uwarunkowania makro, ale wojna na Ukrainie to nadzwyczajna sytuacja). Czy to podejście jest właściwe, a może to puste życzenia? Analogie to 2020 r. nie są właściwe – FED nie będzie ratować giełd, a własną wiarygodność – zamieszanie geopolityczne i jego widoczne już skutki na rynkach, może tylko jeszcze bardziej podbić inflację i banki centralne nie powinny tego ignorować. Zwłaszcza, że wcale nie jest powiedziane, że wojna na Ukrainie to będzie krótki blitzkrieg w wydaniu Rosji. Drugi argument, który może tłumaczyć obserwowane odbicie na rynkach, to sankcje na Rosję – nie były one w pełni atomowe. Pewne interesy państw zachodnich (głównie chodzi o Niemcy i Włochy i ekspozycję ich banków w Rosji) nie pozwalają wykluczyć Rosji z systemu SWIFT. Niemniej totalna blokada nałożona na największe rosyjskie banki VTB i Sbierbank może przynieść podobny efekt w ciągu najbliższych miesięcy (kryzys bankowy i gospodarczy w Rosji).
Co dalej? Rosja kontynuuje operację na Ukrainie i weekend może okazać się kluczowy. Trudno ocenić, jak zareagują rynki za kilka dni na informację, że Ukraina się poddała, a Rosjanie zrealizowali swój cel (a to jest przecież możliwe). Czy uznają, że temat wojny jest zakończony? Duże znaczenie będzie mieć ocena wpływu nałożonych już sankcji na gospodarki państw zachodnich, a nie można przecież wykluczyć kontrposunięć ze strony Moskwy, która będzie tłumaczyć się “nieuzasadnionym” atakiem na własne interesy.
Dolar jest dzisiaj w lekkiej defensywie, ale trudno patrzy się na dzienne statystyki, jeżeli w ujęciu intraday mamy gigantyczne zmiany (a tak było w czwartek), Amerykańska waluta wyraźnie cofnęła się na szerokim rynku wczoraj wieczorem. Niewykluczone, zatem, że nastroje wraz ze zbliżającym się weekendem będą znów się pogarszać. W kalendarzu mamy dzisiaj dane o koniunkturze w strefie euro, a także garść informacji z USA (dochody, wydatki, PCE Core, zamówienia na dobra trwałego użytku, nastroje konsumenckie), ale wydaje się, że w obecnej sytuacji mają one małe znaczenie. Większa wagę należy przywiązywać do wystąpień członków banków centralnych, chociaż nawet oni trudno odnajdują się w obecnej sytuacji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS