A A+ A++

Od samego początku spotkania Legii Warszawa z Rakowem Częstochowa na Stadionie Narodowym było bardzo gorąco. Wszystko za sprawą nie tylko wagi spotkania, ale i decyzji sędziego, który w pierwszych minutach wyrzucił z boiska Yuriego Ribeiro za faul na Franie Tudorze.

Zobacz wideo
“Poczułem się jak bokser zawodowy, stres był”. Suzuki Boxing Promotion kształtuje polskich pięściarzy

Przepychanka pod tunelem

Zważając na przepychanki, które w trakcie pierwszej połowy miały miejsce także na ławkach rezerwowych, ochrona zajmująca się utrzymaniem porządku na Stadionie Narodowym zdecydowała się na niecodzienne rozwiązanie. Gdy piłkarze i sztaby obu drużyn udały się w kierunku szatni po zakończeniu pierwszej połowy, stewardzi zdecydowali się zablokować przejście drużynie Legii, by nie dopuścić do rękoczynów w tunelu. To znów podgrzało atmosferę, przez co doszło do przepychanek. Nagranie zdarzenia opublikował Sebastian Staszewski z Interii.

Jednocześnie należy zauważyć, że decyzja ochrony nie była bezpodstawna. Według informacji naszego redakcyjnego kolegi Jakuba Seweryna niedługo po otrzymaniu przez Yuriego Ribeiro czerwonej kartki jeden z członków sztabu Legii Warszawa chciał pobić się z przedstawicielem przeciwników. Miało nawet dojść do “oficjalnego zaproszenia” do bójki, do której na szczęście nie doszło.

Mecz jednego gola

Choć Raków, już od szóstej minuty spotkania grał w przewadze jednego zawodnika, nie przynosiło to zamierzonych efektów. Oba zespoły schodziły na przerwę przy stanie 0:0, co zapowiadało duże emocje w drugiej połowie spotkania. Legii z kolei należy przyznać, że broniła się więcej niż bardzo dobrze, dzięki czemu marzenia kibiców o zdobyciu trofeum wciąż były żywe.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRodzinna tragedia w Kobylej Górze. Matka przyznała się do zabicia córek
Następny artykułLa Liga: FC Barcelona – Osasuna. Relacja i wynik na żywo