Meczem Projektu Warszawa z Aluronem CMC Wartą Zawiercie zakończyła się 10. kolejka PlusLiga. Był to zdecydowanie najciekawszy pojedynek tej rundy, choć nie doszło w nim do podziału punktów. Podobnie jak i w pozostałych starciach tej kolejki. Swoje mecze zgodnie z planem wygrały ZAKSA oraz Jastrzębski Węgiel. Przełamał się Trefl Gdańsk, który pokonał Asseco Resovię. Sytuacja w tabeli PlusLigi jest o tyle ciekawa, że aż 5 zespołów ma w sumie 3 porażki, choć znajdujący się w tej grupie warszawianie i jastrzębianie mają o jedno spotkanie rozegrane więcej od pozostałych. Liderem pozostaje ZAKSA, nadal na szarym końcu plasuje się natomiast Stal Nysa.
Ta runda PlusLigi rozpoczęła się od planowego zwycięstwa ZAKSY Kędzierzyn-Koźle nad GKS-em Katowice. Wicemistrzowie Polski szansę niżej notowanym rywalom dali jedynie w drugiej odsłonie, ale ostatecznie gospodarze triumfowali 25:23. Kędzierzynianie bardzo dobrze spisali się w bloku, powstrzymując ataki rywali 15 razy. Liderem ZAKSY był Aleksander Śliwka, zdobył on 15 punktów i został wyróżniony statuetką MVP. – Byliśmy gotowi na to spotkanie, na to, że przeciwnik się postawi, ale udało nam się zrealizować nasz plan i wygraliśmy za trzy punkty – podsumował krótko Norbert Huber, środkowy ZAKSY. Jego drużyna jest niekwestionowanym liderem tabeli, natomiast GKS plasuje się na 10. pozycji.
Zdecydowanie mniej wyrównane niż można się było tego spodziewać było spotkanie pomiędzy Indykpolem AZS-em Olsztyn i Jastrzębskim Węglem. O ile w pierwszej części premierowej odsłony gospodarze walczyli, to potem inicjatywę przejęli goście, którzy solidniej zagrali w ofensywie, a także w polu zagrywki. Gorszy dzień miał lider olsztynian – Karol Butryn. Torey DeFalco również zagrał gorzej niż w poprzednich meczach. Po stronie gości prawie nie do zatrzymania był Jan Hadrava, który mógł pochwalić się 21 oczkami i statuetką MVP. – Oczekiwaliśmy od olsztynian trochę więcej, że zagrają lepsze spotkanie. Idzie im w lidze naprawdę bardzo dobrze, mieli długą serię zwycięstw. Jak obserwowaliśmy ich poczynania na wideo, byliśmy pod wrażeniem. Było widać chemię w tym zespole i to, że ta gra im się układa – skomentował środkowy Jastrzębskiego Węgla, Jurij Gladyr. Mistrzowie Polski cały czas zajmują 2. lokatę w tabeli, olsztynianie są aktualnie na 4. miejscu.
Równie szybko zakończyło się spotkanie w Bełchatowie, gdzie PGE Skra podejmowała Ślepsk Malow Suwałki. Goście nie wykorzystali swoich szans i przegrali 0:3, w każdej z odsłon 22:25. Bełchatowianie, prowadzeni w tym spotkaniu przez Radosława Kolanka, mieli przestoje, ale świetnie zagrał Aleksandar Atanasijević, który mógł pochwalić się 21 punktami i 64% skutecznością ataku. – Ślepsk Malow Suwałki to dobra drużyna, szczególnie w bloku. Trzeba naprawdę dać z siebie maksimum, żeby zdobyć punkt w starciu z nimi. My w sobotę kontrolowaliśmy wydarzenia od samego początku. Jestem bardzo zadowolony ze zwycięstwa, z dnia na dzień pokazujemy coraz lepsze umiejętności – podsumował serbski atakujący. Sytuacja Ślepska jest coraz bardziej nie pozazdroszczenia, zespół jest 13. w tabeli, a PGE wyprzedziła zawiercian i znajduje się na 5. lokacie.
Wreszcie przełamali się siatkarze Trefla Gdańsk, którzy w starciu w Rzeszowie nie stracili ani jednego seta. Podopieczni Michała Winiarskiego kontrolowali przebieg spotkania z Asseco Resovią i zasłużenie wygrali. Cały zespół zagrał na 64% skuteczności w ataku, a Lukas Kampa mógł liczyć na swoich przyjmujących: Mateusza Mikę oraz Bartłomieja Lipińskiego. – Miejmy nadzieję, że zwycięstwo w Rzeszowie da nam takiego fajnego kopa i zaczniemy grać trochę lepiej. Do tej pory dobrze trenowaliśmy, ale mieliśmy trochę problemów, grając z topowymi zespołami. W Rzeszowie postawiliśmy mocno na zagrywkę, która nam wychodziła. Rywale mieli kłopoty z kończeniem trudniejszych piłek – ocenił Lipiński. Rzeszowianom wyraźnie brakowało iskry, a bolesna porażka zepchnęła ich na 8. miejsce w tabeli. Trefl Gdańsk plasuje się natomiast na 11. miejscu.
Z roli faworytów wywiązał się beniaminek z Lublina, który we własnej hali 3:1 pokonał Cerrad Eneę Czarnych Radom. Gościom udało się triumfować jedynie w drugiej odsłonie, pozostałe padały pewnym łupem graczy prowadzonych przez Dariusza Daszkiewicza. LUK Lublin świetnie radził sobie w bloku, punktującym tym elementem 18 razy, a po 14 oczek zapisali na swoim koncie Bartosz Filipiak, Wojciech Włodarczyk oraz środkowy Jan Nowakowski. – Dla mnie najważniejsze, że my cały czas idziemy w dobrą stronę. Dla nas to był bardzo ciężki mecz, bo dużo łatwiej gra się tam, gdzie jest zdecydowany faworyt w postaci gospodarzy. Na nas nie ma wtedy żadnej presji, a co innego grając przed taką wspaniałą publicznością, jaka jest u nas w Lublinie i grając z zespołem, gdzie to my byliśmy faworytem. To jest zupełnie inny ciężar gatunkowy. Bardzo się cieszę, że pomimo kryzysu chwilowego w połowie drugiego seta, to w pozostałych setach ten mecz był pod naszą kontrolą – tłumaczył Dariusz Daszkiewicz. Wygrana pozwoliła jego drużynie awansować na 7. miejsce w tabeli, Czarni znajdują się w dolnej części zestawienia, na 12. pozycję,
Komplet ważnych punktów do tabeli PlusLigi zdobyli siatkarze Cuprum Lubin, pokonując w wyjazdowym spotkaniu Stal Nysę. Dwa pierwsze sety były wyrównane, pierwszy padł łupem graczy Pawła Ruska, w drugim do końca walczyli gospodarze i udało im się doprowadzić do remisu. Potem jednak inicjatywę przejęli goście, skuteczniej atakowali, a liderem był Wojciech Ferens. Przyjmujący zakończył mecz z 25 oczkami i statuetką MVP. W szeregach Stali w pewnym momencie zabrakło Wassima Ben Tary, który z powodu skurczów musiał opuścić boisko. – Nie dość, że jesteśmy po serii porażek, to jeszcze po kilku meczach, w których graliśmy ładną siatkówkę, ale nie odnieśliśmy zwycięstwa. W trakcie tego meczu miałem głęboką nadzieję, że może mimo tego, że gramy brzydko, to przynajmniej ten mecz wygramy, ale tak się nie stało – mówił Maciej Zajder. Jego drużyna nadal zamyka tabelę, nie mając na swoim koncie ani jednego zwycięstwa, a Cuprum Lubin plasuje się na 9. lokacie.
10. kolejkę PlusLigi zamknął zdecydowanie najciekawszy pojedynek. Wyrównane spotkanie stoczył Projekt Warszawa z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Co prawda goście z Zawiercia wygrali pierwszą część meczu, ale trzy kolejne padły już minimalnym łupem stołecznych.. To oni trochę lepiej spisali się w ofensywie, a do tego mieli na swoim koncie 14 bloków. W szeregach zawiercian momentami brakowało skuteczności Urosa Kovacevicia, który z 34 piłek skończył tylko 15. – Prawie wszystkie sety kończyły się minimalną różnicą punktów, więc z pewnością decydowały detale. To był dobry mecz, dobre widowisko dla kibiców. Byłoby idealnie, gdyby spotkania zawsze stały na tak wysokim poziomie. Oczywiście nie jesteśmy zadowoleni, bo przyjechaliśmy do Warszawy po zwycięstwo, ale gratulacje dla rywali, bo grali lepiej i zasługiwali na wygraną – podsumował rozgrywający Warty Miguel Tavares.. W zespole z Warszawy pierwsze skrzypce grał Igor Grobelny. Zdobył on 19 punktów, atakując ze skutecznością 58% i za swój występ otrzymał statuetkę MVP. Projekt Warszawa zajmuje 3. miejsce na podium ligowej tabeli, natomiast zawiercianie są 6.
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS