Indykpol AZS Olsztyn pokonał w zaległym meczu 11. kolejki Stal Nysę 3:1. Przyjezdni dzielnie walczyli w tym spotkaniu, wygrali trzecią partię meczu. Na więcej nie było ich stać i tym samym przegrali osiemnasty mecz w bieżącym sezonie. Podopieczni trenera Krzysztofa Stelmacha zajmują przedostatnie miejsce w tabeli, a zespół z Olsztyna jest dziesiąty.
Po autowym ataku Damiana Schulza goście objęli dwupunktowe prowadzenie 5:3. Nie utrzymali się na nim długo, gdyż nie zdołali przyjąć zagrywki Dmytro Teriomenki, a dodatkowo Ruben Schott skończył kontratak z lewej flanki (8:7). Od tego momentu rozpoczęła się naprzemiennie zdobywanie punktów i serię tą przerwał dopiero zerwany atak Łukasza Łapszyńskiego (11:13). Kiedy Wojciech Żaliński wykonał dość szczęśliwą zagrywkę, która po przetoczeniu się po siatce wpadła w boisko trener Krzysztof Stelmach poprosił o przerwę dla swoich podopiecznych (12:15). Tuż po niej trafił Wassim Ben Tara oraz przepychankę na siatce wygrał Bartosz Bućko i przyjezdni zbliżyli się na ,,oczko”. Olsztynianie w decydujących momentach pierwszego seta obronili się głównie za sprawą skutecznego bloku. Marcin Komenda uruchamiał po kolei swoich atakujących, którzy byli zatrzymywani, co przesądziło o losach tej partii. Po czterech ,,czapach” na tablicy wyników zrobiło się 21:15 i do końca tej części spotkania nic się już nie zmieniło. Zakończył ją dobry atak Żalińskiego (25:19).
Bez punktu w bloku i zagrywce grali przyjezdni, podczas gdy ich rywale zdobyli w tych elementach kolejno 4 i 3 ,,oczka”. To robiło dużą różnicę w grze obu ekip. W drugim secie autowe uderzenie Mariusza Schamlewskiego oraz skończona kontra przez Damiana Schulza sprawiły, że gracze Stali od samego początku musieli gonić swoich przeciwników (1:4). Ich gra nie przypominała tej do jakiej przyzwyczaili wszystkich w ostatnich meczach. Siatkarze Indykpolu AZS-u grali dużo bardziej spokojnie i cierpliwie i przynosiło to spodziewany efekt. Gdy Ruben Schott skończył atak z prawego skrzydła mieli aż 5 punktów przewagi, ale chwila odprężenia kosztowała ich zmniejszenie dystansu do dwóch. W szeregach przyjezdnych zaczęła w końcu funkcjonować zagrywka, co od razu przekładało się na wynik. Dodatkowo Marcin Komenda ustawił dobry blok na Schottcie (17:18) i gdy wydawało się, że wszystko będzie rozstrzygać się w samej końcówce dwie ,,czapy” Mateusza Poręby zatrzymały atakujących rywali i wzorem poprzedniego seta Akademicy wygrali tą partię tym elementem. Podopiecznym Stelmacha licznik zatrzymał się na 22 punkcie.
Po stronie Stali na boisku pozostał Kamil Długosz. Prawdziwym ich liderem był jednak Wassim Ben Tara i to jego dobre uderzenia oraz wykorzystanie przechodzącej piłki przez Marcina Komendę sprawiły, że prowadzili 6:2. Czteropunktowa przewaga utrzymywała się przez dłuższy czas, gdyż każdy punktował przy zagrywce rywala. Gospodarze nie potrafili zmniejszyć straty, ponieważ przestali dobrze zagrywać oraz czytać zamiary atakujących przeciwników. Gdy Damian Schulz nie trafił w pomarańczowe ich sytuacja stawała się coraz trudniejsza (11:16), ale nieporozumienie po drugiej stronie siatki oraz kończona kontra przez Wojciecha Żalińskiego dawały im jeszcze nadzieję na powalczenie w tej części meczu. Jak prędko się one pojawiły tak szybko znikły. Po zablokowaniu Dmytro Teriomenki oraz kolejnym udanym ataku Ben Tary zrobiło się 20:14. Do końca tej partii nic się już nie zmieniło i po skończeniu akcji przez Tunezyjczyka ekipa z Nysy mogła się cieszyć z przedłużenia tego spotkania.
Na boisku pierwsze skrzypce grali atakujący obu drużyn, którzy wyraźnie przodowali w ilościach zdobytych punktów. Czwartego seta lepiej rozpoczęli miejscowi i po asie serwisowym Wojciecha Żalińskiego oraz trafieniu z lewego skrzydła Robberta Andringi, który pozostał na boisku, mieli przewagę czterech ,,oczek”. Do gry musiał wrócić także Łukasz Łapszyński, gdyż gra beniaminka załamywała się, a osamotniony w ofensywie był Wassim Ben Tara. Po kolejnym dobrym serwisie, tym razem Andringi, olsztynianie zwiększyli jeszcze dystans. Wejście tego zawodnika wyraźnie ożywiło grę podopiecznych Daniela Castellaniego, którzy po trafieniu do prostej Damiana Schulza prowadzili już 16:10. Nie poprzestali na tym, a Holender popisywał się świetną skutecznością w polu serwisowym, co zdawało się przesądzać o losach tego pojedynku (20:12). Goście robili co mogli, żeby się jeszcze zmobilizować, ale z każdą akcją zdawali sobie sprawę, że z Olsztyna wyjadą bez zdobyczy punktowej. Wprawdzie w samej końcówce spotkania dystans ten nieco zmalał, głównie za sprawą błędów własnych Akademików, a zwłaszcza Dmytro Teriomenki, ale na doprowadzenie do remisu było już za późno. Trzy punkty pozostały na Warmii, co sprawiło, że popularne Indyki awansowały na 10 miejsce w tabeli PlusLigi.
MVP: Damian Schulz
Indykpol AZS Olsztyn – Stal Nysa 3:1
(25:19, 25:22, 20:25, 25:20)
Składy zespołów:
AZS: Stępień (2), Schulz (22), Teriomenko (9), Schott (6), Poręba (12), Żaliński (15), Gruszczyński (libero) oraz Woch, Andringa (7), Kapica i Droszyński
Stal: Komenda (2), Bućko (10), Ben Tara (27), M’Baye (7), Schamlewski (8), Łapszyński (2), Ruciak (libero) ora Długosz (4), Szczurek, Filip (1) i Dembiec (libero)
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
Artykuł PL: Trzy punkty Indykpolu AZS Olsztyn, Stal Nysa wraca na tarczy opublikowany na Strefa Siatkówki – Mocny Serwis.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS