Zespół E.Leclerc Radomki Radom zakończył rundę zasadniczą i cały sezon na 10. miejscu Ligi Siatkówki Kobiet. Przed rozpoczęciem rozgrywek apetyty w Radomiu były jednak o wiele większe. Nie wszystkie transfery jednak wypaliły, zespół borykał się z problemami, a słaby początek sezonu zaważył na tym, że Radomka nie znalazła się w czołowej ósemce. Z pewnością wszyscy w klubie mogą mieć poczucie niespełnienia i rozczarowania tym sezonem.
SPORE AMBICJE i KŁOPOTY Z LAZCANO
Przed sezonem 2019/2020 w Radomiu nie ukrywano, że zespół budowany jest z założeniem znalezienia się w czołowej ósemce Ligi Siatkówki Kobiet, a być może powalczenia o coś więcej. Transfery Julietty Lazcano, Emilii Muchy, Agaty Witkowskiej, Pauliny Szpak, Marharyty Azizowej czy Mii Jerkov miały gwarantować walkę z najlepszymi, a zespół został uzupełniony kilkoma młodymi obiecującymi zawodniczkami. Jak się okazało później, to właśnie młodzież nie zawiodła…
Już przedsezonowy turniej w Łodzi z czołowymi drużynami ekstraklasy pokazał, że radomiankom nie będzie w tym sezonie łatwo, chociaż ich gra mogła napawać optymizmem na przyszłość. Trener Jacek Skrok starał się poukładać wszystkie elementy, jednak po mistrzostwach świata pojawił się problem z Juliettą Lazcano, która odmówiła przyjazdu do Polski i wypełnienia kontraktu. Działacze jednak nie poddali się, zamiast od razu biec z tą sprawą do sądu, spokojnie pertraktowali z Argentynką, w efekcie czego środkowa zjawiła się ostatecznie w Radomiu i wspomogła zespół.
FATALNY POCZĄTEK
Początek sezonu jednak nie był najlepszy w wykonaniu siatkarek z Radomia. Porażki i miejsce na dole tabeli wystawiały na próbę cierpliwość sponsorów i działaczy. Punkt zdobyty w Bielsku i dobry mecz, chociaż przegrany 2:3 z faworyzowanymi Budowlanymi Łodzi nie powstrzymały decyzji o zmianie trenera. Zespół objął Adam Grabowski, po dwóch kolejnych tygodniach rozwiązano kontrakt z Mią Jerkov, która nie była w stanie spełnić oczekiwań radomskiego klubu. Radomka nadal jednak przegrywała, dopiero wygrany mecz pod koniec listopada z zespołem z Wrocławia wlał nieco otuchy w serca radomskich kibiców. Potem przyszły wygrane po tie-breakach z Pałacem Bydgoszcz i warszawską Wisłą i gry wydawało się, że Radomka jest ju ż na właściwym torze.
W drugiej części sezonu Radomka grała w kratkę. Potrafiła pokonać Budowlanych i Legionovię, wygrała pewnie z Pałacem Bydgoszcz, ale przytrafiały jej się przykre wpadki w Pile i Wrocławiu. Ostatecznie jednak radomianki zapewniły sobie spokojny ligowy byt i 10. miejsce po rundzie zasadniczej. W międzyczasie Radomka straciła z powodu kontuzji Paulinę Szpak, którą jednak odważnie i udanie zastąpiła na pozycji rozgrywającej młoda Paulina Zaborowska. Do pomocy ściągnięto byłą siatkarkę Wisły Warszawa, Katarzynę Olczyk. Wobec niedyspozycji Emilii Muchy, która nie była w stanie pomóc zespołowi w kolejnych meczach z bardzo dobrej strony pokazywała się na boisku Oliwia Bałuk, a na liderkę zespołu w niektórych meczach zupełnie niespodziewanie wyrastała Renata Biała, która mimo niepozornych warunków fizycznych potrafiła zaskoczyć blok rywalek.
NAUKA NA BŁĘDACH
O tym, że działacze Radomki nie są zadowoleni ze wszystkich transferów, przekonaliśmy się jeszcze przed końcem sezonu. Kontrakt z Emilią Muchą został rozwiązany, do Argentyny wróciła też Julietta Lazcano, która raczej do Polski już nie wróci. Na pewno sprawdził się młode zawodniczki ekipy z Radomia – Oliwia Bałuk, Klaudia Laskowska czy Paulina Zaborowska pokazały, że warto na nie stawiać i będą w przyszłości liczyć się w ekstraklasie, a być może również walczyć o miejsce w reprezentacji Polski. Prezes Thomas Renard-Chardin nie ukrywa, że w kolejnym sezonie chce jeszcze raz powalczyć o wyższe cele i zamierza wyciągnąć wnioski z tego nieudanego sezonu. Czy mu się to uda?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS