Stawki reasekuracji w lotnictwie skoczyły w dniu ich odnawiania 1 stycznia do 250 proc. – podał broker Wills Re – bo rynek nadal nie wrócił do równowagi po dwóch katastrofach B737 MAX dwa lata temu.
Samoloty Boeinga wznowiły pod koniec roku w Stanach loty komercyjne po 20 miesiącach uziemienia, ale towarzystwa ubezpieczeniowe i reasekuracji mają nadal do czynienia z roszczeniami za katastrofy, które mogą przekraczać 2 bln dolarów, co jest dużą sumą dla względnie małego sektora ubezpieczeń – powiedział Reuterowi James Vickers, szef Willis Re International.
Czytaj także: B737 MAX już lata z pasażerami, ale nikt im o tym nie mówi
Towarzystwa ubezpieczające sektor lotniczy odczuły ponadto mniejszy napływ składek z powodu lockdownów ogłaszanych na świecie i zakazów podróży, a umowy ubezpieczeniowe są często negocjowane na podstawie czasu, jaki samoloty spędzają w powietrzu. Towarzystwa reasekuracyjne z kolei, które ponoszą wraz z ubezpieczycielami ciężar dużego ryzyka w zamian za część wpłaconych składek, mają też do czynienia ze wzrostem roszczeń innych sektorów, po latach ich spadku.
Składki z reasekuracji majątku i od wypadków wzrosły o 25-30 proc. w najbardziej ryzykownych obszarach działalności biznesowej – stwierdza raport brokera. Zdaniem analityków z Jefferies, tworzy się twardy rynek reasekuracji, z rosnącymi stawkami, bo można zarobić na amerykańskich nieruchomościach, na globalnych wypadkach, na kredytach handlowych i ryzyku politycznym, także na lotnictwie. Ale składki nie rosną tak bardzo, jak chciałyby towarzystwa reasekuracyjne, mimo pandemii.
Firmy ubezpieczeniowe skorzystały z wyższych stawek w tym roku i z mniejszych roszczeń w motoryzacji, co dało im silniejszą pozycję w negocjowaniu umów – uważa Vickers. – Firmy reasekuracyjne były dość pewne … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS