„Zetek” jest w firmach coraz więcej i coraz częściej zostają szefami innych. I choć pokolenie Z w roli szeregowych pracowników zbierało z rynku raczej narzekania na jego rzekomą „roszczeniowość”, w roli menedżerów eksperci oceniają je właśnie dość wysoko.
– Pamiętam rozmowę z młodym menedżerem, który przyszedł do mnie na coaching i w którymś momencie powiedział, że ma serdecznie dosyć stwierdzenia, że „mężczyźni nie płaczą”. Zatrudniała go duża firma produkcyjna i przyznaję, że mnie trochę zamurowało. Dziś, kiedy coraz częściej obserwuję, jak to pokolenie radzi sobie z zarządzaniem, choć daleka jestem od generalizowania, jestem mu wdzięczna za zmiany, które wnoszą na rynek – mówi Beata Bednarczyk, konsultantka w Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów.
Co dokładnie „Zetki” zmieniły?
– Wprowadziły do biznesu emocje. Wcześniej okazywanie emocji było w pracy traktowane jak okazywanie słabości – dodaje ekspertka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS