Przeczytaliśmy wywiad Lukasa Podolskiego udzielonego WP Sportowym Faktom i… złapaliśmy się za głowę. Naprawdę, nie wiemy co powiedzieć. Tyle pretensji do świata nie ma żaden inny piłkarz z Ekstraklasy.
Sędzia? Zły, bo żaden z karnych się nie należał. VAR? Zły, bo sędziowie rozmieniają się na drobne. Przepisy? Też złe. Dziennikarze? Źli. Kibice rozmawiający o piłce? Też źli.
Gdybyśmy mieli cytować fragmenty wywiadu, z których wylewa się absurd, musielibyśmy przekleić całą rozmowę. Dlatego po prostu odsyłamy was tutaj.
Podolskiemu chodzi nie tylko o Ekstraklasę, bo już „tydzień temu udzielił w Niemczech wywiadu, gdzie też dobitnie powiedział, co myśli o całym tym VAR”. Karnego na Mannehu jego zdaniem nie było, bo „nie blokował strzału”, a poza tym „nie wie, kiedy jest karny, a kiedy nie”. I zgoda, przepisy o ręce są naprawdę trudne do ogarnięcia. Ale to też nie jest fizyka kwantowa i większość dyktowanych jedenastek jest jednak czytelna.
VAR? Może w Niemczech nie było wielkich kontrowersji sędziowskich, ale gdyby Lukas oglądał Ekstraklasę, wiedziałby, jak bardzo zmieniła się dzięki VAR-owi. Przecież w tej lidze kluby spadały przez to, że piłkarze strzelali gole ręką. I nie mówimy o prehistorii, a o 2017 roku. A teraz? Bardzo rzadko zdarzają się mecze, po których można mieć do arbitrów zarzuty, co widać choćby po naszej Niewydrukowanej Tabeli. W erze VAR-u wciąż są oczywiście kontrowersje, ale znacznie mniejszego kalibru. Przy tym, co było kiedyś – zwykłe bzdety. To oczywiste, że piłka zmieniła się na plus dzięki temu, że „sędziowie siedzą sobie w tych swoich piwnicach”.
Pojawił się oczywiście też temat niemieckiej telewizji, z którą Podolski współpracuje. Piłkarz Górnika mówi: – Albo jeszcze inaczej to przedstawię: miałem i mam propozycje występów w polskich programach, studio Ligi Mistrzów i kilka innych. Podróż do Warszawy, samochodem, zajmie tam i z powrotem wiele godzin. To przecież szybciej dolecę samolotem do Niemiec, bo to godzina w jedną stronę. Studio, samolot w drugą stronę i jestem. Czasowo to naprawdę wyjdzie podobnie. I naprawdę to dla kogoś stanowi jakiś problem?!
Nie jest problemem to, że Podolski jeździ do Niemiec nagrywać programy. A to, że w niczym nie przypomina człowieka, który miał stać się gwiazdą Ekstraklasy. Podolski przyjeżdżał po pełnym sezonie w tureckiej lidze i nagle okazuje się, że mamy koniec września, a on wciąż nie jest gotowy do gry. Gdyby Podolski bronił się na boisku, nikt nawet by nie zapytał o RTL.
Problem w tym, że się nie broni, więc ludzie pytają: dlaczego?
Może ten RTL jednak trochę w tym przeszkadza?
Może układanie terminarza pod piłkarza, który musi jeździć nagrywać programy rozrywkowe, to nie jest jednak normalna praktyka w poważnej lidze?
Może ten powrót był obietnicą czegoś wielkiego dla kibiców Ekstraklasy i to naturalne, że wyrażają rozczarowanie widząc, gdy Podolski bryluje wszędzie, ale nie na boisku?
Podolski w tej rozmowie sprawia wrażenie człowieka, który tęskni za starymi czasami. My też tęsknimy.
Za piłkarzem, którym można się było fascynować.
Poldi, zaciśnij zęby, skup się na piłce, strzel parę bramek, pomóż Górnikowi. Przemawiaj na boisku, a wtedy – gwarantujemy – możesz spędzać całe tygodnie na Zanzibarze i przylatywać na mecz, a nikt niczego nie będzie ci wytykał.
Fot. FotoPyK
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS