To miał być pokrzepiający artykuł o tym, jak potrącone rok temu w Wilkowicach rowerzystki, które cudem uniknęły śmierci, przechodzą trudy rehabilitacji, by ich życie choć w części wyglądało tak jak dawniej. Jednak los napisał inny, przykry zarówno dla mieszkanki Wilkowic, jak i jej ówczesnego męża scenariusz. Nie sposób tych przykrych wieści nie przekazać, bowiem dotyczą osób publicznych i takich, które po głośnym wypadku stały się publiczne. Dramatyczne przeżycia powiększył rozwód i oświadczenie poszkodowanej rowerzystki, w którym twierdzi, że czołowy polski kolarz górski odpowiada za rozpad małżeństwa i wykorzystał pieniądze ze zbiórki przeznaczonej na leczenie na inne cele. Ten musi odpierać zarzuty dotyczące finansów i zmagać się z publicznymi pytaniami o to, jak mógł zostawić rodzinę w tak trudnej sytuacji.
Cała Polska im kibicowała
Przypomnijmy, że do wypadku, który poruszył całą Polskę, doszło 1 czerwca 2020 roku około 16.30 na ulicy Żywieckiej w Wilkowicach, nieopodal skrzyżowania z ulicą Malinową. 58-letnia mieszkanka Żywiecczyzny jechała oplem astrą w kierunku Żywca. Zjechała na przeciwległy pas ruchu, gdzie staranowała dwie rowerzystki. Dopiero niedawno usłyszała zarzuty spowodowania wypadku.
Feralny dzień miał być początkiem nowego projektu kolarskiego reprezentantki kraju Rity Malinkiewicz. Zaprosiła miłośników kolarstwa na wspólny trening. Gościła w domu Katarzyny Konwy w Wilkowicach, skąd razem wyjechały na zbiórkę kolarek. Młode kobiety żartowały, że robią sobie wspaniały Dzień Dziecka. W jednej chwili miłe popołudnie zamieniło się jednak w koszmar dla rowerzystek, ich bliskich i przyjaciół. Kierująca samochodem wjechała w nie, gdy przejechały około kilometr.
Cudowne kobiety
Jak mówili po wypadku przyjaciele Katarzyny Konwy, tragedia dotknęła cudowną żonę i matkę. „Kasia jest wzorem do naśladowania. Zawsze uśmiechnięta, nigdy na nic nie narzeka. Jeśli czegoś się nie da, to ona… to zrobi. Nie tylko cudownie zajmuje się dziećmi i prowadzi dom, ale od początku była nieocenionym wsparciem dla swojego męża, profesjonalnego sportowca, biorąc na swoje barki bardzo dużo obowiązków, dbając o niego i jego specjalistyczną dietę, by mógł trenować i prowadzić biznes. Zaczęła jeździć na szosie, by coś dla siebie zrobić, odprężyć się, odetchnąć, spędzić czas z innymi dziewczynami” – przytaczaliśmy wtedy tę i kolejną ich wypowiedź – „Rita jest przyjaciółką rodziny. Ona i Kasia przypadły sobie do gustu. Rita to fajna, pozytywna i uśmiechnięta dziewczyna. Często się spotykały, a Rita czasem zostawała na noc u Kasi i Marka, pomagała zajmować się ich dziećmi. Tworzą zgraną i wesołą paczkę”.
Na twarze wrócił uśmiech
– Po wypadku życia Kasi i Rity nigdy nie będą już takie same – napisała organizatorka zbiórki na leczenie obu kobiet. Jak informowała, w pierwszej kolejności Katarzyna Konwa przeszła wiele operacji, w tym zabieg zespolenia połamanego kręgosłupa i połamanej twarzoczaszki oraz częściową rekonstrukcję nosa i języka. Po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej powoli jej organizm podejmował funkcje życiowe. Rita Malinkiewicz długo pozostawała w śpiączce farmakologicznej. Przeszła skomplikowaną operację głowy oraz kręgosłupa.
Pod koniec ubiegłego roku prowadząca zbiórkę poinformowała o tym, że Katarzyna Konwa ma nadal ma niesprawną lewą rękę, jednak lekarze są dobrej myśli i jeśli przeszczep nerwów powiedzie się, ręka powinna wrócić do sprawności. „Niestety, jej ogólna rehabilitacja jest mocno ograniczona, ponieważ obecnie Kasia zmuszona jest walczyć z przeciwnościami losu w jej życiu osobistym. Na szczęście jest bardzo dzielna i każdego dnia pokazuje siłę swojego charakteru. Z kolei Rita przeszła zabieg rekonstrukcji czaszki, który był niezbędny do tego, aby unormować ciśnienie śródczaszkowe i dać mózgowi nową przestrzeń do regeneracji. Rokowania po zabiegu są ostrożne, ale po pierwszych kilkunastu dniach widać, że wszystko idzie w dobrą stronę. Lewa część ciała (twarz, ręka i noga) zaczyna powolutku „budzić się do życia” i Rita w końcu uśmiecha się jak dawniej, całą buzią” – powiadomiła darczyńców.
Rehabilitacja… i rozwód
O wspomnianych problemach osobistych, po tym, gdyż już rozgorzały plotki, Katarzyna Konwa poinformowała na swoim blogu, na którym opisuje walkę o powrót do zdrowia. Jej oświadczenie, wydane po tym byłego męża, zelektryzowało i zszokowało cały rowerowy świat oraz darczyńców, których było ponad jedenaście tysięcy, a którzy wpłacili niemalże okrągły milion złotych. „Czas odpowiedzieć na niektóre Wasze pytania dotyczące mojego życia prywatnego i wyjaśnić niejasności wokół pieniędzy zebranych na Pomagam.pl. Po pierwsze bardzo wszystkim dziękuję za wsparcie i pomoc przez ostatnie miesiące. Jesteście wspaniali! Dziękuję Wam za tak hojne gesty i liczne wpłaty na zbiórkę dla mnie i Rity. Dziękuję też Kamili za organizację zbiórki, wszystko prowadzone jest tak jak powinno – rzetelnie i profesjonalnie. Na moje konto bankowe otrzymałam równo połowę zebranych środków. Drugą połowę otrzymała Rita. Co do plotek… Tak, teraz już mogę oficjalnie to potwierdzić, Marek rozwodzi się ze mną. Wczoraj zapadł wyrok stwierdzający wyłączną winę Marka w rozpadzie małżeństwa. O przyczynach i szczegółach rozwodu nie będę rozmawiać, proszę uszanujcie moją prywatność” – napisała 9 lutego. I dodała: „Ze względu na rozwód i planowany podział majątku nie mam też obecnie do dyspozycji wszystkich pieniędzy od Was. Nie była to jednak kradzież lub przywłaszczenie. Po prostu część z zebranych pieniędzy została wykorzystana przez mojego <<już prawie byłego>> męża na inne cele, niż sfinansowanie mojego powrotu do zdrowia i zapewnienie najważniejszych potrzeb dla rodziny. Nie martwcie się jednak o finanse, mam nadzieję, że przy podziale majątku i rozliczeniu wydatków z mojego konta wszystko się wyjaśni. Mój dzielny zespół prawników już się tym zajmuje. Wierzę, że mimo kolejnych przeciwności w moim życiu wszystko dobrze się ułoży. Trzymajcie kciuki!”.
Koniec tematu?
Marek Konwa, który przez wiele lat był najlepszym polskim kolarzem górskim, o karierze którego pisaliśmy też na naszych łamach, nie mógł pozostawić tej sprawy bez odpowiedzi. Tym bardziej, że został wręcz zalany oskarżeniami i wpisami w internecie, w których te łagodniejsze wytykały mu porzucenie żony w tak koszmarnej dla niej sytuacji. Wydał oświadczenie i dał do zrozumienia, że to jego pierwszy i ostatni komentarz. „W związku z pojawiającymi się od jakiegoś czasu informacjami, o rzekomym przywłaszczeniu przeze mnie pieniędzy ze zbiórki na portalu Pomagam.pl: „Kasia i Rita wyścig o życie”, oświadczam, takie zarzuty są nieprawdziwe i godzące w moje dobre imię. Środki jakie znalazły się na rachunku „zbiórki” automatycznie były dzielone na pół i trafiły na osobiste konta dziewczyn. Stąd informacje, że jakiekolwiek kwoty mogły dotąd nie trafić do dziewczyn, są nieprawdziwe! Zachowania i wpisy jakie ostatnio się pojawiły uważam za niedopuszczalne, dlatego wzywam do zaprzestania komentowania sprawy, zwłaszcza w kontekście Mojego życia osobistego, które nie ma żadnego związku z tematem rozliczenia zbiórki” – stwierdził w swoim oświadczeniu. I dodał: „Tylko ja i najbliższe otoczenie tak naprawdę wiemy, co spotkało Naszą rodzinę przez ten czas i wiem z jakimi przeciwnościami losu musieliśmy wówczas się wszyscy mierzyć. Za karygodne uważam też zachowanie osób, które tragedię jaka nas wszystkich spotkała, starają wykorzystać do własnych celów. Zachowania takie są mocno niestosowne. Nigdy nie udzieliłem wywiadu i nie „lansowałem” się na tragedii jaka spotkała dziewczyny jak również całą naszą rodzinę. I dlatego również teraz nie mam zamiaru więcej wypowiadać się na ten temat. Swoje osiągnięcia sportowe zawdzięczam ciężkiej pracy i licznym poświęceniom. Nigdy nikomu nic nie ukradłem i czuję się mocno urażony, że muszę się tłumaczyć z jakiś niedorzecznych insynuacji. Jeśli nadal publikowane będą nieprawdziwe informacje na mój temat, godzące w moje dobra osobiste, zmuszony będę podjąć kroki prawne, w celu obrony mojego dobrego imienia. Temat dla mnie jest ZAMKNIĘTY” – spuentował kolarz.
Dlaczego kolarz, który jest teraz pod obstrzałem krytyki postanowił milczeć po wydaniu oświadczenia? Jak dowiedzieliśmy się od osób z nim związanych, sam ciężko przeżył wypadek i do dzisiaj nie może się do końca uporać z tak trudną sytuacją. I jego również ta sprawa odmieniła.
Milczy dlatego, że przede wszystkim zależy mu na dobru dzieci i z szacunku do byłej żony. Nie chce swoimi wypowiedziami na tak trudny osobisty temat pogłębiać traumy. Wie, że nie można było doprowadzić do rozwodu w gorszym momencie życia rodziny, ale ma świadomość, iż każdy inny czas też nie byłby dobry. Uznał, że szybki rozwód i pójście na ustępstwa w sądzie to lepsze wyjście, niż przedłużanie konfliktowych sytuacji. Rozwód z orzeczeniem o jego winie nie ma nic wspólnego ze zbiórką i insynuacjami w mediach społecznościowych. Przyczyna rozpadu jest sprawą prywatną i nie będzie się do tego odnosił ze względu na dobro dzieci.
Bolą go oskarżenia o porzucenie rodziny w trudnej sytuacji, bowiem ma poczucie, że zrobił wszystko, co w jego mocy, by pomóc w rehabilitacji żony w sytuacji, gdy zmagał się z ogromnym ciężarem psychicznym w pierwszych miesiącach po wypadku. Boli go ponadto to, że pomija się fakt, iż nigdy – także po rozwodzie – nie przestał uczestniczyć w życiu i wychowaniu swoich dzieci, a stara się to robić jak najlepiej i w jak najlepszym porozumieniu z matką. Śledząc jego media społecznościowe często to widać. Jest wybitnym sportowcem i nie chce, by osoby postronne oceniały jego prywatne życie. Bo – jak wskazuje jego otoczenie – w życiu sytuacje nie są tylko czarne lub białe. Uważa, że takie przepychanki są po prostu pokazaniem braku klasy. Dlatego nie odpowiada na żadne komentarze związane z tą sprawą.
Trzymajcie kciuki
Głos w tej sprawie, na stronie zbiórki, postanowiła zabrać jej organizatorka Kamila Anczykowska. – „Zakładając zbiórkę, robiłam to na prośbę i za zgodą rodzin dziewczyn, czyli ówczesnego męża Kasi oraz rodziców i rodzeństwa Kasi i Rity. Zostało podpisane porozumienie trójstronne określające zasady prowadzenia zbiórki i wypłacania zebranych pieniędzy, zgodnie z którym nie czerpałam i nie będę czerpać żadnych korzyści z tytułu prowadzenia zbiórki. Prowadzę niniejszą zbiórkę zupełnie bezinteresownie i moje zaangażowanie wynika jedynie z chęci pomocy dziewczynom. Ze względów technicznych ówczesny mąż Kasi i mama Rity zostali zobowiązani do założenia wspólnego konta w wybranym banku, na które ja wypłacam wszystkie pieniądze zebrane na zbiórce, a upoważnione osoby dokonywały dalszych przelewów na prywatne konta dziewczyn. Moja rola sprowadza się do prowadzenia zbiórki i umieszczania na niej rzetelnych informacji o stanie zdrowia dziewczyn, które za każdym razem były i są weryfikowane przez osoby zainteresowane oraz dokonywania zleceń wypłat z konta Pomagam.pl na wyżej wymienione konto. Mam nadzieję, że rozwiałam wszelkie Wasze wątpliwości” – napisała na początek. Oświadczyła ponadto: „Chciałybyśmy z Kasią wyjaśnić najważniejsze kwestie. Po pierwsze, faktycznie życie prywatne Kasi wywróciło się do góry nogami, ale póki sprawa nie zakończy się oficjalnie, Kasia postanowiła nie wypowiadać się na ten temat i prosimy Was o uszanowanie jej decyzji. W sprawie wydatkowania pieniędzy ze zbiórki niezgodnie z ich przeznaczeniem chciałybyśmy z Kasią zapewnić, że mimo obecnie pojawiających się niejasności każda złotówka, która została przez Was wpłacona na zbiórkę dla Kasi (połowa całej zebranej kwoty), ostatecznie trafi do niej i zostanie wydana zgodnie z jej pierwotnym przeznaczeniem, czyli na potrzeby Kasi. Wspólnie z Kasią (i Ritą też!) bardzo dziękujemy Wam za dotychczasowe wsparcie, nadal prosimy o ciepłe myśli i trzymanie kciuków, ponieważ każdy dzień to nowe wyzwania, każdego dnia dziewczyny są bliżej odzyskania choć części dawnej sprawności”.
Zbiórka
W dalszym ciągu można wspomóc zbiórkę na rzecz powrotu do zdrowia poszkodowanych rowerzystek. Jest dostępna na platformie Pomagam – TUTAJ.
Ostre oświadczenia
Już po przygotowaniu powyższego artykułu obie strony wydały kolejne, dalej idące oświadczenia.
Katarzyna Konwa:
„Ponieważ ciągle pojawiają się pytania o sytuację związaną z moim byłym mężem oraz pieniędzmi ze zbiórki pragnę wyjaśnić Wam wszystko jeszcze raz, podając więcej szczegółów.
Kiedy walczyłam w Limanowej o powrót do zdrowia mój ówczesny mąż prowadził całe finanse domowe oraz finanse związane z moim leczeniem. Między innymi zarządzał pieniędzmi ze zbiórki na pomagam oraz z odszkodowania wypłaconego przez ubezpieczyciela sprawczyni wypadku. Pieniądze były wydawane zgodnie z prawem, Marek miał dostęp do mojego rachunku bankowego oraz miał konieczne w takich sytuacjach upoważnienie do działania w moim imieniu.
Podczas mojego pobytu w Limanowej Marek nie konsultował ze mną na co wydaje pieniądze, nie informował mnie też skąd dokładnie pochodzą. W tamtym okresie nie wzbudziło to moich podejrzeń, uwierzcie miałam ważniejsze rzeczy na głowie niż myśleć o zakupach i wydawanych pieniądzach. Liczyły się dla mnie walka o powrót do zdrowia, ponowna nauka chodzenia, poprawianie sprawności całego organizmu, pierwsze normalne posiłki, a do tego jeszcze oszpecona twarz, brak części zębów i języka oraz problemy z wyraźnym mówieniem. To były sprawy najważniejsze.
Wtedy jeszcze w pełni ufałam Markowi, ponieważ nic nie zapowiadało tego co się później stało ☹️😩 Po moim powrocie do domu w październiku, z dnia na dzień, bez żadnego ostrzeżenia, mój „kochający” mąż zmienił zdanie i już nie chciał być dalej taki „kochający”… Oświadczył, że kocha inną kobietę i chce być z nią☹️ Ta kobieta przed wypadkiem była moją koleżanką i bardzo zaangażowała się w „pomoc” mojemu już byłemu mężowi. Wszystko co spotkało mnie ze strony Marka jest dla mnie ogromnym ciosem, ponieważ walczyłam o życie i zdrowie, żeby wrócić do rodziny, do dzieci i do męża, którego wtedy bardzo kochałam. 🙁🙁
Również w październiku pierwszy raz od wypadku sprawdziłam konto bankowe i okazało się, że z pieniędzy pochodzących ze zbiórki oraz odszkodowania, stanowiących mój majątek osobisty, Marek kupił miedzy innymi samochód oraz laptopa, z których od początku korzystał tylko on, a także zakupił towar do spółki Akademia Marka Konwy za kwotę około 40.000 złotych😭 Ciągle nie odzyskałam tych pieniędzy 😡
Jak mówią prawnicy większość wydatków jakie zrobił Marek to nakłady i wydatki z mojego majątku osobistego na majątek wspólny, dlatego ich rozliczenie w przypadku braku dobrej woli drugiej strony, nastąpi dopiero przy rozliczeniu i podziale majątku wspólnego. Niestety z byłym mężem nie doszliśmy do porozumienia, co do sposobu podziału majątku, więc przede mną kolejna sprawa w sądzie😡🙁
Raz jeszcze dziękuje za Wasze wsparcie i dobre słowa❤️😚
Walczę dalej! Nie poddaje się!
I pamiętajcie o możliwości wpłaty 1% dla Rity”
Marek Konwa:
„W odpowiedzi na oświadczenie Pani Katarzyny Konwy i ciągle udzielane przez Pania Katarzynę wywiady oświadczam:
W przedmiocie przyczyn rozpadu małżeństwa nie będę publicznie wypowiadał się na ten temat i proszę o uszanowanie prywatności mojej oraz moich dzieci. Apel kierowany jest również do Pani Katarzyny Konwy. W przedmiocie “zarzutów” dotyczących wydatkowania środków pochodzących ze zbiórki na platformie pomagam.pl ZAPRZECZAM, że Pani Katarzyna Konwa nie miała wiedzy na temat celów wydatków. Wszystko było z nią konsultowane. I na wszystko się godziła. Nic nie zrobiłem bez jej wiedzy. Zarówno cała rehabilitacja jak i powrót do zdrowia w domu był z moim udziałem. Sam szukałem specjalistów aby pomóc pani Katarzynie w jak najszybszym powrocie do zdrowia i do dzieci. Podjąłem decyzję o konieczności wystąpienia z powództwem o ochronę dóbr osobistych, ponieważ kolejny raz pojawiają się ataki w moje dobre imię. Na swoje nazwisko pracuję ponad 15 lat i nie pozwolę sobie na przepychanki medialne. Z uwagi na dobro dzieci, które nadal są również pod moją opieką proszę o zaprzestanie hejtowania.Od tej chwili każdy kto dopuści się ataku pod moim adresem zostanie pociągnięty do odpowiedzialności prawnej. Proszę o wyciszenie emocji i naprawdę #stophejt”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS