Na cmentarzu przy ul. Wrocławskiej w kondukcie żałobnym za trumną z Jolantą Fedak szło kilkaset osób. Żegnały ją salwy karabinowe kompanii honorowej. Pogrzeb miał charakter państwowy.
Jolanta Fedak zmarła 31 stycznia 2020 r., zmagała się przez ostatnie lata z chorobą nowotworową. Od roku była posłanką PSL, od 12 lat prezesem PSL w Lubuskiem. Była jednym z najbardziej znanych lubuskich polityków. W rządzie Donalda Tuska jako minister kierowała resortem pracy i spraw społecznych. Była także wicewojewodą i wicemarszałkiem lubuskim.
Fot. Władysław Czulak / Agencja Gazeta
Pogrzeb poprzedziła msza żałobna w w konkatedrze pw. św. Jadwigi Śląskiej celebrowana przez ks. biskupa Tadeusza Lityńskiego, ordynariusza diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. – Jolanta Fedak zakończyła księgę doczesnego życia. Żona, matka, koleżanka, minister. Dzielnie zmagała się z ciężką chorobą. Nasza modlitwa ma dziś wymiar wdzięczności – mówił bp Lityński.
Prezydent Andrzej Duda nadał pośmiertnie Jolancie Fedak Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, jedno z najwyższych polskich odznaczeń państwowych. Order rodzinie wręczył minister Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta RP.
W mszy wzięli udział najważniejsi politycy PSL – prezes stronnictwa Władysław Kosiniak-Kamysz, były premier Waldemar Pawlak i wicemarszałek sejmu Piotr Zgorzelski. Minister żegnali parlamentarzyści, m.in. senator Filip Libicki, europosłanka i była minister pracy Elżbieta Rafalska, posłowie Koalicji Obywatelskiej Waldemar Sługocki i Krystyna Sibińska, Marek Ast i Witold Czarnecki (PiS) oraz władze woj. lubuskiego z marszałek Elżbietą Polak. Do Zielonej Góry przyjechali także poseł i były szef PO Grzegorz Schetyna i Jarosław Duda, europoseł KO.
– Znów skurczył się nasz świat. Na odejście bliskich nie sposób się przygotować. Śmierć nie pyta, nie uprzedza. Nauczyłaś nas swojej obecności. W każdym z nas zostawiłaś kawałek siebie – żegnał zmarłą marszałek Zgorzelski.
Fot. Władysław Czulak / Agencja Gazeta
Władysław Kosiniak-Kamysz: – Uwielbiała mówić, godzinami rozmawiać, pytać. Do ostatniego dnia, kiedy toczyła heroiczną walkę o każdy oddech. Traktowała politykę i Polskę poważnie, nie jak karierę i zabawę. Była politykiem z krwi i kości. Twardą, upartą, mówiącą odważnie, co myśli. Była żelazną damą polskiej polityki. Lojalną wobec naszej ludowej rodziny. Nie była w innej partii, tylko w PSL. Nie męczyła nas swoim problemami, brała je na siebie, nie skarżyła się.
– Żyła polityką i sprawami społecznymi, ale nie znosiła egzaltacji i patosu – wspominał Roman Fedak, mąż, na co dzień dyrektor Urzędu Statystycznego w Zielonej Górze. Jej nieustępliwość – opowiadał – ukształtowało trudne życie. Wcześniej tragicznie zmarli rodzice. Odpowiedzialność za siostrę. – Starała się zadbać o wszystko, bojąc się domu dziecka – opowiadał. – Nasza córka urodziła się dwa dni po ogłoszeniu stanu wojennego. I była nawet bohaterką audycji w “Wolnej Europie”, bo wyrzucono ją z Jolą z wrocławskiego akademika. Pomogli nam wtedy dobrzy ludzie. Dlatego najbardziej cieszyło ją zwykłe życie. Tańczyła, lubiła muzykę, codzienne przyjemności. Dobrze się czuła wśród bliskich, rodziny, kiedy namiętnie rozdawała przetwory i owoce z sadu.
– W ostatnim czasie zmagała się z bólem, takim, którego nie były w stanie uśmierzyć żadne terapie ani lekarstwa. Ale zabraniała o tym mówić wokół -opowiadał Roman Fedak.
CZYTAJ TAKŻE: Zmarła Jolanta Fedak, posłanka PSL, była minister pracy
CZYTAJ TAKŻE: Po śmierci Jolanty Fedak. Politycy wspominają posłankę i byłą minister pracy
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS