A A+ A++

W środę odbyło się posiedzenie sejmowej Komisji Finansów Publicznych, które było poświęcone zaopiniowaniu wniosku prezydenta Andrzeja Dudy o powołanie Adama Glapińskiego na drugą kadencję prezesa Narodowego Banku Polskiego. Komisja podjęła już decyzję i pozytywnie zaopiniowała na ponowne powołanie Glapińskiego na stanowisko prezesa NBP.

Podczas komisji Glapiński zaznaczył, że w początkowym okresie jego kadencji polska gospodarka rozwijała się stabilnie, jednak w ostatnich latach trzeba było się zmierzyć z ogromnymi wyzwaniami: pandemią i wybuchem wojny za naszą granicą.

Glapiński: zacieśnienie polityki pieniężnej nie nastąpiło zbyt późno

“Skutków tych dwóch wielkich szoków nie dało się uniknąć, niemniej poprzez właściwe działania ograniczaliśmy, nadal ograniczamy i będziemy ograniczać ich negatywne oddziaływanie na polską gospodarkę” – powiedział szef NBP.

Przypomniał, że w reakcji na pandemię NBP zdecydowanie poluzował politykę pieniężną, obniżając stopy procentowe i rozpoczynając skup aktywów.

Glapiński zaznaczył, że pandemiczne osłabienie aktywności gospodarczej w Polsce było jedne z najpłytszych w Europie. Dodał, że nasz kraj dawno odrobił pandemiczne straty, podczas gdy w innych krajach – Niemczech, Włoszech, Hiszpanii i Czechach – PKB jeszcze nie powrócił do poziomu sprzed pandemicznego kryzysu.

Czytaj:

Jednocześnie Glapiński zwrócił uwagę, że globalny kryzys pandemiczny ma też swoją drugą odsłonę w postaci silnego wzrostu cen, szczególnie energii i surowców. “Początkowo oceniano na całym świecie, że czynniki te będą jedynie przejściowo podbijać dynamikę cen na świecie, a później w miarę upływu czasu sytuacja będzie się normować. Dziś już wiemy, że zaburzenia pandemiczne są bardziej długotrwałe i bardzo silnie nadal podwyższają inflację” – zauważył prezes banku centralnego.

“Dlatego, gdy tylko PKB Polski odrobił pandemiczne straty, gdy utrwaliło się ożywienie koniunktury, a jednocześnie stwierdziliśmy, że pojawiło się ryzyko bardziej trwałego podwyższenia inflacji, NBP zaczął zdecydowane zacieśnienie polityki pieniężnej” – powiedział.

Przekonywał, że “zacieśnianie nie nastąpiło zbyt późno”, „nie było z żadnego punktu widzenia spóźnione w świetle ówczesnej wiedzy”. Potwierdziły to analizy przeprowadzone przez specjalną misję Międzynarodowego Funduszu Walutowego, potwierdziły to też inne instytucje międzynarodowe – dodał.

Zauważył, że Czechy, które wcześniej zaczęły zacieśnianie polityki pieniężnej, mają dziś wyższą inflację.

“W ostatnich miesiącach systematycznie podwyższamy stopy procentowe. (…) Przypominam, że te podwyżki, które mają obecnie miejsce, nie są skierowane na obecną inflację, tylko skierowane na opanowanie inflacji w średnim okresie, tj. mniej więcej dwa lata. (…) Najczęściej szacujemy, że to jest od pięciu do siedmiu kwartałów, kiedy najsilniej oddziaływuje zmiana polityki pieniężnej” – powiedział Glapiński.

Glapiński: stopy procentowe na poziomie 4,5 proc. są relatywnie niskie

Glapiński zapewnił, że podnosząc ostatnio stopy procentowe, bank centralny chce, aby po ustaniu głównych szoków pandemicznych, po ustabilizowaniu się cen na wysokim poziomie, inflacja nie rozlała się na całą gospodarkę, inne sektory. NBP chce powstrzymać przedłużenie inflacji z innych powodów niż szoki zewnętrzne.

“Na to jest nakierowana nasza polityka pieniężna, polityka zacieśniania” – powiedział. Wyjaśnił, że to jest “lekarstwo powszechnie stosowane na świecie”, które – “jak każde dobre lekarstwo, jest gorzkie”. “Smak ma gorzki, ma różne uboczne negatywne skutki. Jest bolesne w szczególności dla tych, co biorą, co wzięli już kredyt, ale taki jest cel tego lekarstwa” – powiedział.

Ocenił, że stopy procentowe na poziomie 4,5 proc. to w historii ostatnich lat naszej gospodarki, dziesięcioleci nie jest dużo, są one “relatywnie niskie”.

“W czasie kadencji rządu Donalda Tuska maksymalna stopa referencyjna wynosiła 6 proc., a średnio wynosiła 4 proc. Za prezesa Marka Belki – 6,5 proc. W okresie rządów całej Platformy Obywatelskiej i PSL-u to było 6 proc. maksymalnie. W okresie rządu Leszka Millera maksymalna stopa referencyjna wynosiła 14,5 proc., a średnio 7,3 proc.” – wyliczał prezes NBP.

“Ja, przytaczając te dane nie mówię, że to było źle, czy dobrze, czy te stopy były za duże, czy za małe. (…) Jestem ekonomistą i wiem, że to jest demagogia posługiwać się takimi wyrwanymi z kontekstu danymi. To zależy od sytuacji. Czasami są potrzebne wysokie stopy, czasami niskie” – wskazał.

Glapiński dodał, że maksymalna stopa referencyjna za kadencji prezes Hanny Gronkiewicz-Waltz wynosiła 32 proc., “jakby wyrywać z kontekstu”, za Leszka Balcerowicza średnia wynosiła 7,6 proc., a maksymalna 19 proc. “Ale ja nie mówię, czy to źle, czy dobrze, to inna dyskusja” – podkreślił zaznaczając, że trzeba wziąć po uwagę całokształt sytuacji gospodarczej i finansowej itd.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFinlandia i Szwecja wkrótce podejmą decyzję o przystąpieniu do NATO
Następny artykułBrighteon Conversations: Supply chain collapse hits satellite phone industry