- Szef Instytutu Lecha Wałęsy zrobił zdjęcie napastnikowi, bo chciał zgłosić sprawę na policję
- Napastnik zaczął uciekać, a gdy Domiński go dogonił, został uderzony w twarz
- Śledczy dysponowali nagraniami monitoringu hotelowego i zeznaniami świadków
- Prokuratura umorzyła postępowanie z powodu niewykrycia sprawcy
– Były nagrania monitoringu, byli świadkowie, którzy razem z nim siedzieli w hotelu. A i tak śledczym nie udało się go namierzyć. Ten facet, co obrażał Lecha Wałęsę i mnie uderzył, to taki trochę James Bond – ironizuje Adam Domiński, szef instytutu Lecha Wałęsy, który nie ukrywa swojego rozczarowania wynikiem śledztwa.
Zobacz także: Jarosław Wałęsa – przymykanie oka obecnej władzy na nienawiść przynosi rzeczywiste zagrożenie
Pod koniec stycznia warszawska prokuratura postanowiła umorzyć dochodzenie ws. pobicia Domińskiego i “pomówienia Lecha Wałęsy o bycie tajnym współpracownikiem Służby Be … czytaj dalej
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS