A A+ A++

Na czele Ministerstwa Klimatu i Środowiska stanęła Paulina Hennig-Kloska. Kim jest posłanka, która w tej kadencji stała się znana dzięki ustawie wiatrakowej?

Jak informowaliśmy, 13 grudnia br. został zaprzysiężony rząd Donalda Tuska. Wśród nowych ministrów znalazła się m.in. Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska. Kim jest posłanka Polski 2050?

To absolwentka politologii, w pewien sposób związana z Płockiem. Ukończyła bowiem studia licencjackie w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku (w 1999 r.), a w 2001 r. uzyskała magisterium na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W 2005 r. ukończyła także studia podyplomowe w zakresie analizy finansowej i controllingu na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. W jej życiorysie możemy wyczytać, że przez kilkanaście lat zajmowała kierownicze stanowiska w branży bankowej, pracując m.in. jako dyrektor oddziału banku i dyrektor centrum biznesowego.

Posłanką RP jest od 2019 r. (VIII, IX i X kadencji). W trakcie prac w Sejmie zainicjowała powstanie parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Pojezierzy Wielkopolskich. Ponadto w Sejmie IX kadencji należała do Komisji Zdrowia, Komisji Finansów Publicznych oraz Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych. Do Sejmu obecnej kadencji weszła z list partii Polska 2050, której jest wiceprzewodniczącą.

Kto w nowym rządzie? Znane są już wszystkie nazwiska ministrów

Jeszcze przed objęciem resortu klimatu i środowiska, Paulina Hennig-Kloska pojawiła się w mediach przy okazji sporu o nowelizację ustawy wiatrakowej, którą połączono z projektem, dotyczącym zamrożenia cen energii elektrycznej na 2024 r. Propozycja Koalicji Obywatelskiej oraz Polski 2050 zakładała m.in. liberalizację przepisów dla wiatraków, znacznie łagodniejszą, niż nowelizacja ustawy wiatrakowej z marca 2023 r.

Najwięcej kontrowersji wzbudziła propozycja zezwolenia na budowę wiatraków w odległości co najmniej 300 metrów od zabudowań (jeśli spełnią normy hałasu) oraz w okolicach rezerwatów przyrody i parków narodowych. Obecnie przepisy mówią o minimalnej odległości ok. 700 metrów od zabudowań.

Ostatecznie rząd wycofał się z projektu w tym brzmieniu i zapowiedział poprawki. To właśnie zaangażowana w prace nad nowelizacją Paulina Hennig-Kloska przyznała, że sama dopisała, aby mniejsze turbiny mogły znajdować się już w odległości 300 metrów od zabudowań.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWięcej pieniędzy dla lubuskich przewozów kolejowych, to aż 136 mln zł w rok. Zażegnamy kryzys?
Następny artykułKtóra Lewica popiera Łukasza Gibałę? Jest oświadczenie