- 51,04 proc. dla Aleksandra Miszalskiego i 48,96 proc. dla Łukasza Gibały — takim ostatecznie wynikiem zakończyła się wyborcza walka o fotel prezydenta Krakowa. O zwycięstwie kandydata KO przesądziło niespełna 5,5 tys. głosów krakowian
- Dwa tygodnie temu startujący z listy KO politycy zdobyli także większość w krakowskiej Radzie Miasta, co oznacza, że przez najbliższe pięć lat partia Donalda Tuska będzie miała w Krakowie pełnię władzy
- Przeciwnicy KO obawiają się “zabetonowania samorządu” i już wieszczą, że Kraków straci swoją autonomię, bo decyzje będą zapadały w gabinecie premiera w Warszawie. Patrząc na wynik Łukasza Gibały, takich obaw wśród krakowian było sporo
- Aleksander Miszalski zapowiada, że będzie budował miasto oparte na dialogu. Na razie znamy nazwiska dwóch jego zastępców, ale pierwszym testem nowego prezydenta będą decyzje personalne przy obsadzaniu miejsc w urzędzie i miejskich spółkach
- Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu
Decydujące 18 dni
12 proc. — tyle poparcia jeszcze pod koniec stycznia dawały Aleksandrowi Miszalskiemu publikowane w Krakowie pierwsze wyborcze sondaże. Niemal każdy z nich dawał zwycięstwo niezależnemu kandydatowi Łukaszowi Gibale. Więcej procent od posła KO miała w nich nawet Małgorzata Wassermann, choć nigdy nie zadeklarowała, że będzie kandydatką PiS na prezydentkę Krakowa.
Patrząc na ten rozkład sił, niedzielny wynik wyborów w Krakowie można by uznać za wielką niespodziankę. Jednak decydujące w starciu o fotel prezydencki okazało się ostatnich 18 dni.