Podkarpacie straciło 2 mln przez uchwałę anty-LGBT. Co z projektem uchylenia uchwały?

W debacie uczestniczyli reprezentanci PiS. Wśród nich: wicemarszałek sejmiku Piotr Pilch, przewodniczący sejmiku podkarpackiego Jerzy Borcz oraz przewodniczący komisji Andrzej Ćwierz. W rozmowach uczestniczył także wicemarszałek Stanisław Kruczek (Porozumienie). 

Koalicję Obywatelską reprezentował Krzysztof Feret z KO.

W roli ekspertów (z ramienia KO) w obradach komisji uczestniczyła posłanka Monika Rosa z Nowoczesnej i Kamil Maczuga, współautor Atlasu Nienawiści. Drugą stronę reprezentował prof. Aleksander Bobko, senator z list PiS, filozof i były rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego. – Podczas komisji przedstawił filozoficzną analizę społeczności LGBT – zdradza Feret.

„Nie chcemy, aby 2/3 nastolatków LGBT miało myśli samobójcze”

Tuż przed obradami przedstawiciele KO postanowili wyraźniej zaakcentować fakt rozpoczęcia debaty. Na konferencji prasowej Krzysztof Feret, Kamil Maczuga i Monika Rosa zwracali uwagę na liczby, które miały stanowić argumentację w rozmowie o uchyleniu uchwały anty-LGBT.

– Skrót LGBT oznacza ludzi. Oznacza 2 mln obywateli Rzeczpospolitej Polskiej. Są to ludzie, którzy są lekarzami, nauczycielami, taksówkarzami. Są to ludzie piętnowani i szykanowani tylko i wyłącznie dlatego, że mają inną orientację seksualną czy też tożsamość płciową. Jest to 2 mln ludzi, których polskie prawo dyskryminuje – wyjaśniała reprezentantka Nowoczesnej.

Współautor Atlasu Nienawiści mówił o postulatach społeczności LGBT. – Nie chcemy, aby 2/3 nastolatków LGBT miało myśli samobójcze. Potrzebujemy edukacji, która stworzyłaby społeczeństwo otwarte na ludzi o różnych poglądach. Chcemy także, by rodzice nas akceptowali, bo jedynie 25 proc. z nich akceptuje orientację swojego dziecka – zaznaczył Kamil Maczuga.

Chwilę później uczestnicy konferencji udali się na obrady komisji, by przekonać pozostałych jej członków do tego, że słowa mają moc, a utrzymywanie tego rodzaju uchwał służy jedynie poszerzaniu podziałów i eskalacji napięć społecznych.

Nie ma otwartości na zmianę

Po środowej debacie w Komisji Bezpieczeństwa Publicznego i Zatrudnienia można odnieść wrażenie, że członkowie PiS podeszli do tematu jak zwiedzający zoo do lwa w klatce. Pomimo merytorycznej debaty, nikt nie ma zamiaru zmienić punktu widzenia.

– Odniosłem wrażenie, że każdy został przy swoim. Nie zauważyłem otwartości, żeby zmienić stanowisko – tłumaczył po spotkaniu Krzysztof Feret.

Przewodniczący komisji nie chciał wchodzić na tematy dotyczące sankcji finansowych ze strony UE, ponieważ komisja najzwyczajniej w świecie się tym nie zajmuje. Sprawa utraty środków mogłaby być poruszona na wcześniejszej komisji, gdzie temat zaopiniowano negatywnie bez żadnych rozmów.

Rozmowy nie zakończyły się głosowaniem. Ma się ono odbyć na następnej komisji, która odbędzie się najprawdopodobniej przed sierpniową sesją sejmiku.

Przeciwko uchyleniu uchwały opowiada się szef lokalnych struktur Porozumienia. – Rozmowy przebiegły bardzo merytorycznie. Bardzo precyzyjnie podeszliśmy do tematu. Wszystko zostało omówione w duchu tolerancji – tłumaczy Stanisław Kruczek i dodaje: – Uważam, że niepotrzebna jest decyzja uchylająca tę uchwałę. Należałoby ją jednak doprecyzować. Według mnie szczęście człowieka związane jest z wartościami, które ja wyznaje, a więc wartościami rodziny chrześcijańskiej. 

Próbowaliśmy się skontaktować także z wicemarszałkiem Piotrem Pilchem. Niestety, bezskutecznie. 

Jakie nastroje panują w obozie KO? Pesymistyczne. – Uważam, że gdyby była wola do uchylenia tej uchwały, to już 1 marca by to przegłosowano – twierdzi Feret z KO.

Zgłoś naruszenie/Błąd