Norwescy archeolodzy planują wydobycie na powierzchnię okrętu wikingów pogrzebanego w ziemi przed ponad 1000 lat. To pierwszy tego typu projekt naukowy od ponad 100 lat. Ratunkowe prace wykopaliskowe mogą ruszyć już w przyszłym miesiącu.
Rząd przeznaczył na nie ponad 15 milionów koron (1,5 miliona USD). Będzie to pierwszy przypadek wydobycia służącego jako grobowiec okrętu wikingów zgodnie ze współczesną wiedzą i standardami naukowymi.
W 2018 roku dokonano sensacyjnego odkrycia. Georadar ujawnił istnienie jednostki zagrzebanej zaledwie 50 centymetrów pod powierzchnią gruntu. Początkowo znajdowała się on w kurhanie, który z czasem został zniszczony przez prace rolnicze. Odkrycia dokonano w Gjellestad niedaleko Halden, blisko znanego monumentalnego kurhanu Jellhaug. Okazało się, że w okolicy istnieje co najmniej 8 nieznanych dotychczas kurhanów zniszczonych przez wieki orki.
Już badania georadarem pokazały, że mamy do czynienia z dobrze zachowaną jednostką długości 20 metrów. Niedawno okazało się, że wykonany prawdopodobnie z dębu okręt został zaatakowan przez grzyby. Archeolodzy chcą go ocalić, a jedynym sposobem jest wydobycie i konserwacja. Do projektu udało się przekonać rząd, który przeznaczył odpowiednie środki. Prace będą mogły rozpocząć się po uzyskaniu wszystkich zezwoleń, co powinno nastąpić w czerwcu. Co prawda wykopaliska zwiadowcze w 2019 roku wykazały, że stępka jednostki bardzo dobrze się zachowała, ale istnieją obawy co do stanu reszty zabytku. Sytuację pogarsza fakt, że w pobliżu znajduje się rów odwadniający, co może przyspieszać rozkład drewna.
Z analiz dendrochronologicznych wynika, że okręt został pogrzebany pomiędzy VIII a IX wiekiem naszej ery. Archeolodzy sądzą, że jest on miejscem spoczynku potężnego władczy lub jego żony. Już sama możliwość zbadania takiego obiektu to niezwykła gratka archeologiczna, nie mówiąc już o możliwości jego wydobycia. Dotychczas w Norwegii wydobyto na powierzchnię zaledwie trzy takie jednostki. Prace przeprowadzono w roku 1868, 1880 i 1904. Po raz pierwszy od ponad 100 lat jest okazja podobnych wykopalisk i po raz pierwszy można to zrobić zgodnie z najnowszymi osiągnięciami nauki i techniki.
Wstępne prace wskazują, że w przeszłości jednostka mogła być wyposażona w maszty i wiosła oraz, że znajdują się na niej różne przedmioty funeralne. Georadar ujawnił też, że w pobliżu istniały co najmniej trzy długie domy, a najdłuższy z nich liczył sobie 45 metrów. Obecnie nie wiadomo, czy są one w tym samym wieku co okręt.
Pochówki na okrętach nie istnieją w izolacji. Są częścią cmentarza, który ma świadczyć o potędze i wpływach władcy, mówi archeolog Lars Gustavsen.
Na podstawie dotychczas zdobytych danych stworzono niezwykle interesującą wizualizację okolicy. Dowiadujemy się z niej, że najstarsze ślady ludzkiej aktywności w Gjellestad pochodzą z epoki brązu, jednak dotychczas nie znaleziono tam żadnych domów ani pochówków. Pierwsze ślady istnienia długiego domu pochodzą z początków epoki żelaza. Około 1 roku naszej ery powstał tam nowy długi dom i prawdopodobnie w tym samym czasie powstały pierwsze najmniejsze kurhany. W okresie migracji (400–550) wybudowano co najmniej dwa długie domy i kolejne kurhany. Niewykluczone, że pod koniec tego okresu w Gjellestad powstały dwa masywne kurhany. Z kolei w latach 550–800 widoczne jest znaczne zmniejszenie aktywności ludzkiej na badanym obszarze. Prawdopodobnie ludzie przeprowadzili się kilkaset metrów na północ. W epoce wikingów (800–1030) powstaje wielki kurhan, a na okręcie zostaje pochowany ktoś ważny.
Od czasu odkrycia w Gjellestad w Norwegii znaleziono jeszcze jeden pogrzebany okręt wikingów. Ma on długość 17 metrów i znajduje się na wyspie Edoeya na zachód od Trondheim. Obecnie nie planuje się jego wydobycia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS