Kiedyś w Zielonej Górze było mnóstwo barów, knajp, restauracji, gdzie można było spędzać czas wolny, czasami dobrze zjeść lub wypić. Nie mówię, że dzisiaj pod tym względem jest gorzej, niemniej jednak nie zdarza się, aby nazwę lokalu wymyślali mieszkańcy. Jednym z takich lokali był już kultowy w mieście “Plastuś” przy ul. Boh. Westerplatte 58.
W latach 50. XX postanowiono w centrum miasta wytyczyć nową arterię komunikacyjną, czyli dzisiejszą ul. Bohaterów Westerplatte. Zaczęto budować przy niej nowe kilkukondygnacyjne budynki mieszkalne. Charakterystyczna zabudowa tzw. “jamników” posiadała specyficzne zagospodarowane partery przeznaczone na lokale gastronomiczne lub sklepy. W jednym z bloków, niedaleko dworca PKP, postanowiono ulokować bar mający serwować szybkie dania oraz napoje.
Prace adaptacyjne postępowały bardzo szybko i kiedy lokal był już praktycznie przygotowany do oddania przypomniano sobie, że… nie ma nazwy! Postanowiono wyjść frontem do mieszkańców i zadecydowano, że to właśnie oni nadadzą nazwę. Już pod koniec czerwca 1959 roku ogłoszono konkurs na nazwę baru, który został opublikowany na łamach “Gazety Zielonogórskiej” i miał trwać trzy dni. Oczywiście były doskonałe nagrody.
Wydawać by się mogło, że jest to bardzo mało czasu, ale zielonogórzanie stanęli na wysokości zadania i wyobraźcie sobie, że wpłynęło… 200 propozycji! Wśród tylu wybrano trzy: “Szpak”, “Kolorowy” oraz “Plastuś”. Spośród nich wybrano tę ostatnią nazwę zaproponowaną przez Zdzisława Drąga z Zielonej Góry. Decyzja jury była taka, że nazwa brzmi swojsko, a jednocześnie może być ukłonem w stronę miejskich plastyków. Zwycięzca konkursu zapewne ku swojej uciesze otrzymał miesięczny karnet na obiad w “Plastusiu”, za drugie miejsce ufundowano tort, zaś za trzecie miejsce butelkę wina.
Kiedy już myślano o otwarciu lokalu, zawsze się coś przytrafiało, co powodowało przełożenie uroczystego rozpoczęcia działalności. Miejscowa prasa zręcznie omijała datę planowania otwarcia zaś skupiała się bardziej na tym, że w dalszym ciągu prowadzone są prace związane z wentylacją lokalu prowadzone przez miejscowe przedsiębiorstwo budowlane.
“Plastusia” oficjalnie otwarto, o godz. 14:00 w dn. 28 sierpnia 1959 roku. Miał działać w godzinach 6-22. We wrześniu 1959 roku pojawiły się w “Gazecie Zielonogórskiej” pierwsze zdjęcia z wnętrz lokalu. Sam wystrój był dość chłodny i wewnątrz można było znaleźć wysokie obite metalem stoły, przy których siadało się na sporej wysokości hokerach. Przez te hokery w mieście przyjęła się inna nazwa “Wysokie stołki”. To świadczy, że lokal był raczej barem szybkiej obsługi niż miejscem, gdzie można było delektować się serwowanymi posiłkami. Zapewne chodziło, aby zjeść w miarę dużo za rozsądne pieniądze. Bar słynął z dań śniadaniowych, kopytek, pierogów, krokietów, łazanek oraz czerwonego barszczu serwowanego z chlebem. Mieszkańcy bardzo zachwalali serwowane tutaj pierogi ruskie oraz bułki z masłem i miodem. Jak widać luksusów nie było.
Poszerzając ofertę gastronomiczną postanowiono do lokalu wprowadzić sprzedaż alkoholu. Jak się domyślacie nie były to alkohole z najwyższej półki. To był początek końca tego miejsca. Stał on się lokalem porównywalnym do miejskich mordowni, jakimi były w mieście “Karmazyn” oraz “Widok”. Zniknął z mapy miasta w latach 90. XX wieku i obecnie nie ma po nim żadnego śladu. Dzisiaj w jego miejscu jest salon sprzedaży jednej z sieci komórkowych.
Źródła:
-archiwalne numery „Gazety Zielonogórskiej”.
-opracowania własne;
-”Zielona Góra wczoraj, dziś, jutro”, Zielona Góra 1961;
Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, filokartysta, znawca dziejów Zielonej Góry
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS