Na lidzbarskiej plaży miejskiej obowiązuje prosta zasada – „w razie zagrożenia po godzinie 18-tej ratuj się sam”. Plaża miejska stanowi jedną, a nawet jedyną atrakcję w gorące wakacyjne dni. Stąd jeśli temperatura powietrza zbliża się do 30 stopni, tysiące lidzbarczan szuka ochłody i przyjemnej kąpieli w wielochowskim jeziorze. Gmina lidzbarska, a w szczególności niezastąpiony i niepowtarzalny Burmistrz Wiśniowski dba o bezpieczeństwo osób przebywających nad wodą. Stąd od godziny 10 rano do 18 wieczorem kąpiących pilnuje zawodowy ratownik wodny. Można także wypożyczyć prosty sprzęt pływający, kajaki oraz rowerki wodne. W godzinach pracy ratownika, podawana jest woda na zjeżdżalnie, szczególnie ulubiona zabawa najmłodszych dzieci.
Co jednak dzieje się nad jeziorem po godzinie 18?
Ratownik opuszcza kąpiących się w wodzie, wypożyczalnia sprzętu zostaje zamknięta (ta zdaje się być nieczynna sporo wcześniej), wyłączana jest woda w zjeżdżalniach. Wydawać by się mogło, że 18-ta po południu, kiedy kończą pracę ratownicy i wyłączana jest infrastruktura, nie jest przypadkowa. Z pewnością Burmistrz podczas biegów obserwacyjno-kontrolnych prócz sprawdzania szaletów miejskich, odwiedza wielochowską plażę. Tam będąc wiosną stwierdził, że o 18-tej już nikogo nie ma, a więc ratownik (w sam raz) nie jest potrzebny. Stąd takie decyzje lokalnego samorządu. Bazują na nieaktualnych danych, które natychmiast trzeba zmienić. Żaden o zdrowych zmysłach włodarz miasta nie wyznaczyłby przecież tak absurdalnych godzin pracy ratownika, lekceważąc bezpieczeństwo kilkuset mieszkańców miasta. Przykro było patrzeć jak dzieci próbują zjeżdżać na wodnych zjeżdżalniach pozbawionych wody, a także skutym łańcuchami sprzęcie wodnym (do wypożyczania). Wszystkie zdjęcia wykonano ok. godziny 19-tej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS