Gazeta Wyborcza w ramach eksperymentu wystawiła na sprzedaż mieszkanie zlokalizowane na warszawskiej Ochocie. Dziennik podkreśla, że tylko w ciągu jednego dnia otrzymał trzy propozycje od pośredników w obrocie nieruchomościami. Ogłoszeniodawca zamiast odbierać telefony od klientów, rozmawiał więc z osobami, które chciały pomagać w szukaniu chętnych i finalizacji transakcji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W rozmowie z GW Krzysztof Kabaj, członek zarządu Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN), podkreśla jednak, że to nie plaga telefonów od pośredników jest problemem rynku nieruchomości. Wielu pośredników, czy też jak określa ich Kabaj – pseudopośredników – nie fatyguje się, by przekonać sprzedawcę do swoich usług.
Pseudopośrednicy kopiują ogłoszenia prywatnych właścicieli i umieszczają na stronach z ogłoszeniami jako swoje. Potencjalny nabywca orientuje się, że nie kontaktuje się ze sprzedającym, dopiero po wykonaniu telefonu.
Ile Polacy mogą przepłacić za mieszkanie
Na czym zarabiają tacy pseudopośrednicy? Cena w kradzionym ogłoszeniu jest wyższa niż w oryginalnym, bo w koszt nabycia mieszkania wrzucana jest prowizja dla pośrednika. Ta wynosi zazwyczaj od 1,5 proc. do nawet 6 proc. wartości lokalu. To oznacza, że kupujący może zapłacić za nieruchomość kilkadziesiąt tysięcy złotych więcej, niż gdyby kupił ją bezpośrednio od właściciela.
Krzysztof Kabaj tłumaczył Gazecie Wyborczej, że od momentu deregulacji zawodu pośrednika branża ma w kwestii kontroli związane ręce. Jeżeli przedsiębiorca ma licencję PFRN, federacja może wyciągnąć wobec niego konsekwencje.
W innym wypadku ekspert radzi, by nadużycia zgłaszać do administratorów serwisów ogłoszeniowych.
“Na większości portali w regulaminach takie działania są zabronione, jednak niestety mało kto to weryfikuje. Sytuacja jeszcze bardziej komplikuje się, kiedy z dalszej treści ogłoszenia nie można się domyślić, że ogłasza je pośrednik, a potencjalny zainteresowany dowiaduje się o tym dopiero na miejscu, podczas prezentacji nieruchomości” – dodaje Krzysztof Kabaj.
Ceny mieszkań nie spadają
W lutym tego roku, mimo wygaszenia programu “Bezpieczny Kredyt 2 proc.”, nie brakowało chętnych na zakup mieszkań. W raporcie Otodom.pl, który cytował TVN24, niechlubnym liderem w kontekście cen była Warszawa, gdzie za mkw. płaciliśmy średnio 16,5 tys. zł. Na drugim miejscu plasował się Gdańsk ze średnią ceną 15,1 tys. zł/mkw.
Z analizy siedmiu największych miast w Polsce w dalszym ciągu najtaniej było w Łodzi. W styczniu przebito granicę 10 tys. zł/mkw., a w lutym ceny poszły w górę o około 300 zł/mkw. Na kolejnych miejscach w rankingu plasowały się Wrocław, Poznań i Katowice.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS