W trakcie kopania stawu mieszkaniec gminy Dubienka natknął się na niewybuch. Saperzy sprawdzili teren swoim sprzętem, ale nic więcej nie znaleźli. Tymczasem pod ziemią, jak się okazało, było pełno niewypałów, które namierzył wykrywacz poszukiwacza-amatora.
Jak opowiada mieszkaniec Rogatki pod Dubienką podczas prac przy budowie stawu na jego działce operator koparki ujawnił niewybuch. Na miejsce przyjechali saperzy, którzy sprawdzili teren wokół znaleziska w poszukiwaniu innych pamiątek wojennych. Nic więcej nie znaleźli, więc zabrali niewypał do neutralizacji i odjechali. Tymczasem już następnego dnia prac operator koparki odkrył wystający z piachu kolejny pocisk. Saperzy znów przyjechali, sprawdzili wykrywaczem teren w promieniu kilku metrów, zabrali pocisk i odjechali.
– Starsi sąsiedzi zaczęli opowiadać, że w tym miejscu w czasie wojny były wozy z amunicją – opowiada właściciel działki, który pożyczył od sąsiada wykrywacz i sam zaczął szukać kolejnych niewybuchów.
Znalazł jeszcze cztery, w tym niemiecką bombę. – Dlaczego saperzy nie sprawdzili dokładnie nasypów? – pyta mężczyzna, który co rusz musi wstrzymywać budowę.
– Zdaję sobie sprawę, że ten pan może być rozgoryczony – mówi st. chor. szt. Grzegorz Kloc, dowódca Patrolu Rozminowania nr 351 Warszawskiej Brygady Pancernej w Chełmie.
Jak tłumaczy dowódca saperów, ich sprzęt działa do głębokości 50 cm i możliwe, że wykrywacz, którym dysponuje mieszkaniec Rogatki jest po prostu lepszy. W ziemi pewnie jeszcze dużo leży pamiątek wojennych, a saperzy każdego dnia odbierają średnio 2-3 tego typu zgłoszenia. Dlatego nie mogą spędzić całego dnia w jednym miejscu. (pc)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS