A A+ A++

Po pryzmach śniegu wiosną zostanie jedynie brudna woda

Media publiczne za czasów PiS przestały być publiczne. Nawet najwięksi krytycy powyborczej Polski mieliby trudności, aby wykazać, że tak nie było. Jednak ostatnia propozycja red. Jacka Żakowskiego jest szokująca. W czasie dyskusyjnego panelu o przyszłości mediów publicznych i nie tylko powiedział m.in. „Chciałbym do państwa zaapelować, abyśmy pomyśleli o tym, jak podzielić się pieniędzmi, infrastrukturą, mediami, tymi, które mają charakter publiczny, są finansowane ze środków publicznych, z tymi, którzy przegrali wybory w październiku. Czy jesteśmy gotowi pomyśleć o tym, że np. telewizyjna Dwójka będzie PiS-owska? Jeżeli nie, to oni po dojściu do władzy, a to się stanie, zabiorą sobie znowu wszystko”.

Oczywiście należy wypowiedź Żakowskiego rozumieć jako pewną intelektualną propozycję, która miałaby nas wyrwać z jednostronnie negatywnej oceny publicznej telewizji i radia. Trudno jednak przyjąć ją do dyskusji po tym wszystkim co przez 8 lat stało się z mediami publicznymi.

Media publiczne nie są partyjnym łupem. Podział społeczeństwa jest zwykłą demokratyczną rzeczywistością. Telewizja publiczna, radio i inne publiczne media powinny zatem prezentować poglądy i opinie przedstawicieli wszystkich stron sceny politycznej. Zmianami w tych mediach powinni się zająć fachowcy. Zachowywanie bezstronności, zasad etyki i zwykłej przyzwoitości muszą być podstawowymi drogowskazami publicznych mediów.

Skoro jednak władza PiS z TVP oraz PR sączyła codziennie nieprawdy oraz nienawiść do polityków opozycji trudno poważnie myśleć o oddaniu części mediów publicznych tej władzy. Media publiczne powinny jednak pełnić rolę mediów, przekazywać po prostu prawdziwe, rzetelne informacje. Komentarze muszą być wyraźnie oddzielone od informacji. Takich standardów dziennikarskich funkcjonariusze TVP oraz PR nie zachowywali.

Naiwnością zatem jest myślenie, że oddanie jakiejkolwiek części mediów publicznych w ręce PiS-u czy jego akolitów sprawi, iż będą one spełniać kryteria obiektywności i rzetelności. Funkcjonariusze propagandy PiS-wskiej już rozbiegli się do partyjnych mediów. To co robili w mediach publicznych robią w nowych miejscach pracy. I niech tak pozostanie.

*

Natomiast dla wszystkich, którzy tak pryncypialnie bronią funkcjonariuszy PiS przed ewentualnymi rozliczeniami kolejna informacja z cyklu „szczury uciekają z tonącego okrętu”. Artur Soboń, tak hołubiony w Dębicy ważny polityk m.in. były wiceminister finansów znalazł zatrudnienie w zarządzie Narodowego Banku Polskiego. Powołał go prezydent Andrzej Duda. Artur Soboń oczywiście bardzo podziękował prezydentowi za powołanie go do zarządu NBP i zadeklarował, że przez kolejne 5 lat będzie pracy w banku centralnym poświęcał „całość swojej aktywności publicznej”.

Kolejny przedstawiciel zjednoczonej prawicy, tak miłującej Ojczyznę (będzie musiał zrezygnować z mandatu poselskiego), skorzystał ze złotego spadochronu i spadł na cztery łapy. Jak kot…

Andrzej Janiec

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPomnik zniknął z Parku Hutników w Chorzowie
Następny artykułŚw. Mikołaj po raz kolejny odwiedził dzieci w szpitalu [Wideo]