Częstochowianie też przypominają, aby zadbać o otoczenie w trwającej kampanii:
Szczerze to nie zwracam na to uwagi.
Żeby tych kandydatów znać, to oni wcześniej powinni się wykazać, a nie w tej chwili, przecież lat jakiś. Dla tych, co znają to wszystko w porządku, a dla tych, co nie znają, to jest po prostu absurd.
Generalnie kampania szwankuje merytorycznie. Koszmarnie nudna. Powinno być dużo więcej informacji właśnie w mediach..
Nagromadzenie rekordowe plakatów, stojaków i banerów możemy zauważyć na najbardziej ruchliwych skrzyżowaniach, jak u zbiegu al. Jana Pawła II z ulicami Szajnowicza-Iwanowa i Popiełuszki. Dla kierowców to rozpraszający ich podczas jazdy koszmar:
Marcin Barczyński: Problem całego miasta z perspektywy kierowcy. Niestety, jeżeli ja spowoduję kolizję lub jakiś wypadek, to policjant nie będzie wysłuchiwał mojego wytłumaczenia, że znaki były zastawione albo że nie widziałem sygnalizacji świetlnej, bo również te materiały wyborcze są wywieszone w taki sposób, że ja nie wiem, co jest znakiem drogowym, a co jest banerem.
Mówi Marcin Barczyński, mieszkaniec Śródmieścia.
Część z plakatów jest zniszczona, inne porwał wiatr. Jest ich coraz więcej, ale nie wszyscy kandydaci troszczą się o poprawne zasady umieszczania reklam wyborczych czy ich poprawianie tam, gdzie to konieczne:
Myślę, że jest tego za dużo.
Rzeczywiście te plakaty jakoś wiszą, chociaż wiatr niektóre pourywał i powiewają tak sobie fajnie na tym korytarzu północnym.
Powinno być w jakim stopniu ograniczone. Prawdopodobnie zależy to od tego ile, jaki kandydat, ile ma kasy, żeby wydać na to wszystko.
Powiedzieli nam przechodnie na ulicach Częstochowy.
Do wyborów samorządowych pozostał nieco ponad tydzień, potem komitety powinny usunąć „plakatozę” z ulic w ciągu 30 dni.
Czytaj także:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS