Zuzia ma jedenaście lat, chodzi do jednej z publicznych podstawówek na warszawskiej Ochocie. To bardzo dobra szkoła, na wysokim miejscu w stołecznych rankingach. Ma to swoje konsekwencje. Zuzia jest bardzo zapracowana, samo odrabianie lekcji trwa po kilka godzin. Ale jej mama uważa, że to i tak nie wystarczy, żeby dostać się do dobrego liceum. Potrzeba zajęć dodatkowych z języków obcych (Zuzia ma wykupiony angielski w Early Stage plus dwa razy w tygodniu hiszpański), z matematyki Lego, do tego basen i karate. Dziewczynka marzy o jeździe konnej, ale tego już żadną miarą nie da się wcisnąć w napięty grafik. W nielicznych wolnych chwilach siada przed laptopem i rozbudowuje swoją posiadłość w Minecrafcie. – Kupiła grę online z pomocą taty, nie mam pojęcia, gdzie i kiedy nauczyła się jej obsługi – mówi jej mama Agata, specjalistka HR w dużej korporacji.
Czy rodzice Zuzi przesadzają? Jej mama widzi przecież, że tak funkcjonują wszystkie rodziny wokół. Każdy próbuje wyposażyć dziecko w maksymalnie wiele umiejętności, które pozwolą przetrwać w świecie, zmieniającym się szybko jak nigdy dotąd i właściwie w kompletnie nieprzewidywalnym kierunku. Co będzie potrzebne dzisiejszym dzieciom, żeby osiągnęły sukces za dziesięć czy dwadzieścia lat? I jacy z tych dzieci wyrosną dorośli?
X, Y, Z, alfa
Z obserwacji pokolenia, które właśnie jest w szkole lub dopiero się do niej wybiera, wynika, że z pewnością będą to ludzie, którzy mocno różnią się od pokolenia swoich rodziców czy dziadków. Pokolenie, które było bezpośrednim świadkiem przełomu politycznego w 1989 roku, to tak zwane pokolenie X, jeszcze zagubione w chaosie zmian, pamiętające czasy biedy i ograniczeń. Dla nich praca jest naczelną wartością. To właśnie pokolenie, które zostawało po godzinach bez szemrania, w pocie czoła budując dzisiejsze korporacje. I pokolenie, które doświadczyło już kryzysu gospodarczego z początku XXI wieku.
Kolejne pokolenie urodziło się pod koniec lat 80. i w latach 90. XX wieku. Nazywa się je pokoleniem Y lub milenialsami. To już zupełnie inni ludzie. Mają do dyspozycji nowe technologie, są dobrze wykształceni i bez doświadczeń kryzysu. To pokolenie, które zaczęło wprowadzać w życie hasło work-life balance, korzysta pełnymi garściami z edukacji, wyjazdów za granicę, a w wirtualnym świecie czuje się jak ryba w wodzie. Pracują, żeby szybko zarobić dużo pieniędzy i mieć czas na inne rzeczy.
Socjolodzy obserwujący rynek pracy wyróżniają też tak zwane pokolenie Z urodzone na przełomie XX i XXI wieku. To pokolenie internetowych geeków, którzy lepiej czują się w świecie wirtualnym niż rzeczywistym. Są zaangażowani, odważni, mają potrzebę zmieniania świata. I oni właśnie są swoistą zapowiedzią tego, jaka będzie kolejna generacja.
Wskazówką dla badaczy są także doświadczenia rodziców. Alfy są dziećmi milenialsów, czasami też pokolenia X.
– Od lat widzimy, że w rodzinach dochodzi do międzypokoleniowej transmisji postaw i wartości – tłumaczy dr Paula Pustułka z Uniwersytetu SWPS. I styl wychowania, wynikający z postaw rodziców, wpływa znacząco na przyszłość dzieci. A rodzice dzisiejszych alf nie mieli jeszcze szansy w pełni skorzystać z dobrodziejstw, jakie przyniosła transformacja ustrojowa, wolnego rynku, mobilności edukacyjnej i zawodowej. – Z tego powodu dzisiaj bardzo mocno inwestują w dzieci, chcąc zapewnić im szeroki wybór drogi życiowej. A z drugiej strony, rodzice milenialsi mają już świadomość, jak ważny jest rozwój osobisty, przestrzeń do eksperymentowania z różnymi wyzwaniami czy zainteresowaniami. Skutkuje to tym, że dzieci dzisiejszych czterdziestolatków są pokoleniem przeinwestowanym, które w dzieciństwie próbuje niemal wszystkiego – mówi dr Pustułka.
Do tego dzisiejszy świat oferuje ogromny wachlarz ścieżek, które można dla siebie wybrać. – Mamy problem raczej z nadmiarem możliwości, ciągłą koniecznością dokonywania wyborów. To ogromne wyzwanie dla rodziców alf, a później dla nich samych – uważa dr Pustułka. Możliwe więc, że będzie to pierwsze pokolenie, które nauczy się samoograniczania, wybierze spokój, a jedną z naczelnych wartości będzie dla niego równowaga między pracą a życiem prywatnym. – To widać już u zetek: pracodawcy z poprzednich pokoleń często narzekają, że są leniwi i roszczeniowi. Ale oni po prostu dbają o to, żeby ich życie nie kończyło się na pracy – mówi dr Pustułka. Podobnie widzi to prof. Marlena Plebańska z Akademii Finansów i Biznesu Vistula, współautorka projektu edukacji przyszłości STEAM Polska. – Dążenie do ograniczenia czasu pracy to w moim odczuciu bardzo pozytywny trend, który z pewnością będzie się pogłębiał, o ile nie dopadnie nas głęboki gospodarczy kryzys i bezrobocie – przewiduje prof. Plebańska. Jej badania pokazują, że alfa będzie też pokoleniem nastawionym na osobisty rozwój i bardzo samodzielnym. – Dzisiejsze nastolatki i studenci to osoby, dla których praca w korporacji nie jest wartością. Raczej chcą realizować swoje pomysły, tworzyć start-upy – mówi badaczka.
U dzisiejszych dzieciaków i nastolatków widać też bardzo dużą wrażliwość ekologiczną. Wydaje się, że świetnie współgra to z wyzwaniem przyszłości, jakim będzie zrównoważona gospodarka, przestawienie się z żarłocznego konsumpcjonizmu na nieco mniej zachłanny styl życia. – Na pewno będzie im blisko do działań biznesowych i społecznych w zgodzie z naturą i temu będą chcieli poświęcić swój czas – mówi prof. Plebańska.
Naukowcy dostrzegają też, że w przyszłym świecie będą się liczyć: interdyscyplinarność, wielozadaniowość, gotowość do pracy w wielokulturowym środowisku oraz rozumienia innych kultur czy systemów wartości. – Bardzo ważna będzie otwartość na zmiany i umiejętność czerpania z nich. Dla naszego pokolenia, które też doświadczyło wielu transformacji społecznych i zawodowych, były one jeszcze ciężarem, dezorganizowały życie. Alfy będą miały to już zupełnie inaczej poukładane w głowie, dla nich zmiana będzie wartością – mówi prof. Plebańska. Z drugiej strony jednak, wspomniana chęć do życia w spokoju i komforcie już dzisiaj zaczyna ograniczać edukacyjną i zawodową mobilność. – Widzimy, że już zetki często rezygnują z możliwości międzynarodowej kariery, jest na przykład mniejszy popyt na programy studenckie typu Erasmus. Również alfy będą raczej chciały żyć lokalnie, zwłaszcza że jest to w zgodzie z ich proekologiczym podejściem do świata – mówi dr Pustułka.
Jak człowiek z człowiekiem
Oczywiście, nie można pominąć wpływu technologii na życie alf. Błyskawicznie odnajdują się w świecie cyfrowym. W badaniu przeprowadzonym w Wielkiej Brytanii z udziałem 2000 rodziców alf przyznali oni, że dzieci już w wieku ośmiu lat przewyższają ich swoimi umiejętnościami obsługi komputera czy smartfona. 25 proc. Amerykanów zasięga opinii swoich dzieci przed kupieniem nowego gadżetu elektronicznego. – Alfy to pokolenie iPada, które przez całe swoje życie jest online ze wszystkimi tego pozytywnymi i negatywnymi skutkami. Dzięki internetowi i mediom społecznościowym, zacierającym granice polityczne i kulturowe, będą pokoleniem najlepiej znającym się na technologiach, prawdopodobnie bardziej tolerancyjnym i elastycznym w swoich poglądach – mówi Norbert Ofmański, partner w agencji On Board Think Kong. Są też minusy. – Może szwankować ich umiejętność komunikowania się werbalnego, komunikacja twarzą w twarz będzie stawała się coraz rzadsza i mniej naturalna – przewiduje prof. Plebańska.
Trudność w komunikacji może być w świecie dorosłych alf dużą przeszkodą. – Przewidujemy, że w większości zawodów przyszłości ważne będą dwie kompetencje: społeczne i cyfrowe – mówi prof. Plebańska. Zwłaszcza te pierwsze wydają się kluczowe dla przyszłego sukcesu dziecka. – Sztuczna inteligencja jest coraz bardziej biegła w zastępowaniu nas w najróżniejszych pracach, ale nie potrafi jednego: porozumiewać się językiem emocji, odczytywać uczuć, komunikować się w naprawdę ludzki sposób. Dlatego kompetencje społeczne jeszcze długo będą naszą przewagą nad maszynami – tłumaczy prof. Plebańska.
W świecie przyszłości nabiorą zresztą nowego znaczenia. – Na przykład komunikatywność, wymieniana we wszystkich badaniach i raportach jako jedna z najważniejszych umiejętności na rynku pracy, dzisiaj oznacza łatwość porozumiewania się z drugim człowiekiem, najczęściej werbalnie. Jednak w cyfrowej przyszłości naszych dzieci będzie oznaczała również łatwość komunikowania się z maszynami oraz z innymi ludźmi w wirtualnym świecie – tłumaczy prof. Plebańska.
Wydaje się, że o ile nie dojdzie do znacznego kryzysu czy załamania gospodarczego, alfom nie będzie trudno znaleźć pracę. – Społeczeństwo będzie stosunkowo stare i zwolni wiele miejsc pracy. Prawdopodobnie młodzież alfa będzie zmieniać zawód kilkakrotnie w czasie swojego dorosłego życia, bo będzie miała większy wybór wolnych stanowisk – przewiduje Ofmański.
Kompetencje cyfrowe też będą miały fundamentalne znaczenie. – Rynek pracy obecnego pokolenia kilkulatków będzie skupiony na sztucznej inteligencji, technologiach, robotyce, algorytmach i automatyzacjach. Należy również pamiętać o jednej z bardzo szybko rozwijających się – i kluczowych w przyszłości – gałęzi: bezpieczeństwie. Zarówno w sieci, jak i sieci, czyli bezpieczeństwie naszych prywatnych danych, informacji bankowych etc. – mówi Norbert Ofmański. Wymagania świata przyszłości nie będą ograniczały się do sprawnej obsługi urządzeń czy aplikacji. – To też aktywne kreowanie cyfrowego świata, rozumienie języka maszyn, zdolności deweloperskie w sensie rozwijania nowych algorytmów oraz designerskie, czyli wymyślania tego, co jeszcze może w cyfrowym świecie powstać – wymienia prof. Plebańska.
Przygotować do życia
Pytanie tylko, jak nauczyć tego wszystkiego dzieci, jak przygotować je do wyzwań przyszłości? Na szkołę zazwyczaj niestety nie można liczyć. – Każdy, kto ma dziecko w tradycyjnej szkole podstawowej czy średniej, wie, jak bardzo odstaje ona od wymagań współczesnego świata, a co dopiero świata przyszłości – mówi prof. Plebańska. Wśród przestarzałych metod nauczania prof. Plebańska wymienia system klasowo-lekcyjny, układ klasy, w której każde dziecko siedzi w swojej równo ustawionej ławce, nacisk na samodzielną naukę i ścisły podział na przedmioty. – Te metody nie przygotowują do pracy w świecie, w którym trzeba będzie komunikować się w zespołach, myśleć nieszablonowo, wykazywać się kreatywnością i odwagą realizowania nowych pomysłów – ocenia prof. Plebańska.
Szkoły powinny położyć zdecydowanie większy nacisk na pracę projektową, obejmującą wiele zagadnień i przedmiotów, na współpracę, na zdobywanie wiedzy w interdyscyplinarny sposób. – Po szkole młodzi powinni wiedzieć, jak funkcjonować w społeczeństwie, w grupie, jak delegować i priorytetyzować zadania, skąd sprawnie i skutecznie czerpać informacje, jak myśleć niestandardowo – dodaje Norbert Ofmański.
A jeśli w szkole dzieci nie nauczą się tych wszystkich ważnych kompetencji? – Ja bym postawiła na rozwój społeczny dziecka, zachęcałabym do zajęć dodatkowych, które realizowane są w grupach, do wolontariatu, do działalności na rzecz zwierząt czy klimatu, żeby łatwiej było dzieciom wyjść z kapitalistycznego, konsumpcyjnego stylu życia poprzednich pokoleń – podpowiada prof. Plebańska. Dzieciaki, które mają problemy z kontaktami społecznymi, warto wysłać na przykład na prowadzony w wielu miastach Polski trening umiejętności społecznych TUS. To grupowe zajęcia, na których już kilkulatki uczą się trafnego rozpoznawania emocji innych ludzi, nazywania własnych, reagowania w sytuacjach trudnych czy kryzysowych. – Oczywiście, znowu napotykamy problem zachowania równowagi między totalnym luzem a wypełnieniem każdej chwili zajęciami – mówi dr Pustułka. – Na pewno nie zaniedbywałabym jednak nauki języków obcych. To zawsze jest kompetencja, która może zapewnić awaryjne lądowanie w przypadku konieczności rozpoczęcia pracy w innym miejscu świata – dodaje.
A jeśli nasze dziecko zechce być stolarzem albo historykiem? – Wiele zawodów, które wydają się dzisiaj mało przyszłościowe, mogą zyskać drugie życie. Będą ewoluować w stronę cyfrową, to pewne, ale wciąż potrzebni będą lekarze, prawnicy, nauczyciele czy szewcy, choćby do wykonania prestiżowych, ręcznie robionych butów, które już dzisiaj są prawdziwą rzadkością, a kiedyś będą rarytasem – mówi prof. Plebańska. Warto przy tym nastawić dzieci psychicznie, że zawodu nie wybierają raz na zawsze. – Nadchodzą czasy, w których będziemy uczyć się i przekwalifikowywać całe życie. I nasze dzieci muszą być na to gotowe – dodaje dr Pustułka. Ale to chyba nie taka zła przyszłość?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS