Page 1 of 5
Po trzydziestu ośmiu latach, rok 1983: Co pozostało w pamięci? Herbert Reinoß
Minęło prawie czterdzieści lat. Długi czas! Jakże zmienił się świat! Lecz ja nadal miewam ciężkie sny. Nadchodzą mnie znienacka i zawsze śni mi się to samo: napaść z zaskoczenia. Jest wojna, rosyjskie czołgi wkraczają do położonej wśród pagórków wioski (wioskę mojego dzieciństwa otaczały pagórki) i już najwyższy czas, aby ukryć się w ciemnym, gęstym lesie… Najczęściej ogarnia mnie wtedy paraliż i staję się obserwatorem, niezdolnym do jakiegokolwiek ruchu… I przez cały czas mam świadomość niebezpieczeństwa, grożącego moim bliskim i kochanym. Boję się, że zostaniemy rozdzieleni, a może stanie się coś gorszego. Zapada zmrok i na niebie pojawia się czerwona łuna. Podobnie jak w czasie pożaru w Braniewie w 1945 roku.
Od dnia naszej ucieczki przed Armią Czerwoną wyrosło nowe pokolenie. W owym czasie miałem dziesięć lat; niedługo skończę pięćdziesiąt. Wiele szczegółów zapomniałem, lecz jedno mam ciągle w pamięci: przytłaczający, paniczny lęk przed zadającymi cierpienie i śmierć żołnierzami wroga. W moich snach pojawiają się obrazy z dzieciństwa, a dominuje w nich stary, najwidoczniej niemożliwy do zapomnienia, strach.
Pod koniec roku 1944 opublikowano relacje z Nemmersdorf o okropnych morderstwach – to wszystko utrwaliło się w mojej świadomości i działa jak długotrwała trucizna.
W zimowy poranek styczniowy rozlegają się okrzyki: „Rosjanie mogą nadejść lada chwila, ratuj się kto może!”.
Dotychczas niewiele z moich snów należało do spokojnych i malowniczych lub niemalże anegdotycznych. Ich treść utrwalałem następnego dnia rano, robiąc notatki.
Śniło mi się kiedyś, że byłem w drodze z królem Prus, Fryderykiem II. Uciekaliśmy bryczką, którą ciągnęły dobre, zwrotne konie. Później ukryliśmy się przed rosyjskimi czołgami w małym, bardzo ciemnym zagajniku liściastym. Czołgi przejeżdżały niedaleko pagórków. Znaleźliśmy się na skraju tego zagajnika i wypatrywaliśmy wroga. Ogarnął mnie smutek, że Fryderyk Wielki znalazł się w takim położeniu… Z drugiej strony wszystko wydawało mi się o wiele mniej niebezpieczne, wiedziałem bowiem, że on zawsze wszystko wytrzymywał, a i tym razem na niebie nie było czerwonej łuny. Pomyślałem sobie: jego nie dostaną tak łatwo w swoje ręce, tego starego Fryca, dla niego może wszystko jest po prostu taktycznym manewrem. Ba, może nigdy nie uda im się dopaść tego sprytnego cwaniaka…
Ludziom postronnym może się wydawać śmieszne i oznaczać istne szaleństwo, że po mojej stronie nie znalazł się ktoś mniej znaczący, tylko właśnie Fryderyk II. Jednak trzeźwo myślący, znający dokładnie dzieje króla, odnajdą w tej historii sens. Gdy w 1980 roku moja żona jechała ze mną do Prus, kilka kilometrów na wschód od Frankfurtu natknęliśmy się na miejscowość Kunowice – dawne Kunersdorf, gdzie Fryderyk w 1759 roku poniósł największą klęskę w walce z Rosją i Austrią w czasie wojny siedmioletniej. W tej miejscowości zacząłem zastanawiać się, jak krwawa była walka o kawałek ziemi albo prowincję. Jakby chodziło o zmianę całego świata. Dwieście lat później owa bitwa przedstawia jedynie fakt historyczny, niepotrzebne zdarzenie, iż trudno nawet zrozumieć, dlaczego musiało tutaj zginąć tak wielu ludzi…
Zaczynałem pewne rzeczy rozumieć, a mianowicie, że nadaremnie tak zwani wieczni władcy robią plany i prowadzą rokowania. Życie toczy się nieprzerwanie dalej swoim biegiem i nie jest możliwe opracowanie prognozy wydarzeń. Nadchodzą burze i orkany, a po nich wszystko wygląda inaczej… Gdy ktoś spojrzy po dwustu latach wstecz i zapozna się z cierpieniami Niemców w 1945, jak oceni te zdarzenia? Jak będzie w tym czasie wyglądała konstelacja: Niemcy, Polska, Rosja, dwa niemieckie państwa i odebrane nam wschodnie tereny?
Sprawy o doniosłym znaczeniu, tak zwana wielka polityka, dotykają najczęściej zwykłych ludzi. Mój ojciec odziedziczył kiedyś małe gospodarstwo na Mazurach. Powiększył prawie czterokrotnie jego powierzchnię. Musiał żyć bardzo oszczędnie, rzadko bowiem udaje się zrealizować marzenia bez odejmowania sobie wszystkiego od ust. A potem nadeszła fatalna w skutki, bezsensowna wojna. Niemcy przegrali, Prusacy musieli uciekać albo wypędzono ich jak ostatnią hołotę. Z odziedziczonego i powiększonego majątku pozostały tylko rzeczy, które mieli na sobie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS