W domu pod nieobecność rodziców, na przerwach w szkole, na boiskach, na przystankach – dzieciaki palą na potęgę. A właściwie nie palą, tylko wapują.
– Kiedyś weszłam do pokoju córki i poczułam słodki jakby winogronowy zapach. Pomyślałam, że kupiła sobie jakiś nowy dezodorant – mówi Zuzanna z Warszawy, mama 15-letniej licealistki Klary*. Jednak któregoś dnia Zuzanna wróciła do domu i zobaczyła, że Klara śpi w swoim pokoju, a obok niej leży dziwny przedmiot, nieco większy od pudełka od zapałek, z ustnikiem. – W pierwszej chwili nawet nie pomyślałam, że to papieros, sprawdziłam to dopiero w internecie. To była tzw. jednorazówka. Powąchałam ustnik. Zrozumiałam, czemu w pokoju córki pachniało winogronami – opowiada Zuzanna.
Zarekwirowała dowód i przeprowadziła ostrzegawczo-edukacyjną pogadankę z Klarą. – Myślisz, że to koniec? Nie łudź się, oni teraz wszyscy to palą – uświadomiła Zuzannę koleżanka z pracy. I mogła mieć rację. E-papierosy (zwane przez młodzież epami) to głównie smakowe jednorazówki z nikotyną, pozwalające na 700-800 zaciągnięć (w języku nastolatków – buchów). Podczas zaciągnięcia urządzenie podgrzewa płyn, tzw. liquid, znajdujący się w środku do postaci pary wodnej z chemicznymi dodatkami i nikotyną. Technicznie nie jest to więc palenie, ale waporyzacja, stąd wapowanie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS