Minął kolejny rok (a nawet styczeń nowego roku śmignął nie wiadomo kiedy) i choć moim zdaniem każdy czas jest tak samo dobry na podsumowania, radość z osiągnięć i wyciąganie lekcji z porażek, dopełniam wieloletniej już tradycji i zapraszam na podsumowanie minionego POJECHANEGO roku.
STYCZEŃ
2018 rok przywitałam we francuskich Alpach (wtedy jeszcze tam mieszkałam), ale już za chwilę relaksowałam się z przyjaciółmi w i testowałam . A potem zrzuciłam ciepłe ciuchy i poleciałam zarażać kolejną grupę fajnych ludzi miłością do Azji i świeżych kokosów. Tym razem pilotowałam wycieczkę do z krótkim przystankiem w Bangkoku.
LUTY
Luty podzieliłam po równo: na zabawę zimą w moim francuskim , gdzie odkrywałam uroki okolicznych resortów narciarskich i pracę pilotki na (no dobra, nie tylko na plażach, ale na plażach było najfajniej).
MARZEC
W marcu korzystałam na całego z uroków mieszkania w Alpach (narty, rowerowe przejażdżki z widokiem na ośnieżone szczyty, narty, zimowe spacery nad jeziorem i… narty). Wpadłam też na kilka dni do Polski na wycieczkę .
KWIECIEŃ
W kwietniu zaskoczyłam wszystkich, a najbardziej chyba samą siebie i po prawie 6 latach podróży i emigracji, zamieszkałam z powrotem w Warszawie, która przywitała mnie z otwartymi ramionami (za co jestem meeeega wdzięczna wszystkim MOIM ludziom). O motywach mojej decyzji możecie poczytać .
MAJ
Majówkę spędziłam na finale Auto Stop Race we włoskiej Calabrii, gdzie przeprowadziłam prelekcję o road tripie przez i w świetnym towarzystwie bawiłam się na pool party (za dnia) i koncertach (w nocy). W Polsce też się działo: spotkanie z moją najlepszą na świecie NatGeo Adventure Team na rozdaniu Travelerów, kilka dni na Zatoce Gdańskiej na pokładzie przepięknego mahoniowego klasyka, grille w ogródku, wypad do Torunia i z przyjaciółką, kajaki, rowery i mnóstwo słońca.
CZERWIEC
Czerwiec zaczęłam od zgarnięcia obydwu głównych nagród na Festiwalu Podróżników w Środzie Wielkopolskiej. Wpadłam jeszcze do Lublina, Krakowa, Okuninki i Berlina, a potem zabrałam przyjaciółkę na weekend w magiczne miejsce na Podlasiu: do . Było pięknie i smacznie, ptaki śpiewały, świat zwolnił.
Co jeszcze wydarzyło się w czerwcu? W czerwcu działo się warszawskie lato jak marzenie. Aj, zakochałam się w moim mieście na nowo.
LIPIEC
W lipcu poleciałam na dwa tygodnie pilotować wycieczkę po Malezji (gdzie odwiedziłam jedno z moich ulubionych azjatyckich miast: ), wróciłam po latach na festiwal Audio River na płockiej plaży i pozostając w klimacie nadwiślańskich plaż, tylko że warszawskich, zaczęłam realizację projektu w ramach Turystycznych Mistrzostw Blogerów organizowanych przez Polską Organizację Turystyczną. Projektu, z którego jestem wyjątkowo zadowolona i dumna: .
SIERPIEŃ
Siepień upłynął mi pod znakiem odkrywania Mazowsza, które reprezentowałam w ramach Turystycznych Mistrzostw Blogerów, czego efektem są dwa projekty: rowerem (a tam hamak rozwieszony między strzelistymi sosnami, kąpiele w jeziorze, noce pod namiotem- jak ja lubię polskie lato) i rowerem (taka byłam rowerowo konsekwentna, a co).
Również w sierpniu, na zaproszenie BMW, spędziłam kilka dni w słowackich Tatrach, gdzie spełniło się jedno z moich marzeń i poleciałam Cessną (i siedziałam jako drugi pilot- tylko siedziałam, ale… o mamo, jaka frajda!).
WRZESIEŃ
We wrześniu wybrałyśmy się razem z moją przyjaciółką Oliwią z do Gruzji, gdzie podjęłyśmy się próby wejścia na Kazbek. Mimo iż nam się nie udało (a dlaczego, możecie przeczytać), była to zdecydowanie moja największa przygoda 2018 roku. Wybrałyśmy się też na trekking w , do Tbilisi i romantycznego Sighnaghi.
Udało mi się też wyskoczyć do na Festiwal Światła (kurcze, nie wiedziałam, że Łódź jest taka fajna) i do Wieliczki, gdzie na gali w Kopalni Soli odebrałam… tan da da dam… nagrodę za zajęcie II miejsca w Turystycznych Mistrzostwach Blogerów!
PAŹDZIERNIK
Wspinaczka w Jurze Krakowsko- Częstochowskiej, żagle na Zatoce Gdańskiej, spacery po Górach Świętokrzyskich (to wszystko w ramach projektu ), przystanek na pad thaia i roti z bananem w Bangkoku, objazdówka po Kambodży (praca, praca i… chwila relaksu na wyspie Koh Rong), występ na Festiwalu Podróżników NatGeo we Wrocławiu i na Festiwalu „Ciekawi Świata” w Białymstoku. Jak ja to wszystko upchęłam w jeden miesiąc??
LISTOPAD
Niemal cały listopad spędziłam w Azji: pilotowałam wycieczkę po północy Tajlandii, przyleciałam na tydzień do Polski nabawić się i wyleczyć z jet laga (bardzo mądrze, wiem…) i znów wyruszyłam w drogę: do Wietnamu.
Aaaaa… i skończyłam 36 lat! Bo to chyba osiągnięcie, nie?
GRUDZIEŃ
W grudniu, niemal prosto z wietnamskiej plaży w , poleciałam na rozpoczęcie sezonu narciarskiego do włoskiego .
Oj dużo się działo, a wyliczenie wszystkich zrealizowanych projektów, zdobytych nagród, podjętych decyzji i odbytych podróży rysuje obraz sukcesu. I rzeczywiście: pod wieloma względami to był bardzo udany rok. Bardzo. Jednak oglądając się wstecz, wyciągam dość trudny, ale bardzo ważny wniosek: że choć intensywnie czerpałam z szans, które podrzucał mi pod nogi los (zawsze byłam w tym dobra i umiejętność tą w sobie pielęgnuję), choć to machina, którą ja sama kiedyś stworzyłam i rozpędziłam przynosiła mi kolejne fajne propozycje i projekty (o czym czasami muszę sobie przypominać), to ja czuję, że za mało było w tym mojej inicjatywy, za mało moich pomysłów, za mało mnie… Dlatego jako najważniejszy cel na 2019 rok (i kolejne!) stawiam sobie, żeby bardziej brać sprawy w swoje ręce, żeby więcej tworzyć, żeby zamiast rozdrabniać się i rozpraszać rzeczami, które są nie do końca moje (chociaż fajne i dostępne), skupić się na tym, co naprawdę kocham. Nawet jeśli leży gdzieś daleko, daleko na horyzoncie. Ale ja już go nie stracę z zasięgu wzroku- taki jest plan.
Czego i Wam gorąco życzę i… do roboty! Nikt nam fajnego życia nie zrobi, musimy je sobie zrobić sami.
Podoba Ci się? Daj lajka, podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu?
Artykuł pochodzi z serwisu .
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS